wtorek, 12 lutego 2013

Od Colet C.D. Kiby

- Nic nie szkodzi Kiba. - Uśmiechnęłam się do wilka. - Tylko troszkę się zdziwiłam, że Ciebie nie ma.
- To gdzie idziemy? - zapytał
- Na plażę. Pokarzę ci coś.
Szliśmy w milczeniu. Pomimo, że był jeszcze Luty śnieg powoli topniał. W dzieciństwie lubiłam skakać przez kałuże i rozchlapywać stopniałą breję na wszystkich dookoła. Uśmiechnęłam się pod nosem. Wspominałam jak w dawnych czasach razem z Luną chowałyśmy się na drzewach i zsypywałyśmy śnieg na głowę innym.
Doszliśmy na plażę. Śniegu tu już prawie nie było, a do Walentynek na pewno stopnieje.
- Popatrz! - szepnęłam do Kiby i dałam znak aby nic nie mówił. Łapą wskazałam na dużą lodową skałę

- To lodowy ptak. Nadchodzi odwilż, więc powoli odlatują na zimową pustynię. Tu będzie dla nich za ciepło. To zdaje się ostatni jakiego tu widzimy. - westchnęłam.
- Jest piękny - powiedział Kiba.
- Te ptaki to rzadkość.
- Dlaczego?
- Coraz więcej jest zabijanych dla ich lśniących piór. Jednak gdy wyrwiesz choć jedno jego piórko ono momentalnie topnieje. Taka jest kara za chciwość.


< Kiba? Chcesz coś dodać? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz