- Jak to niby cierpisz - przybliżyłam się do niej patrząc w oczy z dziwacznym uśmiechem...
- Można powiedzieć, że to z samotności...
- To chyba żart... Taka znana osoba jak ty samotna!!!
Zdziwiłam się, a co najdziwniejsze bardzo polubiłam Holly. Machnęłam
skrzydłami prosto w waderę. Zmrużyła oczy, a sierść poruszyła się i
rozczochrała.
(Holly?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz