poniedziałek, 12 maja 2014

Powitajmy nową Waderę!

http://fc00.deviantart.net/fs70/i/2011/156/4/3/_curiosity_of_night__by_damykuna-d3i3zkx.png
Imię: Alsoomse
Motto: Każdy może być silny, nikt nie jest niezniszczalny.
Płeć: samica
wiek: 8 lat i 7 miesięcy
Charakter: Na co się patrzysz? Coś Ci się we mnie nie podoba? Jestem dla Ciebie za stara, za brzydka, za... zwyczajna...? Nie musisz ze mną rozmawiać. Nie obchodzi mnie, co myślisz o wilku "zwyczajnego" pochodzenia. Co Twoja magiczna rasa dała Ci w życiu? Poczucie własnej wartości? Zapewne było to coś, czego mi brakowało... urodzona bez ziemi, bez szacunku, bez uczuć, nauczyłam się szanować to, co będzie mi dane. I umiem o to walczyć, jeżeli trzeba. I chociaż wpojono mi, że jestem bezwartościowym obiektem bez szans przeżycia, stoję tu przed Tobą. Żyję. Pokazuję kły. Czy kiedykolwiek zdobyłeś coś, co nie było przeznaczone dla Ciebie? Czy odmieniłeś dany Ci los? Nie, ponieważ nie musiałeś. W przeciwieństwie do mnie, czyż nie...? Wiesz, jak zwą mnie w rodzinnych stronach...? "Wieczna buntowniczka". I taka właśnie jestem. Sama wybieram swój los. Pamiętaj o tym.
Głos: Arkona - Zakliatie

Stanowisko: Strażniczka Drogi Płaczu
Rodzaj wilka: Wilk Loa (Loa - bóstwo voodoo, które było czczone w Północnej Afryce, a następnie to wyznanie przeniosło się w okolice Karaibów, gdzie zostało przyjęte przez plemiona zamieszkujące wyspy)
Moce: nabyta niezwykła wytrzymałość, nadnaturalna orientacja w terenie, zdolność wyczuwania nastawienia innych istot
Cechy Fizyczne: widać oznaki starzenia się; futro zniszczone przez doświadczenia, jakie przygotował dla mnie Los...
Talizman: są nim pióra, które mam zawsze przy uchu - zostały znalezione przez moje dzieci...
Zakochany/a w: nie jestem na to za stara...?
Przyjaciele: a kto by chciał się ze mną przyjaźnić?
Rodzina: moi krewni zamieszkują dzikie tereny na karaibskich wyspach, skąd pochodzę... a rodzina? Miałam... nie rozumiem, dlaczego Los odebrał mi wszystkich...
Inne...: ogarnia mnie obłęd spowodowany Przeszłością... czuję, że powoli umieram... zupełnie tak, jak moje dzieci... jak mój ukochany...
A jednak...? Chcesz się czegoś ode mnie dowiedzieć? Po co Ci to? Chcesz się ze mnie pośmiać? Ostrzegam, nie przejdzie Ci to tak łatwo... *prezentuje wszystkie swoje zęby* No dobrze, chyba się rozumiemy. A jeżeli nie... przekonasz się, co może się zdarzyć...
Chodź, siadaj i słuchaj, co w życiu może się przydarzyć...

Epizod 1. Dzieciństwo.
Z mojego szczenięcego Życia nie pamiętam nic, prócz Zimna; przenikliwie wiatry, biały śnieg i nieprzyjemne dreszcze towarzyszyły mi codziennie. Bezkresna, nieprzyjazna lodowa Kraina to pierwsze, co ujrzałam, kiedy mój wzrok dostrzegł wszystko takim, jakim jest. A jednak nie pochodziłam Stamtąd; moja sierść była zbyt rzadka, aby chronić mnie przed Północnymi Mrozami. Wnioskując długo i uporczywie, stwierdziłam, iż to Ludzie musieli mnie tam przywieźć; być może zrobili to dla mojego futra, które kiedyś było piękne, chociaż po upływie tylu lat nikt już tego nie potwierdzi. Nie potrafiłam odnaleźć Prawdy o sobie, bo Matki i Ojca nie znałam; byłam jednym z wielu Szczeniąt skazanych na Śmierć. Nie myślałam o tym, ponieważ Ludzie powiedzieli Nam, żebyśmy byli spokojni, gdyż Śmierć nie przyniesie Nam Bólu; a myślałam, że powiedzieli najświętszą Prawdę, bo nic innego nie było dla mnie Prawdziwe, więc zarówno ja jak i reszta Szczeniąt nie baliśmy się ani nie wspominaliśmy o Śmierci. W ogóle mało myśleliśmy, a to dlatego, że na tej Północy dygotaliśmy z Zimna, zamknięci w ciasnych klatkach, które były jedynym Domem, najlepszym i najsłuszniejszym dla Wilków; chociaż nie mogliśmy się przytulić, kraty w klatkach pozwalały Nam przecisnąć pyski, przez co czasami stykaliśmy się Nosami; a było to wspaniałe w Naszym Życiu, które trwało krótko, ale to widocznie tylko dlatego, iż nie było Nam dane Żyć długo.


Epizod 2. Przyjaciele
I tak trwało to Nasze Życie, a byliśmy przekonani, że wszystko co mówią Ludzie jest najsłuszniejszą Prawdą, gdyż słowa Ludzi zdawały się być jedynymi, które słyszeliśmy. Spoczywaliśmy każdej nocy bez Myśli, nie czując prawie nic, zupełnie jakbyśmy nie mieli Duszy. Żyliśmy niczym Przedmioty, nie rozumiejąc w jakim celu właściwie Żyjemy ani do czego dążymy; nie znaliśmy własnej Wartości, ale to dlatego, że Wartość nie była Nam znana; aczkolwiek doszłam do wniosku, że musimy być bardzo mało Warci. To wszystko działo się do chwili, kiedy jasnym Porankiem przybyły Wysokie Istoty na koniach o śnieżnej maści; słyszeliśmy tylko Krzyki, a następnie Ludzie zniknęli; nie było nam smutno, chociaż powinno, bo Ludzie byli jedynymi Słusznymi i Sprawiedliwymi panami; ale to zapewne dlatego, że z Zimna nie Czuliśmy nic. Wysokie, blade, chude Istoty o długich włosach i spiczastych uszach powiedziały Nam, że jesteśmy Wolni. I chociaż nie wiedzieliśmy, czym się różni ta Wolność od Naszego ówczesnego stanu, poczuliśmy Szacunek i uznaliśmy Wysokie Istoty za Przyjaciół, a oni zadbali o Nas. Otulili Wilki ciepłymi kocami, po czym przewieźli konno do Ciepłej Krainy, gdzie każdy otrzymał Imię i Cel Życia, którym mogło być służenie Elfom lub Łowcom; ale mnie Przyjaciele powiedzieli, że jestem Chora i nie będę robiła Nic. Chociaż w zniszczonym ciele czułam już wcześniej ból, w tamtej chwili poczułam inny, większy ból; Ból w okolicy serca, który miał zwiastować pierwszy przejaw Buntu, nadejście Uczuć oraz Łez. Kiedy inni dążyli do swych Celów, ja robiłam zupełnie Nic, a Wysokie Istoty mnie leczyły i ich oczy patrzyły przyjaźnie, ale słowa mówiły o Śmierci. Wiedziałam, że Śmierć jest czymś Normalnym, więc nie czułam, iż spotyka mnie coś Niesprawiedliwego.

*przerywa, po czym powoli podnosi głowę i patrzy ponurym spojrzeniem na siedzącego naprzeciwko niej wilka*
Czy chcecie wiedzieć, jak śmiałam sprzeciwić się mojemu losowi? W istocie, zbuntowałam się przeciwko jedynemu życiu, jakie miałam... *ponownie opuszcza głowę* Chociaż nie miałam pojęcia, czy istnieje coś poza tamtym Życiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz