Wzięłam to mięso od Talon'a. Pospiesznie zjadłam i zaczęłam spacerować.
Z każdą chwilą narastał mój niepokój, chęć walki, nienawiść napełniała
moje ciało. Co się ze mną dzieje? Zadawałam sobie te pytania w
myślach. Wkońcu mnie olśniło. Tylko nie to! Nie, nie nie! Ojciec po mnie
idzie! Ale zastanawia mnie coś. Po co za mną idzie? Czy ja coś w sobie
chowam? Może mam jakoś w sobie moc? Ale ja bym o tym wiedziała.
Chociaż... mój ojciec to czarnoksiężnik, który pragnie mocy a ja może ją
mam? Brakuje mu jednego ogniwa czyli mnie? Nie wiem co mam myśleć.
Przez resztę dnia siedziałam sama. Co ja mam zrobić. Westchnęłam nagle
niedaleko zauważyłam jakąś wilczyce. Wpatrywałam się w nią. Trochę
dziwnie być betą. Jesteś wyższym wilkiem rangą. Gdyby wszystkie Alphy
zachorowały albo odeszły w wędrówkę po której wrócą do watahy, to ja
musiałabym dowodzić. Mam nadzieję że nigdy to się nie zdarzy. Nie lubię
władać i rozkazywać.
Wstałam i podeszłam do wilczycy. Warto czasem znaleźć znajomych.
-Cześć. Jestem Yesubai, tutejsza Betha. A ty?-przedstawiłam się.
-Akuma.-odparła.
(Akuma? Co było dalej?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz