Kark
mnie bolał po upadku. Zooriętowałam się że nie mam skrzydeł. Zaklełam w
myślach Lucyfera. Podniosłam się i poszłam przed siebie. Zobaczyłam
wilka. Zaczaiłam sie. No nie ! Nie będę atakować wilka !
- Cześć ! - krzyknełam zza krzaków. - KIm jesteś ? - Azazel. A ty ? - Angel. Roześmiałam się a raczej parsknełam śmiechem. - Naprawde ? - Tak. Co cie tak śmieszy ? - To że ja najwiękrzy wróg aniołów spotykam wilka o imnieniu Anioł - cały czas się śmiałam. - Zaprowadze cię do naszej Alfy. Zobaczymy co z tobą zrobi - uśmiechną się. Poszliśmy do Alfy. - Witaj. Co tu robisz ?? - Szukam watahy. - To dobrze. Zapraszam do naszej watahy. - Dziękuję. - Rozejrzyj się po terenie. - To ja ide - mruknełam. Wybiegłam z jaskini. Biegłam chwilę po terenie. Zobaczyłam wilka. Trenował swoją moc. Chyba. Spojrzał na mnie. W moim umyśle pojawiły się straszne obrazy. Zaśmiałam się. - Kim jesteś ? - warkną ten wilk. - Azazel. Jestem tu nowa. A ty ? -Aireiyu. Nawet nie umiem pokazać ci swojej mocy - A ! To ty wywołałeś tą wizje przed chwilką ? - Tak. - odpowiedział zdziwiony - To musisz troche nad nią popracować. Zaczełam odcjodzoć gdy nagle usłyszałam jak mnie woła <Aireiyu?? Dokończ proszę > |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz