[Wcześniej]
Weszłam do jaskini Colet. Zastałam ją leżącą przy ognisku, a jego jasny płomień oświetlał jej twarz.
- Hej. - Usiadłam obok. - Colet?
- Tak? - Popatrzyła na mnie z obojętnością w głosie. Był widocznie zamyślona. - Chcę... chcę odwiedzić naszą rodzinę, dobrze? Nie będzie mnie dość długo, około pół roku. Mogłabyś powiedzieć watasze? Wiesz jak nie lubię pożegnań...
- No dobrze, ale skąd ta nagła chęć?
- Tak jakoś po prostu... Dzięki, to do zobaczenia. - Uśmiechnęłam się i wolno wyszłam z jaskini. Wróciłam na moment do swojej bo buteleczkę z niebieską zawartością. Wypiłam ją. Miałam nadzieję, że nikt się nie dowie.Był to eliksir dzięki któremu miałam stracić nieśmiertelność albo jeżeli pomieszałam składniki mocno osłabnąć lub utracić częściowo pamięć. Wyruszyłam. Szłam lasem, kiedy zobaczyłam Carlę.
- Co tu robisz? - Zapytała.
- Ja... odchodzę - Wilczyca zrobiła duże oczy. - Nie na zawsze. Chcę odwiedzić rodzinę. To do widzenia. - Uśmiechnęłam się.
Poszłam dalej. Do domu szło się trzy dni. Na szczęście nie była ona uciążliwa. Gdzie niegdzie w śniegu przedzierały się kępki trawy i widać było ślady zwierząt. Dotarłam do jaskini rodziców. Bawiłam się cudownie. Miło było powrócić do najbliższych, spędzić z nimi czas. Poznałam wielu nowych przyjaciół.
Ale musiałam już wracać. Tęskniłam za Colet i watahą. Zadziwiła mnie jedna rzecz. Członkowie watahy - nie znałam żadnego. Jakim cudem? Okazało się, że pomyliłam składniki i straciłam kawałki pamięci. Pozostała tak tylko Colet. Tylko jak trafię do domu? Musiałam coś wymyślić. Mój ojciec doprowadził mnie do skraju lasu, czyli jakieś połowę drogi. Dalej musiałam kierować się instynktem. Byłam tak rozkojarzona, że nie zauważyłam myśliwego czajączego się w krzakach. Wymierzył we mnie. Pod jego stopami pękły z trzaskiem gałązki co pozwoliło mi uciec mimo iż myśliwy trafił. Kula drasnęła moją łapę. Ranna pobiegłasm dalej kulejąc. Łapa bolała coraz mocniej, wreszcie nie do wytrzymania. Zabrudziła się i piekła. Usiadłam pod drzewem. Do końca wędrówki zostało około 2 kilometrów. Nie mogłam iść dłużej. Zawyłam możę ktoś mnie usłyszy....
<Pomoże ktoś czy mam siedzieć pod drzewkiem? xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz