-To raczej ile osób zraniło mnie!-wrzasnęłam-To jasnej cholery czy tak
trudno zrozumieć, że mam już dość całego świata, siebie i wszystkich
wilków i nie tylko co stanęli mi na drodze?! Czy tak trudno dociera do
twojej mózgownicy że nienawidzę ojca?! Że to przez niego straciłam
rodzinę którą kochałam, dom w którym byłam bezpieczna i to przez niego
rozpoczęły się moje kłopoty?!
Na chwilę przystanęłam by złapać oddech. Brakowało mi takiego wyżalenia, ale to dopiero połowa.
-Ale to nie jego wina!-ryknęłam i zalałam się łzami-Byłam taka durna! A potem jeszcze Terro.
Na myśl o ukochanym ponownie chlipnęłam.
-On chciał mnie chronić! Bał się o mnie, że coś mi się stanie, że Gale mnie zabije, że że...
Zająknęłam się. Doskonale pamiętam pierwszy atak ojca Terro, boga mrozu.
Omal nie zginęłam..ale chciałam go bronić. Od tego momentu moja
wcześniejsza wataha była w niebezpieczeństwie, i mimo zaklęcia nadal na
nas napadał. Ostatnia bitwa była najgorsza...
-Cała wataha już poległa-zaczęłam ni z tego ni z owego-Zostaliśmy tylko
my...Ledwo trzymałam się na łapach... Gale już szykował się do
ostatecznego ciosu...Terro stał za drzewem i również szykował
moc...Trafiałam tornadami w lodowego smoka by choć trochu mu
pomóc...Stałam na przeciwko Gale'a kiedy próbował w niego trafić, ale
ruszyłam się i trafił we mnie...
Zamilkłam, znowu. To przez te trafienie mocą Terro stałam się taka, jaka jestem teraz: zimna, bez serca. Trafił we mnie lodem..
-Nadal uważasz że ranię innych tylko na własne
potrzeby?!-krzyknęłam-Kiedyś byłam inna ale to się już nie odstanie!
Rozumiesz?! Może i byłam durną wesolutką waderą ale taraz nie jestem,
kaput?!
Rzuciłam ostatnie słowa w stronę Red'a i ruszyłam pędem w stronę lasu. Teraz chcę zostać sama..
<Red?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz