Byl siwit gdy wstalam.Wiatr byl lagodny to znaczylo ze dzis bende
lagodna jak nikt mnie nie wkorzy.Usimiechnienta wyszlam z jaskini lekki
cieply wiatr powiewal moje pjòro ktòre wlozone bylo za ucho.Poszlam nad
lonke gdzie pierwszy raz zobaczylam i poznalam Strikera.Podrodzie
zjadlam siniadanie.Gdy bylam o krok wejsicia na polene poczulam lekki
chlud lecz ten chlud nie zmienial mojego charakterò.Poczulam zapach
basiora.
Bez wahania weszlam na polane.Zdziwilam sie o tak wczesnej porze basior
-Hej jestes tu nowy?
- No -Usimiechnelam sie
-Jak ci na imie ja jestem Lexi
-Dikino
-Fajne imie
-Twoje terz jest niezle
-Ale wole jak nazywajom mnie Zabòjczyni-Teraz tez sie usimiechnol
-Zabòjczyni serio
-Tak czemu was to bawi
-Bo to simieszne nie wiem jak zareagowac na takie przezwisko co zabilas kogos?
-No niestety
-To kogo
-Rodzicòw swoim urodzeniem
I wtedy przestal sie smiac.I znowu poczulam zimny wiatr .Wreszcie zrozumialam z kond bije ziròdlo
-To ty to robisz
-Co ten zimny wiatr-basior popatrzyl na mnie zimnym spojrzeniem
patrzyl sie namnie tak przez chwile odciongnol zwrok
-Cos nie tak?Dikino?
<Co ci sie wtedy stalo Dikino?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz