Biegłem przed siebie nie odwracając nawet głowy by sprawdzić czy
Dakimotsu biegnie za mną.W końcu,na skraju lasu zatrzymałem się
odwracając głowę.
-Dakimo!-krzyknąłem nie widząc młodego-Dakimotsu!
Nikt nie odpowiadał.Zawyłem.Cisza.Szczęka mi drgała.,,Gdzie on jest''myślałem nerwowo.
Stałem w bezsilność na skraju lasu nie mogąc się poruszyć,zapatrzony w
płomienie zasłaniające widok.Krzyknąłem jeszcze parę razy.Stało się
oczywistym,że mój mały przyjaciel nie żyje, to znaczy dla kogoś było by
to jasne,ale do mnie nie docierała taka możliwość.Kiedy las prawie
zupełnie się sfajczył odpuściłem i ze zwieszoną głową ruszyłem przed
siebie.
Minęło parę godzin ,a ja nadal patrzyłem nieprzytomnie na ziemię.W końcu
coś musiało stanąć mi na drodze.O mało nie wpadłem do...lawy!?
Stanąłem jak wryty.Stałem tuż przed strumieniem wrzącej lawy.Chciałem zawrócić,ale za mną wypłynęła kolejna stróżka.
Spanikowałem.,,Co teraz?!''
Wtem dostrzegłem innego wilka,a raczej wilczycę.Stałą kilka strumieni
ode mnie,ale chyba mnie nie zauważyła.Było tu okropnie gorąco.Zacząłem
używać mocy,ale temperatura była zbyt wysoka.Robiłem co mogłem by ją
obniżyć.Skończyło się na tym,że bez przerwy przywoływałem zimny
wiatr.,,To nie pomoże mi się stąd wydostać''.Spojrzałem na
wilczycę,przeskakiwała lawę.Ja się bałem.Zbliżała się.
któraś dokończy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz