sobota, 27 września 2014

Od Javier'a C.D Holly

- Zobaczenie terenów mi wystarczy - Na to wadera się zarumieniła
- Dobrze, to chodź za mną - Dodała szybko i mnie ominęła idąc w nieznane.
Znowu szliśmy przez las, przez drobne luki pomiędzy liśćmi przechodziło pomarańczowe słońce. Westchnąłem ciężko i spojrzałem na idącą przede mną waderę. Cisza... Chciałem coś powiedzieć, by usłyszeć jej głos, ale zobaczyłem piękny widok. Widać dwie plamy lasu wspinające się po zboczach płonące królewskimi barwami jesieni. Siedemdziesiąt trzy iglaste krzewy, pokręcone, jakby wyszły spod reki mistrza bonsai. Rozsypane wokół białoszare bryły wapiennych skał, sine niczym, z wielu widoków jakie widziałem przypominało mi tylko zepsute mięso. Wyglądało to jak piekło. Ścieżka opada stromo, gdzieś tam, poza pole widzenia, poza granice wszechświata. Ale nie jest tak stroma, by zawzięty wilk nie mógł jej pokonać. Nawet krępy karzeł może skłonić swoje krzywe nogi do wysiłku, zmusić do pokonania górskiego szlaku zaprzężonego do wozu. Wygląda jednak, jakby tam była wieczność.
- Panno Holly - Wydukałem
Wadera się odwróciła.
- Wystarczy Holly - Powiedziała, a ja lekko się skrzywiłem z małym smutkiem w oczach, że nie mogę mówić do niej tak jak na to zasługuje
- Cóż... Dobrze, Możemy pójść tam? - Wskazałem na górę
- Czemu? - Zapytała
'Bo chce z tobą tam spędzić wieczność' To mam jej powiedzieć?
- Ponieważ... - Zatrzymałem się, chyba milczenie powiedziało samo za siebie, bo wadera zaczęła mnie tam prowadzić
Wsłuchałem się w rytmiczny ruch łap Alphy, ale coś mnie do tego odciągało, mianowicie co tam tak na prawdę będzie? Może wrota piekła, które prowadzą do nieba, albo prawdziwe życie, wieczność, a może po prostu cały świat...?

<Holly?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz