Pocałowałam go z wzajemnością a po chwili dzieci zaczęły krzyczeć
- fuuu przestańcie
-no dobrze dobrze - powiedział Billy i wziął dzieci na barana i zaczął
je podrzucać, nagle Nassy sie obśliznęła ale w ostatniej chwili ją
załapałam
-nic ci nie jest skarbie?
-nie mamo dziękuje
-no dzieci czas spać chodźcie
zwinęłam się kłębek a dzieci wskoczyły do środka
-mamo ale ciepło
-Takk- krzyknęła Nassy z bratem
-hehe cieszę się nie zmardźniecie bo dzisiaj bardzo zimno
Po chwili cała trójka zasnęła
<Billy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz