sobota, 31 maja 2014

Od Javier'a C.D Holly

Głos Javier'a:

Opowiadanie:
Nie wiem kiedy dokoła dziewczyny zaczęły latać białe i niebieskie ogniki. Oświetlając co chwilę inną drobną i niewinną część tej istoty. Małe płomyki zaczęły świecić coraz jaśniej, białym blaskiem, urokliwym jak sama osoba która je przywołała. Zauważyłem tylko jak drobny podmuch wiatru jeszcze ruszył jej delikatne włosy koloru bladej róży i nagle stały się czarne. Wręcz strach oplótł moje serce, które chciało ją ratować. Moja dłoń zaczęła się kierować w jej stronę, ale przez biały blask przebił się błękit, ten sam błękit co wcześniej... Jej oczy nie zmieniły się... Po chwili już było po wszystkim, drobne ręce i nogi zastąpiły łapy, o kruczej barwie. Pokryte sierścią, puszysty ogon powiewał na wietrze, a oczy wpatrywały się we mnie. Czerń... biały anioł zamienił się w czarną wilczycę. Moje oczy przybrały głęboką czerwoną barwę, lekkiego smutku ale i zrozumienia. Ja również postanowiłem pokazać jej swoją prawdziwą twarz. W okół mnie jednak pojawiła się jednak mgła splątana czerwoną nicią, wyglądająca jakby przeszywała moje serce, czarny ogień wyrył w ziemi moje imię i przemienił mnie. Ciężki oddech i znowu to samo ciało co wcześniej.. Kierując wzrok na waderę ujrzałem strach, moje oczy powoli blakły i przybierały odcień niebieskiej perły. Czułem jak na łapach rosa która przyczepiła mi się do ubrań, parowała...
-To jest moja prawdziwa forma - odparłem, sam nie wiem czy wadera zawiodła się gdy mnie ujrzała, tak jak ja byłem zdziwiony że jej krew jest czysta jak u anioła, a z zewnątrz przejęła ją czerń i mrok. Jednak była inna niż moja, gdy blask księżyca ją dosięgnął pojawiła się blada aura... Mimo wyglądu to nadal ona, ale w głębi serca chciałem ujrzeć anielicę tą co wcześniej.
Wadera po chwilowym wahaniu się, nadała mi pewności siebie przez uśmiech który niczym się nie różnił od tamtego. To nadal ona.. Biało-czerwony szal został rzucony przez wiatr. Nagle przed mymi oczyma przeleciał motyl z skrzydłami koloru tęczy. Pokazując niebo, na którym znajdował się zachód słońca, piękne kolory które uwielbiam od dziecka, głęboki pomarańczowy kolor przeszywany przez czerwień i źółć tworząc oazę spokoju, wyglądają jakby ze sobą walczyły, ale również jakby były najlepszymi przyjaciółkami, które razem tworzą jedno. Spojrzałem na waderę która miała już pewny wzrok. Spojrzałem w dół gęsta trwała otulała białe kwiaty. Schyliłem się i zerwałem jeden, jego kolor idealnie pasował do wadery, która potrafiła oczarować uśmiechem. Wpiąłem go w jej włosy.
-Weź to jako prezent - odparłem
Światło zachodzącego słońca wpajało się w jej sierść i tworzyło piękny widok.
-Dziękuję - wadera się lekko zarumieniła i zaczęła unikać moje wzroku błądząc po niebie
-Cała przyjemność po mojej stronie - ukłoniłem się lekko, a wzrok wadery natychmiastowo do mnie wrócił, znowu te niebiańskie oczy się we mnie wpatrywały, interesowało mnie bardzo co wadera o mnie myśli...

<Holly?>

Od Holly C.D. Javier'a






Głos Holly:


Pewien aspekt w spojrzeniu nieznajomego sprawił, że na moich policzkach zakwitł pąsowy rumieniec i opuściłam głowę penetrując zieleń wokół nóg. Po chwili podniosłam ją i uśmiechnęłam się szczerze.
- Witaj... Jestem Holly, miło mi cię poznać. - Wolno wyciągnęłam bladą rękę w pojednawczym geście.
- Javier... - Odparł głębokim głosem lustrując moją dłoń, po czym uścisnął ją delikatnie. - Cała przyjemność po mojej stronie.
 Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę. Wreszcie gestem poprosiłam towarzysza aby usiadł koło omszałych kamieni. Uczyniłam to samo odgarniając włosy uparcie opadające na oczy. Zawsze nie denerwują, ale mam do nich pewny... sentyment? Ukradkiem spojrzałam na Javier'a. Chciałam mu się przyjrzeć. Jego ciemne włosy opadały na część twarzy, a krwistoczerwone oczy wpatrywały się w korony drzew. Chłopak wsparł się rękoma o chłodną ziemię, a promienie słońca muskały jego sylwetkę. 
Zastanawiałam się czy to tylko człowiek. Zwyczajni ludzie nie mają oczy o tak intensywnej barwie. Byłam ciekawa, czy jest świadomy, że jestem wilkiem. Pochłonięta w rozmyślaniami nie zauważyłam, że Javier odwrócił wzrok w moją stronę. Stropiłam się, ale chciałam zacząć rozmowę.
- Więc.. Nie widziałam cię tu wcześniej. Zdaje mi się, czy przybywasz z daleka? - Widząc niekoniecznie pozytywną zmianę w jego oczach, poczułam się zwyczajnie głupio.
- Och, przepraszam... - Spojrzałam na jezioro, z któregoś co pewien czas wyskakiwała mieniąca się różnymi kolorami niewielka ryba.
Wreszcie zdecydowałam się wstać. Nic nie mówiąc podałam rękę chłopakowi, który początkowo z niewielkim zdziwieniem na nią spojrzał, po czym sam podniósł się z ziemi. Pewnie jest honorowy. Może i lepiej, może kiedyś i ja się tego nauczę.
- Chodź, proszę, za mną. Pokażę ci pewne miejsce.
- W takim razie prowadź. - Odrzekł, a mi wydawało się, że na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.
Boso zaczęłam przemierzać las. Przyzwyczajona szłam coraz szybciej spoglądając, czy chłopak wciąż podąża moim śladem. W pewnym momencie las powoli się przeistaczał. Liście drzew przybierały bardziej fioletowy kolor, a dróżkę zaczęły wypełniać drobne, białe kamyczki. Stary, kochany Las Księżycowy. Był łącznikiem między Jaskinią Wyroczni i Łąką Nowiu. To właśnie tam chciałam się udać.
W pewnej chwili drzewa ustąpiły miejsca gęstej, zielonej trawie, a na niebie widniał ogromny księżyc - serce Watahy. Wokół niego migotały gwiazdy i w oddali unosiły się niebieskie chmury.
Spojrzałam na Javier'a. Patrzył zdumiony na księżyc. Zachichotałam.
- Słyszałeś kiedyś o tym tajemniczym miejscu? - Uśmiechnęłam się odchodząc do tyłu. - To mój dom... Chcę ci coś jeszcze pokazać.
Przez chwilę nic się nie działo. Potem wokół mojego ciała zaczęły latać białe i niebieskie ogniki, następnie oplótł mnie snop światła. Kiedy było po wszystkim postawiłam łapy na ziemi. Chłopak widział mnie teraz w mojej prawdziwej, wilczej formie.

<Javier?>

Od Yesubai C.D. Talon'a

Głos:



Aż tak bardzo widać ten smutek? No cóż... nie spodziewałam się tego. Oczy wszystko potrafią pokazać i nie idzie tego ukryć. Westchnęłam i ruszyłam w stronę zarośli. Za mną szedł Talon. Znałam pewne miejsce o którym nie wie Noxsus. To jest miejsce przemyśleń. Chociaż zawsze rozmyślałam. Więc jakoś to nie robi większego znaczenia. Szłam powoli rozglądając się dookoła. Nie musieliśmy daleko iść. To jest ukryte miejsce. Kiedy przedarłam się przez krzaki moim oczom ujrzały się ruiny dawnej altanki z muru, porośnięta różnego rodzaju mchem, trawami i bluszczem. Na środku pnie się dziko rosnąca roślina, która kształtem przypominała drzewo a kwiaty były czerwone. Obok zniszczonego muru rosła wierzba.


http://th02.deviantart.net/fs70/PRE/i/2011/234/5/a/light_conquers_darkness_by_knowyouare-d47houq.png

Weszłam do wnętrza ruin i ułożyłam się pod murkiem.
(Talon?) 

Od Swiftkill

Głos:


Biegłam za jeleniem lasem.Rzuciłam się na niego,ale zamiast wylądować na jeleniu jakiś wilk przygniótł mnie do ziemi.
-Puszczaj!-warknęłam
-Ha!Ani mi się śni!-krzyknął
Uśmiechnęłam się krzywo i wtopiłam się w jego cień.
-Co jest?!-krzyknął
Zaczełam się jej przyglądać z jej cienia.
-No proszę wadera...-powiedziałam szeptem do siebie
Wyszłam z jej cienia,wyciągając się.Wadera rzuciła się na mnie,ale ja zrobiłam unik i wadera wylądowała w krzakach.Ziewnęłam.Wadera wypluła liście.
-Jestem Swiftkill
-Lexie
Spojrzałyśmy na siebie nieufnie.
-Jesteś w jakiejś watasze?-spytała
Pokręciłam głową.
-A chcesz?
-Ok
-To chodź za mną
Zawahałam się lekko,ale za nią poszłam.Szłyśmy w milczeniu.Żadna z nas nie miała ochotę na rozmowę.Gdy doszłyśmy zauważyłam jakąś wader~d
-To Holly,nasza Alpha-powiedziała Lexie
-Mhm...
Wadera do nas podszedł.
-Witaj Lexie...a to kto?-spytał
-Swiftkill-powiedziałam-Mogę dołączyć do watahy?
Wadera na to skinęła głową i odszedła.
Lexie też sobie poszła.Poszłam pod drzewo i siadłam.Nagle podszedł do mnie inny basior.
-Javier...a Ty?-spytał
-Swiftkill-odparłam

(Javier? Dokończysz?)



Wyświetlenia

Moi drodzy to już 121 tysięcy wyświetleń, dziękujemy wam za wszystko! każdy dostaje po 500 WM.

Dziękujemy Riven, Holly, Talon

Ankieta

Z niewiadomych przyczyn wszystko się skasowało więc prosimy o nową ocenę :)

Niedługo będzie ankiet pod tytułem: "Najprzystojniejszy Basior Wiosny"

Dziękuję Alpha Riven

Od Red'a C.D Miran

Głos Red'a:

Opowiadanie:
Odchodząc od pewnym terenów czułem suche liście pod łapami, aż w końcu miła zieloną trawę. Byłem lekko nie przytomnym bo Ceryni, najsilniejszy mag testował nową moc i trwafił mnie... Te szczęście. Przeciągnąłem się i usłyszałem jakiś głos
-Co chesz? - ewidentnie to była wadera
Niestety nigdzie jej nie widziałem i nie wiem z kim rozmawiała
-Po co mnie śledzisz? - nagle ja dostrzegłem, moje oczy sprawiały że wszystko było rozmazane...
-łeb mi pęka - wyszeptałem
-Co tam mamroczesz - wyrzekła wojowniczo wadera
-A Daj mi spokój, wilk oberwał od najsilniejszego maga a ta mu jescze marudzi - mruknąłem
-Coś ty powiedział?!?
-Kobiety... 
Wilczyca mnie zatakowała, szybko się rozpłynąłem w powietrzu.
-Nie ma to jak atakowanie sprzymierzeńca... - skupiłem całą moc na jednym oku, dzięki czemu potrafiłem przynajmniej jednym widzieć. W końcu dostrzegłem czarne skrzydła i białą waderę.
-W końcu coś widzę - mruczałem sam do siebie, chwilowo nie zwracając uwagi na waderę - zabije go kiedyś
-Kim jesteś, jeszcze raz się pytam - powiedziała ozięble
-Red, witaj - uśmiechnąłem się - przepraszam za moje zachowanie ale ten kretyn strzelił we mnie nowa magią - wadera chyba nie była skora do rozmów - rozchmurz się - podejrzewałem że będzie cięzko...

<?>

Od Talon'a C.D Yesubai

Głos Talon'a:

Opowiadanie:
Patrolowałem tereny watahy już od paru godzin, przyszedł zastępca więc postanowiłem odpocząć. Zmęczenie dawało siwe znaki, łapy mi drętwiał, a mięśnie miały już dość. Idą w jakieś zaciszne miejsce spotkałem Yesubai. Szła dumnie jakby przed chwilą wygrała jakąś walkę, ale miała bardzo smutne oczy.
-Witaj Yesubai - powiedziałem poważnie, nie miałem ochoty się z kimś droczyć czy też być wrednym...
-Witaj - odparła dumnie i lekko zdziwiona moim zachowaniem
-Coś się stało? - zapytałem
Wadera lekko smuściła łeb
-Nie.. dzień jak co dzień - oznajmiła
-Rozumiem...
-A co u Ciebie?
-Patrole mnie zmęczyły, więc szukam zacisznego zakątka...
-Szczerze sama bym odpoczęła i znam ciekawe miejsce, mogę więc z Tobą pójść?
-Dla mnie to nie kłopot - odparłem - prowadź, będę za Tobą

<Yesubai?>

piątek, 30 maja 2014

Od Yesubai

Głos Yesubai:
Nie podano
Opowiadanie:
Wstałam wcześnie rano. Promienie słoneczne wdzierały się do naszej jaskini. Przeciągnęłam się i wyszła nie zważając na to, czy Noxsus śpi czy też nie. Czy w ogóle jest czy go nie ma. Z dnia nadziej coraz bardziej upodobniałam się do wilczyc niezależnych, poważnych. Dlaczego miało być inaczej? Straciłam prawie wszystko. Ledwo pamiętam Yurizais oraz Ceryniego. Jedynie pamiętam Noxsus'a, od którego coraz bardziej się oddalam. Wewnątrz siebie wyczuwam problemy. Nagle poczułam wilgoć na mojej łapie. Spojrzałam w dół. Woda.... w której można zobaczyć własne odbicie. Uwielbiam wygląd szlachetności. Wtedy wyglądam poważnie i opanowanie. Panuję wewnętrzny spokój. Traktowałam to jako mój główny wygląd. Westchnęłam. Miałam nadzieję że zapomnę o przeszłości, że od niej ucieknę. Na próżno. Nie dają mi spokoju sny z mym ojcem. Nie mogę zapomnieć. To wszystko... te życie... Los chciał bym cierpiała. Jak każdy... tylko ja najbardziej. Śmierć to moja zazdrosna przyjaciółka. Odebrała życie mojej rodzinie i dawnej miłości. To ona czuwa na de mną i czyha na kolejną ofiarę. Czy ja zawsze prosiłam o zbyt wiele? Ale dajmy spokój przemyśleniom. To się straszne robi i przytłaczające. Spojrzałam przed siebie. Zauważyłam...
(Talon?)

Poitajmy Nową Zadziorną Wilczycę.

Imię-Swiftkill
Motto-„Póki walczymy, jesteśmy zwycięzcami.”
Płeć-samica
Wiek-3,7 lat
Charakter-Swifty jest zadziorna i złośliwa.Nie przepada za słodkimi waderkam.Potrafi nieźle dokuczyć.Może czasem kogoś polubi,ale wystarczy jedna przykra sytuacja,a znienawidzi go na całe życie.Ale jeśli naprawdę kogoś polubi może okazać się miła,zabawna itp.Jest odważna nigdy niczego się nie boi.Nieraz ma wybuchy agresji,ale tylko jak ją porządnie się rozwścieczy.
Głos-

Stanowisko-Tropicielka
Rodzaj wilka-Wilk pół ognia-pół mroku
Moce-jad w pazurach i kłach,w topnie się w czyiś cień,podmuch ognia,diabelska furia
Wcielenia-smok
https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQI4zJHtbmj_VgS831YZYA05Wa97qBEd_q70MaeDBHo6zI3ASzAAA
http://th06.deviantart.net/fs29/200H/f/2008/176/3/8/Swiftkill_as_a_dragon_by_Swampdracon.jpgCechy fizyczne-zwinna,szybka
Talizman-

Zakchana/ny-pffff...nie
Przyjaciele-Lenita
Rodzina-......zginęła.












Inne-Uwielbia kolor zielony
Właściciel-Mustang3440
Inne zdj-
http://th03.deviantart.net/fs71/200H/f/2014/017/4/8/swiftkill_by_exquisites-d72dbth.png
Gdy była mała
http://th07.deviantart.net/fs25/200H/f/2008/039/e/0/swiftkill_by_ALLENeye.jpg

Opowiadanie Javiera Do Alphy Holly

Głos Javiera:

Opowiadanie:
Mimo mocnego pokrzywdzenia przez życie postanowiłem odwiedzić nowe miejsca, a dokładniej
mówiąc to mam na myśli plotki o magicznej watasze, w której nawet w dzień widać blask księżyca. Niestety nie wiedziałem gdzie się znajduje, więc poprowadziło mnie moje serce, które było już w połowie rozdarte i czekam aż ktoś je naprawi, tylko nacieszył bym się jedna podpowiedzią, jak? Czując energię w łapach pobiegłem przed siebie. Nie zważałem na działanie słońca, biegłem i biegłem, aż w końcu wyczułem że noce stają się coraz dłuższe, a już dawno minął czas na biały puch. Zaskoczenie przerodziło się w nadzieje, że to już niedaleko. Mimo że długo nie polowałem, nie piłem, czułem się jak nowo narodzony... Nie... niestety raczej jak uwolniłem się od osoby która mnie urodziła. Noce i dnie mijały, watahy nie widać, nadzieja nie przepada, ona zawsze jest ostatnia by przestać istnieć, najpierw ja sam zniknę. W końcu, można odetchnąć, oczom ukazał się piękny księżyc, w głębi lasu słychać rozradowane okrzyki, pierwszy raz to przyniosło mi ukojenie na sercu, tak jakby jedna nitka już zaczęła je zszywać. Pierwszy krok... odczuwam szczęście, trawa odbija nikłe światło księżyca... Trawa pod łapami wydaje się inna, wygląda jakby tańczyła, w dodatku tak zmieszane zapachy... Coś wspaniałego. Krok po kroku, nagle łąka... słońce.. Mocniejszy podmuch wiatru który ruszył korony drzew. Liście.. wskazały mi drogę. Oczy znowu przybrały błękitny kolor. Jeden z nich poprosił wiatr i znalazł się na wodzie, roztaczając małe fale. Patrząc na nie poprowadziły moje oczy na drugi brzeg.Nagle... nagie stopy poruszające lekko wodę, wytwarzające fale i odbijające te które mnie tu przyprowadziły. Drobne nogi prowadzące do sukienki koloru bladej róży i falbany, odcięte od prostego materiału złotą, lśniącą nicią. Przy dłoniach również falbany, a na rekach, nić tworzy wzór pięknego kwiatu, tak jak od pierwszego ta istota. Jeszcze trochę wzrok do góry i włosy ten sam kolor co krótka sukienka, lekko potargane przez wiatr, ale po chwili smukła ręka poprawiła je i zarzuciła na ramię. Dziewczyna się wyprostowała i odwróciła głowę w moją stronę. Zdziwienie, ciepło na sercu, błękitne jak niebo oczy patrzyły na mnie, a usta pokryte lekką różą wyszeptały coś. Chwilowy blask, wzrok znowu zszedł w dół, mały naszyjnik, z kilkoma rzadko spotykanymi diamentami nietypowej barwy. Znowu ruch, dziewczyna wyjęła nogę z wody i wstała. Kolejne kroki wymierzone tym razem w moją stronę. Mętlik w głowie, jak zareagować. Chciałem uciec, ale również nawiązać z nią kontakt. Po chwili pragnął, i stało się:
Amnesia - Shin by RedxMoonxRose
Shin Render by IsaVII
Nie wiem czemu ale poczułem się tak jakby demon pragnął anioła
Demonxangel by Jinjiro-Higuchi
<Alpho?>

Od Hope

Głos Hope:
 
Opowiadanie:
Już pierwszej nocy w watasze nie mogłam zasnąć. Deszcz padał tak, że nie było widać świata. Jedynie co oświetlało niebo to błyskawice. Grzmoty przekrzykiwały padający deszcz, co chwila gdy próbowałam usnąć pogoda mi nie dawała. Pogoda pogodą, nic nie poradzę. Wstałam i oparłam się o początek jaskini patrząc na błyskawice. Następnej nocy wszystko ucichło, postanowiłam pozwiedzać okolice w blasku nocy.
Pochodziłam chwilę i usiadłam przed źródłem.

http://fc08.deviantart.net/fs71/i/2010/297/1/e/background_practice_by_mappley-d31ghfd.png

Kilka minut później usłyszałam za sobą szelest. Czyżby to nocni strażnicy? Odwróciłam się i ktoś się na mnie rzucił..

< Ktoś? >

czwartek, 29 maja 2014

Od Miran C.D Silence

Głos Mirane:

Opowiadanie:
Znowu ktuś się za mną kręcił. Nosz ile można. Odwróciłam się a moim oczom ukazała się biała wilczyca w masce. Zmroziłam ją wzrokiem(nie dosłownie) i czekałam, aż się odezwie. Nie lubię czegokolwiek zaczynać, tym bardziej znajomości ale bycie w watasze chyba do czegoś zobowiązuje.
-Śledzisz mnie?-tylko na tyle było mnie stać.
Zresztą lepsze to niż milczenie
-Nie...a czemu pytasz?-spytała cicho
Już chciałam odpowiedzieć cuś nieprzyjemnego, ale opanowałam się.
-Skradanie się za kimś jest trochę podejrzane, nie sądzisz?-odparłam chłodno.
-Może trochę...A właśnie jestem Silence.-uśmiechnęła się od ucha do ucha.-A ty?
-Miran, możesz mnie nie kojarzyć. Jestem tu od niedawna.
<Silence?>

Nowy Wilk!

http://th04.deviantart.net/fs71/PRE/f/2014/087/e/3/i_see_you_by_hioshiru-d7c097y.png
Imię: Javier ( czytaj Haawier )
Motto: "Jestem artystą śmierci, to dla mnie piękno absolutne"
Płeć: Samiec
wiek:  16 lat

Charakter: jest to osoba lubiąca mrok, zawsze kryje się w cieniu, samotność to jego drugie imie i broneinie swoich terenów, jednak nigdy nie splami swojego honoru i nie zaatakuje nikogo z watahy. Jak się go bliżej pozna potrafi być miły. Wilk ten musi mieć pewność, że ten ktoś godny jest dołączenia do watahy. Najtrudniej zdobyć jego zaufanie i przyjaźń. Trudno nawiązać jej kontakt z innym wilkiem. Potrafi wiele godzin spędzić na rozmyślaniu o swojej przyszłości i o tym co może się stać. Jednak jest bardzo spokojny. Potrafi opanować każdą sytuację oraz podchodzi do takowych z pewnym dystansem. Nie daje się sprowokować. Nie lubi się kłócić ponieważ to tylko dużo hałasu. Potrafi jednak "zmieszać kogoś z błotem", gdy widzi, że wilk taki nie ma szacunku do niego czego oczekuje od siebie tak samo jak od innych. Bywa ze lubi gdy się ktoś go boi, ale sam z siebie a nie gdy on kogoś nastraszy. Staje w obronnie słabszych, dla tego nawet zdarza mu się wyjść z cienie, wiele wilków boi się jego czerwonych oczu i pazurów ostrych jak brzytwa. Nie zważa na to co myślą o nim inni. Jest jednym z bystrzejszych i mądrych wilków, zawsze przed walką ocenia sytuacje i obmyśla plan. Typowy realista - rozważny, zawsze twardo stąpa po ziemi.  Podczas walki potrafi podjąć ryzyko np:straty, ale zanim coś takiego uczyni musi obmyśleć wszystkie za i przeciw. Zawsze ukrywa swoje emocje, po prostu nie lubi ich pokazywać. zawsze gdy z kimś rozmawia leży i nigdy nie chce mu się wybierać na tak zwany 'spacer', no chyba że po jakimś mrocznym zakątku z ciekawą waderą. Zawsze dostrzega wady w drugim wilku. jednak wiele bardziej woli zauważać te "dobre strony".Kiedy pozna kogoś i będzie się z nim przyjaźnił długi czas, są możliwości że zakwitnie uśmiech na jego twarzy co nie jest częstym zjawiskiem. Mimo niezbyt dużego wieku wiele umie i nie odmów pomocy w różnych treningach, jednak nie przepada za lenistwem i niesłuchaniem go.

Głos:
Stanowisko:Dowódca Zabójców
Rodzaj wilka:krwi i ognia

Moce:Jak można zauważyć posługuje się ogniem, zwykle całą energie sprowadza do pazurów i oczu, dzięki czemu pazury są ostrzejsze i śmiertelne dla wroga, a oczy dużo lepiej widzą.
Moc krwi to rzadko spotykana moc, a jak spotkamy to zwykle właściciele nie potrafią się nią posługiwać. Co on potrafi? Moc krwi jest idealnym dopełnieniem mocy ognia, która zadanie szybko rany, a jeśli wróg ma ranę, szybko sie nie wyliże a przez ten czas on może 'sterować jego krwią' Przykład? proszę bardzo, jedna kropka krwi ujrzana przez niego potrafi oplątać wroga, tak jego krwią, sprawia że staje się jak żywy materiał którego nie da się przeciąć, może sprawić ze ktoś się wykrwawi czy też potrafi wypić czyjąś krew by nazbierać sił, co jest bardzo pomocne.

Wcielenie człowieka:

http://th05.deviantart.net/fs70/PRE/i/2013/070/6/b/amnesia___shin_by_redxmoonxrose-d5xptsy.png


http://th03.deviantart.net/fs71/PRE/i/2013/219/9/b/shin_render_by_sharurukan-d5a0jxm.png

Cechy Fizyczne:szybkość
Talizman:gałązka którą trzyma w pysku
Zakochany w: Miłość to podanie broni wycelowanej we własne serce i że ta druga osoba nigdy nie naciśnie za spust...

Przyjaciele: Z dawnej Watahy Luxanna
Rodzina: Wolicie nie wiedzieć jak się traktuje wilki z czarną krwią
Inne...:
*Nie przepada za blaskiem słońca przez co często ukrywa się na zakazanych terenach czy też łąkach
 *Ulubionym posiłkiem jest krew, jednak nie atakuje członków watahy, ma swój honor
*Wilk gdy pije krew swoich ofiar potrafi zobaczyć ich przeszłość
*Poprzez wysysanie krwi potrafi też oczyścić jakiegoś wilka ze strasznych wspomnień, jednak to coś kosztuje
*Potrafi uleczyć swoje rany krwią
*Nie może sterować własną Kriwą
*Gdy jego moc ognia nie jest skupiona na oczach ma je koloru błękitu
*na ogonie ma kropki tam też jest skumulowana moc ognia, w każdej chwili może ją otworzyć i buchnie jak wulkan
*Magią ognia może przywołać feniksa
*Jeśli ktoś w jego watasze weźmie go za obcego i go zaatakuje już na zawsze traci szacunek do tej osoby
Właściciel: skype.

Od Nasciny "Co Zrobić?"

Głos Nasciny:

Opowiadanie:
Był późny ranek. Już dawno byłam po polowaniu i nie miałam co robić. Przechadzałam się więc po terenach watahy... Szłam i szłam, aż trafiłam nad kanion. Zeszłam w dół i tam szłam dalej deltą rzeki. Teraz było tu dość chłodno i zaczął siąpić deszcz. Ciął powietrze niczym noże. Po kilku minutach woda zaczęła sięgać mi do kostek. Kiedy spostrzegłam, w jakiej jestem sytuacji - zaczęłam iść szybciej. Potem szybki marsz przeobraził się trucht, a potem bieg. Biegłam dość wolno, bo na tym etapie woda sięgała mi już do kolan. Przyspieszyłam na miarę możliwości. Potem było jeszcze ciężej, bo woda zaczęła dochodzić mi pod brzuch. Bałam się, że to mój koniec, ale nagle nurt zaczął mi sprzyjać. Pchał mnie w dół wąwozu. Wszystko byłoby cacy, gdyby nie to, że w dali zauważyłam wodospad! Chciałam stanąć, ale łapami nie dosięgałam już do ziemi. Podpłynęłam do ściany kanionu. Spróbowałam się wspiąć po zboczu, ale było śliskie, a w miejscach gdzie był piach - grzązkie. Stanęłam na głazie i rozejrzałam się uważnie. Tuż przed wodospadem było zwalone drzewo. Mogłabym się po nim wzpiąć na górę. Istniało jednak ryzyko, że nie zdążę się wspiąć i runę w dół, albo spadnę wraz z drzewem....
~Ryzykować zawsze warto...~ pomyślałam i skoczyłam w wodę. Żywioł szybko pchał mnie w stronę drzewa. Po kilku minutach byłam przy nim. Szybko złapałam się gałęzi i udało mi się na nie wdrapać. Potem ostrożnie zaczęłam się wspinać po nie stabilnym pniu. Po kwadransie uciążliwej wspinaczki stanęłam na trwałym gruncie. Uśmiechnęłam się do siebie i chciałam zrobić krok, ale szybko się zatrzymałam, bo spostrzegłam, że jest tam przepaść. Cofnęłam się gwałtownie i spojrzałam w dal. We mgle, za ścianą deszczu widać było delikatny zarys wyspy... Była oddalona od brzegu o jakieś 25 metrów.
~Zobaczymy co tam jest...~ pomyślałam i zmieniłam się w wilka powietrza. Wzbiłam się w powietrze. Podleciałam kawałek, ale kiedy tylko znalazłam się ok. 5 metrów od wyspy, zmieniłam się znów w normalną siebie i zaczęłam spadać...
~Cholera... Nigdy mnie tu nie znajdą... A już na pewno nie rozpoznają moich zwłok... Zostanie ze mnie marna, mokra plama...~ pomyślałam ze zgrozą i zamknęłam oczy. Nie chciałam patrzeć na swoją śmierć. Minęły 3 minuty. Wydało mi się dziwne, że jeszcze jestem na tym świecie. A może i nie...? Otworzyłam jedno oko. Biel. Nieskończona biel.
-Czyli jednak umarłam.- powiedziałam i w tej chwili ktoś się odezwał:
-Nie. Bardzo się starałaś, ale nie.- odskoczyłam przerażona i spojrzałam w stronę głosu. Siedział tam gryf. Patrzył na mnie uważnie.
-Kim jesteś i gdzie jestem?- spytałam.
-Savio. Gryf Nocny. Jesteś w moim mieszkaniu. Ładnie co?
-Ta..... Tylko dość biało....
-No tak. Taki był zamysł.
-Zamysł?
-Tak. Wymyśliłem to wraz ze swoją gryficą.
-Gryficą?
-Arcą....- westchnął rozmarzony.
-W sensie z twoją dziewczyną?
-Gryficą. Żadną 'dziewczyną'. GRY-FI-CĄ.
-Acha....- zastanowiłam się.- A możesz mnie odstawić na ląd?
-Jasne.- Savio wziął mnie w łapy i nagle byliśmy na ziemi.
-Y... Lol?- rozejrzałam się.
-Lol? Nie wiem o czym mówisz. Nie mamy tu żadnego 'Lola'.
-Nie ważne... Gdzie teraz jestem?
-W Lesie Grobów.
-Grobów?
-No.
-A czemu zawdzięcza on swoją piękną nazwę?
-Temu, że pełno tu trupów. O - tam jest jeden.
-Fuj!- krzyknąłam. Na ziemi leżał feniks. Miał zmasakrowany pysk.
-E tam. Mnóstwo tu ich.- stwierdził.- Chodź.- wziął mnie na grzbiet i pobiegł w głąb lasu. Było tam wiele gryfów. Ale ani jednego feniksa...
-Czemu nie ma tu feniksów?- spytałam.
-Była wojna i wszystkie żeśmy wybili. Ot co.- powiedział z nie zachwianym spokojem.
-Po co?
-Feniksy i pajace. Tu już ich nie ma.
-A...- mruknęłam i rozejrzałam się. Gryfy rozmawiały między sobą i pokazywały na mnie łapami. Potem zaprzyjaźniłam się z kilkoma. Właśnie prowadziliśmy rozmowę, kiedy ktoś krzyknął:
-Faniks! Feniks! Łapać go!- wszyscy od razu się zerwali i zaczeli wzbijać się w powietrze przeczesując teren. Wskoczyłam na Savia i już po chwili usłyszałam:
-Tam jest!- wszyscy jak na komendę skierowali się w jedną stronę. Jeden z gryfów już chciał zabić biedne zwierze, ale krzyknęłam:
-Stój!- wszyscy momentalnie na mnie spojrzeli.
-Czemu?- spytali jednocześnie.
-To feniks mojej znajomej. Zostawcie go.- powiedziałam. Gryfy zostawiły go niepyszne i poszły. Zostałam tylko ja, Savio i feniks.
-Dziękuję.... Ocaliłaś mi życie.- powiedział.
-Nie ma sprawy. Savio? Odstawisz mnie do domu?
-Jasne. Wpadnij czasem.- powiedział. Uśmiechnęłam się i wskoczyłam na jego grzbiet. Po kwadransie byłam u siebie wraz z feniksem i machałam Saviowi na pożegnanie...

środa, 28 maja 2014

Nowa Wadera! Powitahmy Serdecznie..

http://ifotos.pl/img/2dgs189_qwnxnw.png
Imię: Hope
Motto: Hope dies last, but mine is still alive
Płeć: Samica
Wiek: 3 lata
Charakter: Hope jest na co dzień miłą i uczuciową wilczycą, często jej się zdarza zamknąć w sobie, nie wychodzić z miejsca przez tydzień, albo wytrzymać bez towarzystwa. Jeśli chodzi o towarzystwo, to lubi w nim przebywać, czuje się bynajmniej bezpieczniej. Chętnie pomaga i poprawia humor. Wilczycę przede wszystkim cechuje spryt i odwaga. Trudno wyprowadzić ją z równowagi, jednak jak ktoś jest specjalistą we wkurzaniu, to nerwy puści.
Głos:

Stanowisko: Strażniczka Granic Północ
http://i.arsneo.pl/a541c2b56a37f624e644b6ee001099a63e513ec2.jpgRodzaj wilka: Lód i magia (bardziej lód)
Moce:
*Mróz
*Lodowy pancerz
*Lodowa lanca
*Mroźny łańcuch
*Zamieć
http://th04.deviantart.net/fs70/PRE/i/2011/362/9/c/lost_in_the_stars_by_waelialy-d4khwut.png







Wcielenia:
Wilk magii:
Wcielenie wody:


  Cechy Fizyczne: szybka i zręczna
Talizman:
Zakochany/a w: Raczej nie
Przyjaciele: Obecnie nikt..
Rodzina: Zaginionego brata
http://fc06.deviantart.net/fs28/f/2008/058/6/5/Sultry_by_silvermoonfox.jpgInne...: Hope zachowuje niską temperaturę ciała, tyknij a będzie ci zimno! :3
Właściciel: WWZW

Od Miran

Głos Miran:

Opowiadanie:
Spacerowałam sobie bez celu po watasze. Co ja tu robiłam? Przecież mogłam włóczyć się gdzie indziej, ale coś w środku kazało mi tu dołączyć. Zadko słuchałam tego głosu, po prostu nie był mi na rękę. Nie panując już nad złością na samą siebie posłałam sopel lodu w najbliższe drzewo. Moja jaskinia była już cała oblodzona, po prostu nie umiałam nad tym panować. Usłyszałam cichy szelest za sobą i błyskawicznie się odwróciłam. No jakby inaczej, ktuś po prostu szedł za mną.
-Co chcesz?-mruknęłam
Obcy nie odpowiedział. Być może był zdziwiony moim zachowaniem, Jakim znowu zachowaniem, taka byłam na co dzień. Prychnęłam i zwróciłam się do postaci.
-Po co mnie śledzisz?
<Red?>

wtorek, 27 maja 2014

Oto nasz nowy szpieg!

http://magicznawataha.blog.onet.pl/wp-content/blogs.dir/928656/files/blog_iy_4775421_8053554_tr_ester_2.jpg
Imię: Miran
Motto: ''Ciągle to jutro, i znów jutro wije się w ciasnym kółku od dnia do dnia, aż do ostatniej głoski czasokresu.''
Płeć: Wilczyca
Wiek: 3 wiosny
Charakter: Marin była kiedyś bardzo otwartą wilczycą, chętną do nowych znajomości, kochającą córką, partnerką. Można było na niej polegać, nigdy nikogo nie zawiodła, jednak stała się chłodna, oziębła. Zamknięta w sobie, nie wierzy już w miłość, przyjaźń i gardzi pomocą. Ale może jednak komuś uda się dotrzeć do jej małego serca, skrytego pod ogromną warstwą lodu...
Głos:

Stanowisko: Szpieg
Rodzaj wilka: Przemieniony, kryształowo-lodowy
http://i.pinger.pl/pgr199/7cf8024200073f7b50b4741a/otwierany-medalik-blekitna-roza_2.jpgMoce: Tworzenie lodu, zamrażanie, wtopienie się w cień, zamiana w wiatr
Wcielenia:-
Cechy fizyczne: Fotograficzna pamieć, świetny słuch
Talizman:
Zakochana w: Już pewnie nigdy do tego nie dojdzie
Przyjaciele:-
Rodzina: Zmarła: matka-Anabell, ojciec-Gilan, bracia-Mufinek, Matt, siostra-Rou, były partner(o ile można go tak nazwać) Terro
Inne: Ulubione miejsce: Droga Płaczu
Właściciel: smutnaz1
\

Od Arki C.D Kiba

Głos Arkadii:

Opowiadanie:
http://gfx.gaminator.tv/data/screen/2110/58/1595-2.jpgOd kilkunastu minut śledziliśmy Talona. Nagle przybrał postać człowieka. Zaskoczyło mnie to, ale nie dałam tego po sobie poznać. Wkrótce wkroczyliśmy w rejon niedużego, przytulnego miasteczka.


Pachniało świeżym chlebem i... kiełbasą!
Z zachwytu aż zaskomlałam. Dawno nie miałam niczego w pysku! Na szczęście Kiba uciszył mnie;
- Szszszsz... Arka! Chyba nie chcesz żeby nas wykryli!
Przytaknęłam ochoczo. Dobrze wiedziałam co robi się z nieproszonymi gośćmi... Tak więc szliśmy dalej zagłębiając się w wąskie, zdradliwe uliczki. Nagle usłyszałam Talona. I kogoś jeszcze... Mówili coś w tym stylu;
http://gfx.gaminator.tv/data/screen/2110/58/1594-2.jpg- Hej, wyluzuj Tal! Przeciez wiesz że cię nie zdradzę!
- Nigdy nie mozna być niczego pewnym...
-Auuaa! Nie dotykaj mnie! Tal? Taal?
Dopiero wtedy odważyłam się zerknąć. Zdziwiła mnie tożsamość rozmówcy Talona, ale jak on to powiedział ''W życiu nie można byc niczego pewnym...". Ale do rzeczy. Był to krępy, czarny sznaucer. Jeden z tych ''miastowych''. Na szyi miał zawiązaną czerwoną apaszkę w białe wzory, a na oku nosił brązową opaskę. Nie widział nas. Był zajęty czymś innym. Wpatrywał się w spód swojej prawej łapy. Ja też wysiliłam wzrok. To była... litera ''T''! ''T'' jak Talon! Zachłysnęłam się swoim geniuszem.
- A ty, Kiba, jak sądzisz? - zapytałam znienacka
- Jaaa, eee, nooooo- próbował bronić się Kiba- Ekhem... Myśle że powinniśmy zaatakować z zaskoczenia.
- Dobry plan! - pochwaliłam współpracownika- Więc do roboty!
http://img227.imageshack.us/img227/3493/scottishpiratebydaisy7.jpgRzuciliśmy się w wir przygotowań. Od planów i wyjaśnień do lin i powrozów. Po 3- godzinnym planowaniu typu; ''A jeśli...?''' byliśmy gotowi do działania. Wpierw trzeba było zastawic pułapkę. Zamontowaliśmy ją na mało uczęszczanym molo, wiecie, tam gdzie cumuje się łódencje ^^. Potem wystarczyłoby tylko zagonić delikwenta i... voila! Gotowe! Byliśmy już blisko. A w zasadzie to on. Podążał tylko szlakiem złożonym z okruszków chleba (no proszę, czy psy rzeczywiście są takie głupie?). Gdy był juz na molo odwrócił się niespodziewanie, podwinął opaskę i zapytał z uśmiechem na mordce:
- Czego państwo sobie życzą?

Na szczęście byliśmy przygotowani i odparliśmy równocześnie z powagą;
- A czego pan?
To go zaskoczyło. Cofnął się o dwa kroki i wpadł... prosto w naszą pułapkę! Kiba wysunął się do przodu i rzekł:
<Kiba?>

Od Kiby C.D Arkadia

Głos Kiby:

Opowiadanie:
Uśmiechnięty ruszyłem przed siebie, wilczyca była drobna więc nie miałem z nią większego problemu. Po chwili zaczęła się mała dyskusja.
-Powiesz mi gdzie mnie zabierasz..? - zapytała niepewnie
-Jeszcze tr... - nie zdążyłem dokończyć bo drogę przeciął mi jakiś wilk
Po chwili utumanienia spostrzegłem że to Talon. Idzie energicznym krokiem. Patrzy przed siebie. Dla niewprawnego oka wygląda na beztroskiego, ale wytrawny obserwator od razu zauważy, że nie umknie mu żaden szczegół.Dostrzegłem w przy jego łapie sztylet.
-Wybacz muszę iść, poczekasz tu? - spojrzałem na nią pół okiem i co chwili sprawdzałem czy wilk nie zniknął nigdzie za krzakami
-Coś się stało?- zapytała - Kim jest ten wilk?
-To Zastępca Alpha, Brat głównej Alphy - odparłem - dziwnie się zachowuje, muszę za nim iść
-Chcesz go śledzić? - zdziwiła się
-Nie musisz ze mną iść - powiedziałem
-Ale chcę - ta odpowiedź trochę mnie zdziwiła, dopiero teraz wadera bardziej podniosła głos
-rozumiem - uśmiechnąłem się i ruszyłem, trzymałem się w odpowiedniej odległości by wilk nie wyczuł mojej obecności. Talon mimo że skupiony, myślami jest gdzie indziej. W dość późnym momencie spostrzegłem że jesteśmy daleko od watahy. A po krótkim czasie ukazało mi się miasto. Talon przybrał postać człowieka...

<Talon? Arkadia?>

Powitajmy nową towarzyszkę!

Beauty ref by Taravia
Imię: Silent Tear (z ang. Ciche Łzy, w skrócie Silent albo Tear)
Motto: Do not be afraid to be different.
Płeć: samica
Wiek: 3 lata 2 miesiące
Charakter: Skryta, cicha, tajemnicza, taka właśnie jest Tear. Nigdy nie wysuwa się naprzód, woli zostać z tyłu. Przez swoją nieśmiałość stała się ,,popychadłem" wśród innych wilków, co często jest powodem jej płaczu. Nie bez powodu ma takie imię. Zwykle płacze kiedy jest sama. Nie chce pokazywać jak często to robi. Silent to też romantyczna wilczyca. Kiedy chce, potrafi być odważna, ale tylko na chwilę. Lojalna wobec przyjaciół. Sprytna, mądra, miła- to właśnie ona. Nie lubi hałasu, bardziej preferuje ciszę, łatwiej jest się jej wtedy skupić. Nigdy nie odmówi pomocy drugiemu, no, może oprócz wrogów.
Głos:

Stanowisko wilka: Medyczka
Rodzaj wilka: Wilk Spokoju
Moce: uzdrawianie za pomocą swoich leczniczych łez, odczytywanie aury i wspomnień wilka za pomocą patrzenia w jego oczy, czytanie w myślach, niewidzialność, odnajdywanie wilka nawet jeśli jest bardzo daleko stąd,
Wcielenia: Jako orzeł
Eagle by TriGirl
Blue Cat by Sachishiro

















 Jako kot


Cechy fizyczne: szybko biega, zmieści się w każde nawet najbardziej niedostępne miejsce
Talizman:
Zakochana w: a kto by ją chciał?
Przyjaciele: kiedyś miała, teraz nie wie
Rodzina: rodzie Aeva i Trotter, siostra i brat Nika i Jacob
Inne: Lubi nocne i wieczorne spacery. Jej ulubione kolory to turkusowy i kosmiczny fioletowy.
Właściciel: Misza213
Inne zdjęcia:
Adopt: Helia Beauty :CLOSED: by Snow-Body

Beauty by Taravia

poniedziałek, 26 maja 2014

Od Silence

Głos:
nieposiadany
Opowiadanie:
Tego ranka, czułam, jakbym obudziła się ze stuletniego snu. Oczami ledwie świat widziałam. Powoli szłam nad wodospad, po czym tam przemyłam sobie pysk. I wtedy mnie oświeciło. Otrzepałam pysk i rozglądałam się po watasze. Tu i tam... Nudy. Wreszcie natchnęłam się na wilka. Był odwrócony. Powoli się zbliżałam, aż w końcu ten ktoś usłyszał mój cichy szelest. Powiedziałam sobie w myślach pewne słowo i wyprostowałam kark. Czekałam aż wilk się odwróci.

< Ktuś? :3 >

Oto Nowe Tereny!

Jak chcecie nadajcie im nazwę :)
http://www.creativeuncut.com/gallery-11/art/gw2-riven-earth.jpg
http://www.grasz24.pl/media//galerie/D/Dragons_dogma/Dark_Arisen/82515824.jpg

sobota, 24 maja 2014

Od Codik

Głos Codik:

Opowiadanie:
Cisza i spokój. Tak, tego potrzebowałam i to znalazłam. Siedziałam na granicy i patrzyłam w nieznane. Co się tam znajdowało? Czy kiedyś się tego dowiem? Usłyszałam kroki, ale nie odwróciłam się. Po co? Od strony watahy nie czeka mnie niebezpieczeństwo. Obok mnie przysiadła Riven. Patrzyła na mnie, czułam jej wzrok na sobie.
- Czemu jesteś tu sama? - spytała spokojnie.
- Musiałam pomyśleć...
- Mogę ci jakoś pomóc?
- Nie, chyba nie. - zrobiło się ciemno. Zapadła noc. Popatrzyłam w gwiazdy. Jedna z nich świeciła mocniej niż wszystkie inne.
- Och Erono... - szepnęłam - Tęsknię... - po moim policzku spłynęła łza. Moja mała, kochana siostrzyczka... Co ja zrobiłam? Mogłam jej wtedy lepiej pilnować... Ale stało się. Zginęła przeze mnie...
- W rocznicę twojej śmierci chcę ci ofiarować, to co mam najcenniejsze... - wyciągnęłam malutką buteleczkę. W środku była mikstura pamięci. Wszystko, co kochałam i o czym pamiętałam znajdowało się właśnie tu, w tej buteleczce. Przywiązałam butelkę do strzały sznurkiem. Wystrzeliłam strzałę. Opuściłam łuk i otarłam łzę. Riven stała obok mnie.
- Idź już, chciałabym być sama. - zwróciłam się do niej. Nie chciałam wyjść na płaczkę.
- Jak chcesz... - powiedziała i odeszła.
Położyłam się na ziemi. Uniosłam głowę i patrzyłam w kierunku gwiazdy. Usłyszałam za sobą kroki. Czy to znowu Riven? Nie... Ten chód mógł należeć tylko do wilka.
- Jesteś nowa? - usłyszałam za sobą głos.
- Może tak, może nie... - odpowiedziałam. - Czego chcesz?
(jakiś wilk dokończy?)

piątek, 23 maja 2014

Od Lexi C.D Strike

-Moja historia to piekło-W moich oczach pokazał się ogień-Z dzieciństwa pamientam ogień wilki uciekające wuja rozszarpującego rodziców.Wychowała mnie siostra Rosell-Tu w tym momencie patrzyłam mu prosto w oczy ukazując mnie jako następczynie tronu śmierci i to co mu muwiłam o wilkach Roselli-Znasz moją historie-Przemuwiłam odciągając zwrok poczym ruszyłam powolnym krokiem przed siebie. Weszłam na skałę.Wiatr powiewał moje futro do tyłu widać było moją rane po prawej stronie pyska i rany po walkach na skrzydłach.
-Teraz twoja kolej -uśmiechnelam się do niego

Od Holly

Głos Holly:


Opowiadanie:

Pewnego dnia zakradłam się ludzkiej osady zabierając... kartki i kawałek węgla. Z tego kawałka wykonałam prowizoryczny długopis, który niesamowicie brudził dłonie.  
I tak oto uradowana skarbami siedziałam oparta o pień drzewa zawzięcie zapisując kartki drobnych drukiem. Pisałam opowiadanie - połączenie czegoś w rodzaju romansu i elementów grozy. Takie coś dla zapełnienia czasu. Był to początek - znając moją wyobraźnię - krótkiej historii dziewczyny i jej burzliwego życia. 
Pisząc nie zdawałam sobie sprawy w jak pięknym miejscu się znajduję. Roztaczające się nad moją głową korony drzew w połączeniu z delikatnym wiaterkiem dawały przyjemny chłód. Widocznie wszędzie wokół kwiaty mieniły się kolorami, a małe jeziorko dopełniało cały wygląd. 
Wreszcie tracąc wenę odłożyłam papier i prymitywne narzędzie pisania na trawę przykładając wszystko kamieniem, by moja "praca" nie poszła na marne. Następnie wyciągnęłam się mocniej na ziemi i z swetrem pod głową cieszyłam się słońcem przebijającym przez liście. Może to dziwne, ale ostatnio przypadła mi do gustu postać  człowieka, więc kiedy tylko oddaliłam się na tyle daleko, żeby nikt nie mógł mnie zazwyczaj zobaczyć przemieniałam się w dwunożną istotę i brodziłam w jeziorze. Jednak dzisiaj nie byłam sama. Lada moment ktoś miał ujawnić swą obecność.

<Ktoś dokończy? :)>

środa, 21 maja 2014

Głos

Strike zmienia głos!

Od Strike C.D Lexi

Głos Strike'a:

Opowiadanie:
-Tera? - zdziwiłem się - w tych czasach wilki mają dziwne słownictwo
-W tych czasach? mówisz jakbyś był w innych - zaśmiała się
Spojrzałem na nią pół okiem i się uśmiechnąłem, co ją bardzo zdziwiło
-Ej co to miało znaczyć? Umiesz się przemieszczać w czasie? - spytała
-Nie... Nie wolno mi nic mówiś, jestem tylko zwykłym pionkiem - odparłem
-Pionkiem
-Tak, wyobraź sobie szachownice, są skoczki, wieże, a ja jestem królową, a moim królem jest ... - ucichnąłem
-Kto?
-Dowiesz się w swoim czasie - uśmiechnąłem się
-Ale jak to jesteś pionkiem nie rozumiem! - wadera zrobiła lekko wzburzoną minę jakby chciała mnie zabić, tylko żebym jej powiedział
-Wszystko w swoim czasie, niedługo poznasz moją historię, ale najpierw musiała byś opowiedzieć mi swoją - odwróciłem się do niej

<?>

wtorek, 20 maja 2014

Powitajmy Princis'a!

http://fc09.deviantart.net/fs71/f/2013/061/c/a/spazycommission_by_rend_lostluck-d5wq4et.png
Imię: Princis (Pełnego imienia nie wyjawnia.)
Motto: "Podpal świat dla Tej jednej, spal w cho*erę, słuchaj serca, dni na ziemi nie mamy za wiele..."
Płeć: Wilk
Wiek: 2 lata
Charakter: Princis jest z reguły szalonym i zabawnym wilkiem. Uwielbia zabawy i wszystko co ma związek z przygodami, przez co często pakuje się w tarapaty. Potrafi się dogadać ze wszystkimi. Jest dowcipny, miły, romantyczny i uparty. Często dostaje ataku niekontrolowanej głupawki. Kocha tańczyć. Princis jest bardzo ciekawski, zawsze dąrzy do celu, jednak nigdy kosztem innych. Poza tymi, dzikimi w sumie, cechami Princis potrafi wyczuć, gdy powinien się zachować. Jest troskliwy, pamiętliwy, szarmancki i bardzo honorowy. Czuje się źle, kedy inny wilk jest smutny z jakiegoś powodu.
Głos:

Stanowisko: Medyk
http://fc01.deviantart.net/fs71/f/2013/353/9/9/ghost_of_a_rose_by_acaris-d6yj38z.pngRodzaj wilka: Kosiarz (zwany też Wilkiem Woodo. Princis wstydzi się jednak tego rodzaju)
Moce:
*Marionetka - przejmuje kontrolę nad wszystkimi mięśniami w ciele dowolnego zwierzęcia.
*Antymateria - Krótko mówiąc staje się swego rodzaju duchem. Nie dotkniesz go, ale on ciebie już tak.
Wcielenia:
Podczas Antymaterii:

Cechy Fizyczne: Potafi się świetnie wspinać, jest bardzo zwinny i szybki, aczkolwiek ma słabą kondycję.

Zakochany w: Narazie - w nikim
Przyjaciele: Zna mało wilków, lecz z załorzenia karzdego traktuje z ufnością.
Rodzina: Pewnie żyją, ale on już nie ma rodziny.
Inne...: Historię wydarzeń z poprzedniego miejsca swego pobytu naprawdę mało komu opowiada. Uwielbia ryzyko i zimę oraz wszystko, co jest związane z zimnem i lodem. Jak wszyscy Witta Kosiarze ma czarną krew i serce (dosłownie). Świetnie zna się na alchemii.
Właściciel: Taka

niedziela, 18 maja 2014

Od Arki C.D Spotkanie z Alphą

Głos Arki:

Opowiadanie:
- Jestem Kiba- rzekł do mnie, uśmiechając się przyjaźnie.- A ty?
- Ja, ja...- wciąż nie mogłam dojść do siebie, po tym jak usłyszałam że ów basior jest samcem Alpha- Ja... ja jestem Arkadia- bąknęłam nieśmiało.
- Arkadia. Cóż za piękne imię- zaśmiał się.
Wsłuchałam się w ten piękny, perlisty śmiech. Nie był tym, który zapamiętałam. Popełniłam jedną, wielką pomyłkę.
- Wiesz, chciałabym cię przeprosić.- zaczęłam, lecz on mi przerwał:
- Daj spokój, to ja zasługuję na naganę!
Zastrzygłam uszami; "Alpha? Na naganę?!"
W oddali dostrzegłam bawiące się szczenięta. Na pysk cisnęło mi się pewnopytanie. Nie czekając zadałam je;
- Dokąd idziemy?
- Do miejsca, które napewno ci się spodoba!
No cóż. Teraz trzeba było tylko leżeć i czekać...

(Kiba?)

sobota, 17 maja 2014

Wyniki!

Wedle Waszego głosowania Miss Wilczycy Wiosny zostaje... Lexi!!

Teraz proszę Was o wybranie wilczycy, która otrzyma 2 miejsce!

(I wychodzi na to, że ta, która będzie miała mniej głosów w tej ankiecie zyska 3 miejsce :))

Dzięki! Niech Moc będzie z Wami!

Od Kiby C.D Arkadia

Głos Kiby:

Opowiadanie:
W końcu dostrzegłem brązową sierść powiewającą na wietrze. Jednak gdy wadera zrozumiałą że nie była tu sama odwróciła się i spojrzała mi w oczy, w jednej chwili jej wyraz twarzy wypełniło przerażenie i smutek. Wilczyca pisnęła i odruchowo skoczyła do tyłu, przez niezbyt dobre lądowanie zaczęła się staczać. Zobaczyłem że kieruje się w stronę klifu, bez namysłu pobiegłem za nią, moja łapa już miała dosięgnąć jej, ale ona spadała.. tak blisko... Tak blisko celu a jednak się nie udało... Przekląłem siebie w myślach i jak najszybciej zszedłem za dół. Stojąc na nią widziałem marny widok, nieprzytomna wadera, a noga w bardzo złym stanie. Wziąłem ją jak najszybciej na plecy i ruszyłem w stronę lekarza, która miała dużo silniejszą magię leczenia ode mnie. W końcu gdy dotarłem, pozostawiłem ją u wilczycy leczenia i czekałem na wieści na zewnątrz. Modliłem się by wadera się wybudziła, ale nie chciałem jej się pokazywać na oczy. Myśli zaprzątało mi to, że to była moja wina, Wilczyca o nieznanym imieniu wystraszyła się mnie...  Zastanawiałem się nad tym cały czas aż w końcu spostrzegłem, że jest noc. Wszedłem z powrotem do jaskini lekarki i ujrzałem jak rozmawia z wilczycą. Kiedy mnie ujrzała znowu lekko się zlękła. Zacząłem podchodzić.
-Nie musisz się go lękać... - pokazałem Aishy by nic nie mówiła
Kiedy było blisko wadery ukłoniłem się.
-Wybacz, to moja wina - To jedyne na co mnie było stać i zacząłem odchodzić
Jeszcze usłyszałem chwilową rozmowę.
-Kto to? - zapytała nieśmiale lekarki
-Osoba która cię tu przyniosła, jest Alphą - odparła
-Alphą? - zdziwiła się i chciała iść za mną ale jej łapa nie pozwalała jej jeszcze na żaden ruch
Wróciłem się.
-Alpho... - wadera powiedziała to słowo i zdziwiła się tego co zrobiłem
Wziąłem ją na plecy i wyniosłem z jaskini.
-Co robisz? - pytała zdziwiona i zarumieniona
-To moja wina, więc muszę się tobą zająć - odparłem - Jestem Kiba - uśmiechnąłem się

<Arkadia?>

piątek, 16 maja 2014

Od Lexi C.D Stike

Westchnęłam las był zawsze mym domem.Zaczełąm se nucić jakąś piosenke.Słyszłam
-Hmmm co to za muzyka-spytał
-Jaka? To z drzew,ptaków albo stukot kopyt i łap?
-Innna
-Pffff-barknełam i przestałam nucić
-O ucichło
-hahaha-wyprzedziłam go i wystawiłam łape o którą się potkną-hahahaha
-Haha bardzo mieszne powiedział i poszedł dalej
-To gdzie tera idziemy?
<Sorki że mało>

Od Lily C.D. Lost Angel.

- Wiesz, zaczynasz mnie już irytować. Zachwoujesz się tak, jakbyś była ponad wszystko, a to nie prawda. Nieróżnisz się niczym szczególnym od kogokolwiek w tej watasze. I nie, wcale nie przeżyłaś najwięcej. Nie mówię tutaj o mnie, o nie, chodzi mi o wilki, które na serio dużo przeszły. Dlatego z łaski, lub nie łaski, swojej, przestań się tu wywyższać. No bo wiesz, z takim zachowaniem nikt nie potraktuje cię poważnie.- Powiedziawszy to poszłam pod sam las, po czym odwróciłam się i spojrzałam na nią wyzywająco. Czekałam na reakcję.

<Lost Angel?>

Od Lily C.D. Aelity, Amy, Fritz'a, Infil'a i Rico.

- Jeszcze pytasz?- Spojrzałam na nią zdziwiona.- Nie znasz mnie wcale, czy oszalałaś? Przecież ja nienawidzę siedzieć w bezruchu! A moim największym wrogiem jest nuda!
- Już się boję.
- I dobrze!- Uśmiechnęłam się szeroko.- Plan jest taki! Widzisz tamten las?- Nie czekając na jej odpowiedź, mówiłam dalej.- No to tak, wejdziemy tamtędy do świata ludzi i znajdziemy moją "ulubioną" koleżankę, po czym pomożesz mi ją zmieść z powieszchni ziemi.- Uśmiechnęłam się słodko.- To co ty na to?

<Aelita? XDD>



czwartek, 15 maja 2014

Od Arki do Kiby

Stałam tam. Wpatrzona w chmury, i słońce. Wdzięczna za to wszystko. Kochałam ciepło, kochałam mrok. Ktoś mógłby sobie pomyśleć, że to sprzeczne ale, moje kochane lasy brzozowe... Ach, jak ja im wiele zawdzięczam... Spojrzałam w dół. Powiodłam wzrokiem po długich, soczyście zielonych źdźbłach trawy i... spojrzałam mu prosto w oczy. Powróciły przykre wspomnienia. Skomlące szczenięta. Spalone lasy. Zabite wilki. I ten szyderczy śmiech. Pisnęłam, fiknęłam koziołka i stoczyłam się z klifu. A on nie czekając popędził za mną. Niestety, nie zdążył. Upadłam i zwichnęłam łapę. Popatrzyłam na nią. Wyglądała żałośnie. Jakaś taka poskręcana, i bez życia. Na dodatek zaczęła z niej płynąć krew. Zaskoczona czknęłam i... zemdlałam...

(Kiba?)

Odejście

Od Dylan'a

"Nigdy już pewnie tu nie wrócę. Szczęście dawno mnie opuściło. Nie chcę tu dłużej być. Nie mogę i przepraszam Cię Lost Angel, ale tu nie ma miejsca dla demona....  "

środa, 14 maja 2014

Od Lost Angel C.D Lily

-Wszyscy wszystko wiedzą, a to nie prawda! Każdy wie swoje, a nawet nieśmiertelnego można wysłać do piekieł!-syknęłam. A czemu nie? Ja wyszłam z piekieł, żyłam i tam mnie wrzucono, bo to proste jak drut. Każdy kij ma dwa końce tak jak świat i wymiary. A my jesteśmy w wymiarze niedowiarków!

(Lily?)

Od Alsoomse "Historia" cz.2

Leżałam nieruchomo w swojej jaskini. Była mała, ale położona tuż przy stromym stoku, stanowiła więc dobrą i wystarczalną kryjówkę. Pomimo późnej godziny nie mogłam zasnąć; noc była chłodna, z pyska wylatywały mi kłęby pary. Wpatrywałam się w wyjście z jaskini i nie widziałam nic, prócz kołyszących się na wietrze drzew. Na chwilę zamknęłam oczy, rozkoszując się ciszą i przyjemnym zapachem lasu. Jednak mimo poczucia bezpieczeństwa, nagle przeszedł mnie dreszcz inny niż poprzednie - dreszcz wywołany wspomnieniem Zimna z Północy.
Gwałtownie podniosłam głowę. Upewniłam się, że mała jaskinia nie jest ciasną klatką; mimo to obraz wilczych trupów przymarzniętych do swych legowisk nie mógł zniknąć z mojej pamięci. W tamtej chwili poczułam, że muszę wyjść, aby nie zwariować.
Zerwałam się z ziemi. Nieco za szybko; zakręciło mi się w głowie. Pomimo zachwianej równowagi powlekłam się ku wyjściu. Wiedziałam, że muszę zachować się bardzo ostrożnie; dół górskiego stoku zdawał się szczerzyć kły i hipnotyzować istoty chadzające po jego zboczach...
Nie udało mi się. Osłabienie i grawitacja zwyciężyły z moimi łapami; zdążyłam jedynie ułożyć się do turlania, aby nie spaść z dużej wysokości, co niewątpliwie skończyłoby się Śmiercią.
Dobijając do potężnego pnia u stóp góry pomyślałam ironicznie, że Śmierć bardzo się stara zdobyć moje Życie; ale nie zdaje sobie sprawy, że takie pojedyncze ataki jedynie mnie wzmacniają.
"A może osłabiają? Zabijają... powoli..." - usłyszałam w swoich myślach. Natychmiast potrząsnęłam łbem. "Nie, nie, przeszłaś bardzo dużo i jesteś wytrzymała. Dobrze wiesz o tym. Popełniłaś wiele błędów, ale one cię nauczyły jeszcze więcej". W końcu wstałam, przekonana, że nic sobie nie złamałam i pobiegłam przed siebie; wszystko, byleby tylko nie uświadomić sobie, że można być silnym, ale nie niezniszczalnym.
Biegnąc, zwinnie wymijałam drzewa. Moja sprawność tak mnie zafascynowała, że aż się zatrzymałam. Ciężko dyszałam, ale nie czułam zmęczenia. Nie wiedziałam jednak, dlaczego moje oczy ukazują mi iluzję Wyspy.
Szczeknęłam. Nie chciałam tego widzieć. Nie chciałam ponownie przeżywać żałoby po nich wszystkich. Ale wspomnienia są wspomnieniami. Która wilczyca potrafiłaby zapomnieć o własnych dzieciach...?
Tej nocy nie zasnęłam. Wczesnym rankiem powlekłam się do jaskini, żeby nikt nie zobaczył mnie w takim stanie. Wolałam udawać wstrętnego wilka, niż pokazać, że nie radzę sobie z własnym życiem.
Idąc po stoku, tym razem tak ostrożnie jak tylko się da, kątem oka ujrzałam wilka. A może wilczycę. Byłam zbyt zmęczona i skupiona na osuwisku, aby się temu komuś przyjrzeć. Ale chyba ten ktoś nie zamierzał oderwać ode mnie wzroku. Po wczołganiu się do jaskini nadal czułam cudzą obecność. Warknęłam głośno z wnętrza kryjówki. Na szczęście podziałało.
Nie miałam sił na rozważanie, co pomyśli o mnie reszta wilków. Chciałam spać. Przewróciłam się, tracąc przytomność i marząc o chwili zapomnienia.


<ktoś mi się przyglądał? chce o coś zapytać? a może wpadam w obłęd i mam przywidzenia? Tasha chcesz kontynuować?>

wtorek, 13 maja 2014

Od Aelity C.D Lily, Amy, Rico, Infil'a i Fritz'a

-Wracajmy...
Wadera uśmiechnęła się. Zaczęła prowadzić do wyjścia.
Kiedy już wyszłyśmy, zachciało jej się skakać wokół mnie.
-Gdzie idziemy teraz? - mówiła.
-Na serio mało ci przygód?


<Lily?>



Od Aelity C.D Josepha

-Gdzie mam iść? - wstałam leniwie i wyszłam spod drzewa.
-Zobaczysz - uśmiechnął się i pociągnął mnie za łapę.
-Nie chcę! - byłam tak rozleniwiona deszczem że nie chciałam nigdzie iść.
-Trudno, i tak pójdziesz.
Spojrzałam na basiora, a ten się uśmiechnął.

<Joseph?>



poniedziałek, 12 maja 2014

Od Lily C.D. Lost Angel.

- Dlaczego zakładasz, że się rozpadnie? Wiesz przecież, że nie tylko ty jesteś nieśmiertelna, a niektórzy są na serio lojalni.- Stwierdziłam.
- Wszystko się kiedyś kończy, bez względu na to, jak wiele osób będzie w to wierzyło.
- "Nie warto jest czekać i stać przy rozpadających się osobach, nawet jeśli je kochamy. Robiąc to okazujemy słabość."- Zacytowałam jadowicie.- Tymi słowami nie wolno się kierować. Mimo wszystko, nawet, jeśli zostaniesz na tym wychowana. I kto jak kto, ale ja doskonale o tym wiem. I niech tak lepiej zostanie.

<Lost Angel?>

Od Lexi C.D Stike'a

Westchnełam gębokio i patrzyłam
-co się stało?-zapytał
Moja odpowiedz to -pfff-przewracając oczami
To miejsce było takie dla mnie.Basior coś powiedział

<sory że tak krótko?>

Powitajmy nową Waderę!

http://fc00.deviantart.net/fs70/i/2011/156/4/3/_curiosity_of_night__by_damykuna-d3i3zkx.png
Imię: Alsoomse
Motto: Każdy może być silny, nikt nie jest niezniszczalny.
Płeć: samica
wiek: 8 lat i 7 miesięcy
Charakter: Na co się patrzysz? Coś Ci się we mnie nie podoba? Jestem dla Ciebie za stara, za brzydka, za... zwyczajna...? Nie musisz ze mną rozmawiać. Nie obchodzi mnie, co myślisz o wilku "zwyczajnego" pochodzenia. Co Twoja magiczna rasa dała Ci w życiu? Poczucie własnej wartości? Zapewne było to coś, czego mi brakowało... urodzona bez ziemi, bez szacunku, bez uczuć, nauczyłam się szanować to, co będzie mi dane. I umiem o to walczyć, jeżeli trzeba. I chociaż wpojono mi, że jestem bezwartościowym obiektem bez szans przeżycia, stoję tu przed Tobą. Żyję. Pokazuję kły. Czy kiedykolwiek zdobyłeś coś, co nie było przeznaczone dla Ciebie? Czy odmieniłeś dany Ci los? Nie, ponieważ nie musiałeś. W przeciwieństwie do mnie, czyż nie...? Wiesz, jak zwą mnie w rodzinnych stronach...? "Wieczna buntowniczka". I taka właśnie jestem. Sama wybieram swój los. Pamiętaj o tym.
Głos: Arkona - Zakliatie

Stanowisko: Strażniczka Drogi Płaczu
Rodzaj wilka: Wilk Loa (Loa - bóstwo voodoo, które było czczone w Północnej Afryce, a następnie to wyznanie przeniosło się w okolice Karaibów, gdzie zostało przyjęte przez plemiona zamieszkujące wyspy)
Moce: nabyta niezwykła wytrzymałość, nadnaturalna orientacja w terenie, zdolność wyczuwania nastawienia innych istot
Cechy Fizyczne: widać oznaki starzenia się; futro zniszczone przez doświadczenia, jakie przygotował dla mnie Los...
Talizman: są nim pióra, które mam zawsze przy uchu - zostały znalezione przez moje dzieci...
Zakochany/a w: nie jestem na to za stara...?
Przyjaciele: a kto by chciał się ze mną przyjaźnić?
Rodzina: moi krewni zamieszkują dzikie tereny na karaibskich wyspach, skąd pochodzę... a rodzina? Miałam... nie rozumiem, dlaczego Los odebrał mi wszystkich...
Inne...: ogarnia mnie obłęd spowodowany Przeszłością... czuję, że powoli umieram... zupełnie tak, jak moje dzieci... jak mój ukochany...
A jednak...? Chcesz się czegoś ode mnie dowiedzieć? Po co Ci to? Chcesz się ze mnie pośmiać? Ostrzegam, nie przejdzie Ci to tak łatwo... *prezentuje wszystkie swoje zęby* No dobrze, chyba się rozumiemy. A jeżeli nie... przekonasz się, co może się zdarzyć...
Chodź, siadaj i słuchaj, co w życiu może się przydarzyć...

Epizod 1. Dzieciństwo.
Z mojego szczenięcego Życia nie pamiętam nic, prócz Zimna; przenikliwie wiatry, biały śnieg i nieprzyjemne dreszcze towarzyszyły mi codziennie. Bezkresna, nieprzyjazna lodowa Kraina to pierwsze, co ujrzałam, kiedy mój wzrok dostrzegł wszystko takim, jakim jest. A jednak nie pochodziłam Stamtąd; moja sierść była zbyt rzadka, aby chronić mnie przed Północnymi Mrozami. Wnioskując długo i uporczywie, stwierdziłam, iż to Ludzie musieli mnie tam przywieźć; być może zrobili to dla mojego futra, które kiedyś było piękne, chociaż po upływie tylu lat nikt już tego nie potwierdzi. Nie potrafiłam odnaleźć Prawdy o sobie, bo Matki i Ojca nie znałam; byłam jednym z wielu Szczeniąt skazanych na Śmierć. Nie myślałam o tym, ponieważ Ludzie powiedzieli Nam, żebyśmy byli spokojni, gdyż Śmierć nie przyniesie Nam Bólu; a myślałam, że powiedzieli najświętszą Prawdę, bo nic innego nie było dla mnie Prawdziwe, więc zarówno ja jak i reszta Szczeniąt nie baliśmy się ani nie wspominaliśmy o Śmierci. W ogóle mało myśleliśmy, a to dlatego, że na tej Północy dygotaliśmy z Zimna, zamknięci w ciasnych klatkach, które były jedynym Domem, najlepszym i najsłuszniejszym dla Wilków; chociaż nie mogliśmy się przytulić, kraty w klatkach pozwalały Nam przecisnąć pyski, przez co czasami stykaliśmy się Nosami; a było to wspaniałe w Naszym Życiu, które trwało krótko, ale to widocznie tylko dlatego, iż nie było Nam dane Żyć długo.


Epizod 2. Przyjaciele
I tak trwało to Nasze Życie, a byliśmy przekonani, że wszystko co mówią Ludzie jest najsłuszniejszą Prawdą, gdyż słowa Ludzi zdawały się być jedynymi, które słyszeliśmy. Spoczywaliśmy każdej nocy bez Myśli, nie czując prawie nic, zupełnie jakbyśmy nie mieli Duszy. Żyliśmy niczym Przedmioty, nie rozumiejąc w jakim celu właściwie Żyjemy ani do czego dążymy; nie znaliśmy własnej Wartości, ale to dlatego, że Wartość nie była Nam znana; aczkolwiek doszłam do wniosku, że musimy być bardzo mało Warci. To wszystko działo się do chwili, kiedy jasnym Porankiem przybyły Wysokie Istoty na koniach o śnieżnej maści; słyszeliśmy tylko Krzyki, a następnie Ludzie zniknęli; nie było nam smutno, chociaż powinno, bo Ludzie byli jedynymi Słusznymi i Sprawiedliwymi panami; ale to zapewne dlatego, że z Zimna nie Czuliśmy nic. Wysokie, blade, chude Istoty o długich włosach i spiczastych uszach powiedziały Nam, że jesteśmy Wolni. I chociaż nie wiedzieliśmy, czym się różni ta Wolność od Naszego ówczesnego stanu, poczuliśmy Szacunek i uznaliśmy Wysokie Istoty za Przyjaciół, a oni zadbali o Nas. Otulili Wilki ciepłymi kocami, po czym przewieźli konno do Ciepłej Krainy, gdzie każdy otrzymał Imię i Cel Życia, którym mogło być służenie Elfom lub Łowcom; ale mnie Przyjaciele powiedzieli, że jestem Chora i nie będę robiła Nic. Chociaż w zniszczonym ciele czułam już wcześniej ból, w tamtej chwili poczułam inny, większy ból; Ból w okolicy serca, który miał zwiastować pierwszy przejaw Buntu, nadejście Uczuć oraz Łez. Kiedy inni dążyli do swych Celów, ja robiłam zupełnie Nic, a Wysokie Istoty mnie leczyły i ich oczy patrzyły przyjaźnie, ale słowa mówiły o Śmierci. Wiedziałam, że Śmierć jest czymś Normalnym, więc nie czułam, iż spotyka mnie coś Niesprawiedliwego.

*przerywa, po czym powoli podnosi głowę i patrzy ponurym spojrzeniem na siedzącego naprzeciwko niej wilka*
Czy chcecie wiedzieć, jak śmiałam sprzeciwić się mojemu losowi? W istocie, zbuntowałam się przeciwko jedynemu życiu, jakie miałam... *ponownie opuszcza głowę* Chociaż nie miałam pojęcia, czy istnieje coś poza tamtym Życiem...

sobota, 10 maja 2014

Od Lost Angel C.D Lily

-Przed siebie-odparłam i poszłam na tereny watahy. Wadera zrobiła to samo.
-Nie lepiej będzie ci polecieć?-spytała
-Trzeba te łapy rozruszać. Przez te wieki muszę być w dobrej formie-odparłam. Zamiotłam ogonem.
-Wieki?-spytałam.
-Gdy to stado się rozpadnie, zmienię je i tyle-powiedziałam.

(Lily?)




Od Missi

Ostatnio coś sprawiło że byłam przygnębiona, uczucie jakbym kogoś straciła... Podobno zapominając o przeszłości zapominamy o nas samych, czy teraz stało się to ze mną? Nie wiem czemu ale zachciało mi się pośpiewać:
-Podążając za marzeniami, zabłądziłam w lesie mego serca.
Na powierzchni przejrzystego niczym lustro źródła odbijał się mój wykrzywiony uśmiech - zaczęłam iść i znalazłam się na polanie, gdzie było wiele wilków
-Łzy, które uroniłam (nie płacz), nie były se srebra czy złota. - wili na mnie spojrzała, ale śpiewałam dalej
-To najzwyklejsze w świecie łzy (kapią z oczu mych) niewidoczne nawet dla bogini. - teraz wskoczyłam na skałę i zaczęłam dynamiczniej śpiewać do wilków
-Nie przestawaj podążać za tym proroczym snem!
Nawet jeśli jesteś silniejszy w historii, próbuj stać się jeszcze lepszy! - zeskoczyłam i zaczęłam biec truchtem
-Bez wytchnienia goń za każdą chwilą! - kucnęłam i uśmiechnęłam sie do małego szczeniaka Nadii i pogłaskałam go po głowie
-Rozpal ogień swojego serca! Stan się wilkiem, którym zawsze chciałeś być! - Gergolio i Kim pobiegli za mną i zaczęłam się z nimi bawić
-Na na na na na na na Oh na na na na na na Hey Hey!
na na na na na na na oh na na na na na na hey hey!
Nie oglądaj się za siebie bohaterze - przytuliłam się do jakiegoś wilka i puściłam mu oczko
-Na na na na na na na Oh na na na na na na Hey Hey!
na na na na na na na oh na na na na na na hey hey! - Znowu wskoczyłam na kamień tym razem przy Alphie
-ROZPAL OGIEŃ SWOJEGO SERCA! - skończyłam zdyszana ale szczęśliwa, widziałam uśmiechy wilków co mnie podniosło na duszy 
-Wspaniałe - powiedziała Alpha która leżała obok mnie
-Przepraszam, zagalopowałam się - powiedziałam kiedy zauważyłam że jestem na skale Alph
-Rzeczywiście ładnie - usłyszałam drugi głos i się odwróciłam

<Ktoś??>