piątek, 13 września 2013

Od Inki


Dziś rano wyszłam z jaskini wszystko pokryte było poranną rosą, chłodny poranek dawał już siwe znaki. Bez zastanowienia ruszyłam w stronę końca watahy Srebrzystego Nowiu Księżyca, chciałam zobaczyć to straszne miejsce. Szłam około godzinki żwawym marszem gdy dotarłam na miejsce zastanawiałam się czy warto się zapuszczać w tamtą stronę. Ciekawość jednak wzięła górę. Zrobiłam kilka kroków i zaginęłam we mgle po dziesięciu minutach nie wiedziałam gdzie jestem. Co chwila słyszałam głosy i czułam czyjąś obecność,
- paczcie paczcie nowa ofiara
- tak tak szef się zadowoli
- weźmy ją żywą !!!\
-weźmy ją martwą !!!!
-żywą !
-martwą !!
-nieważne weźmy ją !!!
Trzy głosy się kłóciły byłam zaniepokojona, serce biło jak oszalałe
zaczęłam warczeć i otoczyłam się tarczą Ognia ...
- uuu koledzy paczcie jaka odważna
ktoś pstryknął i tarcza wody zniknęła w tym momencie zaczęłam wyć o Pomoc jednak wątpiłam by ktoś usłyszał moje wołania poza terenem watahy
- AAAAAAAAAUUUUUUUUUUUUUUUU
Jednak nie wytrzymałam z nerwów i strachu osunęłam się na ziemie

<Niech jakiś odważny Basior dokończy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz