niedziela, 3 sierpnia 2014

Od Rani

Truchtałam przed siebie, uważnie rozglądając się na boki w poszukiwaniu wodopoju, przy którym miałam się spotkać z Ledem. Oczywiście na swoje nie szczęście musiałam się zgubić, bo jak zwykle chciałam samodzielnie poznać tereny nowej watahy. Kilka razy omijałam ten sam kamień.
-Te moje szczęście – mruknęłam do siebie.
Wbiegłam do lasu, powoli zwalniając. Mój trucht zmienił się w spokojny spacer z powodu małego pragnienia. Po kilku minutach zamiast drzew zobaczyłam małą polankę, na której pasły się jelenie wraz z sarnami. Westchnęłam pod nosem. Może upoluje jakiegoś jelonka i dosłownie zawlecze go bratu na przeprosiny? To dobry pomysł.
Obserwowałam uważnie małe stadko wypatrując mojej ofiary. Okazał się nią mały jelonek, który sam brykał kilka metrów od swojej matki, pasącej się z innymi sarnami i łaniami. Dobra, tylko spokojnie i po cichu. Zaczęłam się powoli skradać w wysokiej trawie, prawie dotykając brzuchem o ziemie. Cały czas patrzyłam na jelonka, który cały czas skakał pomiędzy latającymi dookoła niego motylkami. Jeszcze trochę. Byłam już tuż, tuż. Wysunęłam pazury i szykowałam się do skoku. Szybki atak, moja szczęka zaciśnięta na gardle ofiary, tupot kopyt i wrzask w moim kierunku z pretensją:
-Wiesz co?!

<<Ktoś dokończy?Ładnie proszę>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz