środa, 18 grudnia 2013

Od Yesubai

Od Kilku tygodni a nawet miesięcy wszystko i wszyscy mnie drażnili. Pewnego razu wyszłam z jaskini. Wielki tłok. Przewróciłam oczami. Lodowaty wiatr zawiał mi prosto w twarz. Warknęłam cicho. Powędrowałam do wodospadu zakochanych. Parę par tuliło się do siebie. Ominęłam ich szerokim łukiem. Przybliżyłam się do tafli wody. W odbiciu widziałam szarą, zaniedbaną waderę. Chuda, poczochrane włosy. Oczy straciły blask. "I się dziwić że Noxsus mnie unika!",pomyślałam a później prychnęłam. Powędrowałam zapolować. Zauważyłam samotnego dorodnego jelenia. Jednak po mojej figurze stwierdziłam że użyję mocy. Użyłam kuli śmierci. Kiedy zwierze padło podbiegłam i zaczęłam jeść. Najedzona położyłam się obok mojej zdobyczy. Jednak ogarnęła mnie senność. Zamknęłam powieki i odpłynęłam w sen. Kiedy się obudziłam zdobycz leżała tam gdzie jest nienaruszona. Skubnęłam troszkę i poszłam nad Słoneczną Plaże. Weszłam do wody. Chłodna morska bryza. Zanurzyłam się i robiłam przeróżne fikołki by zmyć z siebie cały brud a prze de wszystki umyć włosy. Wyszłam zadowolona z siebie. Otrzepałam się z wody. Wzbiłam się w powietrze. Szybko i zgrabnie latałam. Po pięciu minutach wylądowałam. Cała sucha. Spojrzałam w taflę wody. Włosy mi sterczały. Zawołałam pnącza. Poleciłam im by delikatnie ułożyły włosy. Pnącza o dziwo zrozumiały. Trwało to jakieś pół godziny, ponieważ miałam kołtuny. Spojrzałam znowu w odbicie lustrzane. Podziękowałam pnączom. Ładna fryzura, trochę byłam jeszcze chuda ale trzy dni wystarczą by wrócić do dawnej sylwetki. Moje oczy odrobinę odzyskały blask. Byłam szczęśliwa ale wszystko prysło. Przypomniałam o Noxsus'ie. Trochę mnie nudził. Nic się nie działo. Ja nie wytrzymam z nudziarem.... zara zara. Nudziarem?
-Nie kocham go...-wyszeptałam cichutko. Byłam zrozpaczona. I jak ja mu to powiem. Westchnęłam ciężko. Ze psuszczoną głową powędrowałam na łąkę. Było tam wiele wilków. Nie znalazłam Noxsus'a. Westchnęłam i położyłam się. Zakryłam głowę łapami. Nagle usłyszałam kogoś kto obok mnie siada. Z nadzieją że to Noxsus odkryłam łapy. To nie był on. To był inny basior. Uśmiechnął się do mnie a zakryłam głowę łapami.
-Jestem Ceryni. A ty..-zapytał basior.
-Yesubai.-powiedziałam cicho.
(Ceryni?)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz