sobota, 2 lutego 2013

Od Rei

Obudziłam się prawie najwcześniej z całej watahy. Pierwsza była Colet. Poszedłam coś zjeść. Dziś było bardzo spokojnie. Gdy wchodziłem do lasu zauważyłam stado jeleni. Schowałam się w zaroślach. Podchodziłam coraz bliżej i bliżej... Wszystko był dobrze aż tu.... TRZASK ! Gałąź pękła ! W mgnieniu oka każde jelenie oko było zwrócone w moją stronę. Zmarłam... Co dalej ? Nagle zza wszystkich zwierząt wyłonił się przywódca stada. Miał największe poroże i nie wyglądał na przyjaźnie nastawionego. Chwilę się na mnie patrzył po czym otarł kopytem o ziemię. Starałam się powoli wycofać, ale każdy mój ruch był odbierany jako atak. Nie chciałam potyczki z całym stadem rozgniewanych jeleni, na których były ostre i masywne poroża. Czułem jednocześnie strach, ekscytację i adrenalinę.
- Pięć, cztery, trzy, dwa, jeden... - odliczałam po cichu, a potem krzyknąłem - Zero !!
Zerwałem się na równe łapy. Zacząłam biec ile sił. Pod moimi łapami czułam uderzanie jelenich kopyt w ziemię. Samiec alfa był naprawdę szybki. Cały czas czułam jego oddech na szyi i miałem wrażenie, że zaraz zostanę nadziany na jego poroże. Nagle się potknęłam i jakiś wilk wyskoczył przede mnie i odstraszyła całe stado
-o boże bardzo ci dziękuję, jestem Rea a ty?
-jestem Jeamus

<odpiszesz? Jeamus proszę >



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz