-Cenię szczerość-odparłam- A wracając do mocy, jeżeli się ją pogłębia, może być naprawdę silna.
Dalej szliśmy w milczeniu, głównie dlatego że to ja nie miałam ochoty
czegokolwiek mówić, zresztą i tak wygadam się z pewną osóbką. W końcu
doszliśmy do Jaskini Wyroczni, a po moich plecach przeszedł zimny
dreszcz. Nie do końca wiedziałam jak przywołać ducha, zaczęłam próbować.
-''Gilan, alpha dawnej Watahy Zaćmionego Księżyca.....-powtarzałam w myślach w kółko
Po chwili naszym oczom ukazał się duch.
Nic się nie zmienił przez te dwa i pół roku, w końcu zmarł gdy miałam
niecałe pół roku. Red patrzył na mnie, to na ducha i próbował się
domyślić co miałam z Gilanem do wyjaśnienia. W końcu zmarły basior
zorientował się że jest wśród żywych bo dostrzegł mnie i mojego
towarzysza.
-Marin?-spytał niepewnie
Ten sam głos....niegdyś kochający....a w końcu wściekły, pełen nienawiści i skłonny do zabicia.
-Miran-poprawiłam
-Córcia moja kochana!-zawołał i zbliżył się do mnie
Odruchowo cofnęłam się o krok w tył.
-Jak wyrosłaś! Jesteś tak samo piękna jak twoja matka...-nie dałam mu skończyć
-Którą sam zabiłeś-syknęłam
Ten spojrzał na mnie nie dowierzając.
-Nigdy bym nie skrzywdził Anabell, i was...A właśnie jak tam Matt, Rou, Mufinek....
-Zabiłeś ich wszystkich!-wrzasnęłam
Red stanął z tyłu, może domyślał się, że dojdzie do bójki. I być może miał rację, tylko jak można walczyć z duchem?
-Córuś, nie wiem o co ci chodzi....przecież was wszystkich kochałem.
-O, czyli jednak się domyśliłeś, że i ty nie żyjesz?!
-Tylko nie wiem jak to się stało...
-Chętnie ci o wszystkim powiem!-po raz kolejny podniosłam głos- Po tym
co zrobiłeś matce i rodzeństwu skazano cię na śmierć, a zabił cię....No
zgaduj, kto?
-To doszło już za daleko, to nie mogło się stać. Z resztą nikt nie mógł zabić swoje alphy..
-Mógł, i chętnie ci powiem kogo to sprawka. Twoja jakże cudna kochaneczka i moja nauczycielka Amber!
-Co?! Ona?!Nigdy!-basior również krzyknął
No jak tu się nie wkurzyć dowiadując się, że jego własna kochanka go
zabiła, w końcu to przez nią wszystko się zaczęło. Wkrótce zabito i ją. A
ja? A z resztą, nie ważne.
-Słuchaj....jestem tu tylko w jednej sprawie...wiedz, że jak i ja będę
już w drugim świecie, nie będziesz miał łatwo! -może to i głupie, ale
poczułam jak moje oczy wilgotnieją.
Z użyciem mocy nie skapywały mi po policzkach, tylko małe kryształki
zmrożonych łez spadły na ziemię. Kochałam moją dawną rodzinę....a teraz?
Nie miałam nikogo, z resztą nikogo już chyba nie potrafię kochać. Duch
znikł, a ja odwróciłam się w stronę Red'a. Był troszku zszokowany tym co
zaszło.
-Jak widzisz, nie wszystko kręci się wokół miłości.
<Red?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz