Kiba stanął przede mną. Uśmiechną się i nic nie mówił, był trochę zmieszany. Odezwałam się więc pierwsza:
- O witaj Kiba.
- W-witaj. - uśmiechnął się.
- Przejdziesz się ze mną? - zapytałam
- Oczywiście z chęcią! - Był wyraźnie uradowany.
Idąc rozmawialiśmy jak to się mówi o wszystkim i o niczym. Dowiedziałam się wiele o nim. Był miłym basiorem, romantycznym oraz marzycielem. Znaleźliśmy w sobie wspólne cechy. Zciemniało się już, podprowadził mnie pod jaskinię.
- Colet... Czy jutro... - zaczął i zaciął się.
- Mogli byśmy się spotkać? - dokończyłam
- Dokładnie. Może...
- Na plaży?
- Tak! O...
- O 17.00? Pasuje mi jak najbardziej - roześmiałam się - Do jutra!
- Pa. Do jutra.
Poszłam do Luny. Czasem podczas wieczornej herbatki długo rozmawiamy. Każda z nas opowiedziała drugiej co nieco: Luna mi o Angelu, a ja jej o Kibie.
- Patrz jak się ślicznie składa. Niedługo walentynki. - powiedziała zdziwiona Luna.
Zrobiło się późno. Poszłam do siebie, położyłam się i oczekiwałam jutra...
< Kiba? Opowiesz o jutrzejszym dniu? :D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz