piątek, 17 marca 2017

Od Tantum'a C.D Natalie

Zostawiwszy Natalie samą wyruszyłem do króla. Kiedy kobieta spała spakowałem do plecaka zioła na wszelki wypadek i bandaże w razie gdyby tym razem strzała przebiła moje wnętrzności. Chciałem być przygotowany, liczyłem się z ryzykiem odnalezienia przez Hughol'ów. Uznałem, że i tak ranna powinna leżeć, a nie faszerować się lekami, które by cholerę dały. Jeśli chodzi o opatrunek, był schowany na górnej półce, bo przecież nie wziąłbym wszystkiego. Myślałem o niej przez część drogi. O tym co teraz mogła robić, o jej kolorowym ubarwieniu, o tym jak chciała iść... ale nie dałby rady! To było zbyt ryzykowne. Może zatrzaśnięcie drzwi na klucz było niekonieczne, lecz teraz miałem pewność, ze o ile nie poczuje sie lepiej i nie wyważy drzwi będzie bezpieczna. Kiedy przemyślałem to zdanie intuicja kazała mi zawrócić. Czułem jakby miało wydarzyć sie coś złego. Tylko co? Chyba rozwalenie drzwi nie pasowało do tak drobnej i porządnej dziewczyny. Ale kto wie? Nie, byłem za daleko żeby się cofać. Kierując się leśną drogą lub tzw. "kocimi łbami" dotarłem pod zamek przywódcy- na terenach TreantForrest. Wziąłem leciutki zamach i zapukałem do drzwi. Uchyliły sie, a w przejściu stał Avaresh. Był bardzo zdziwiony moim przybyciem.
-Co cię tu sprowadza?-spytał.
-Chodzi o Przymierze-zacząłem.
-Mów dalej.
-Dziś widziałem stado Hugholi. Złapali Natalie do klatki, chcieli ja upiec. Udało mi sie z trudem ją odbić. Sadze, ze chyba nie mamy z nimi najlepszych relacji. Trzeba temu jakoś zapobiec, nie uważasz?
-Oj, nikt nie ma z nimi dobrych relacji...-przychnął Avaresh.-Gdzie ich widziałeś?
-Jak sie zastanowię to chyba na zachód od tego miejsca. Około 10 km...Co zamierzasz zrobić?
-Dobrze wiem o ich istnieniu i także na temat, iż znajdują się na naszych terenach. Jak wiesz to oznacza wojnę. Narazie jednak muszę jeszcze wszystko obmyśleć, bo to na prawdę nie będzie łatwa bitwa.
-Aż tak źle?
-Hughole to jedne z najpotężniejszych i najniebezpieczniejszych stworów imperium. Muszę naprawdę sie nagłowić, ponieważ opcji takiej jak "klęska" nawet nie biorę pod uwagę.
-W takim razie nie będę się już dopytywał. Przyjdę jutro po południu.
-W porządku.-odparł król, a gest jego dłoni pokazywał ze zamierza zamknąć drzwi, zanim jednak zatrzasnął mi je przed nosem kultura o sobie przypomniała.-Chcesz wejść do środka?-spytał w dość nieodpowiednim momencie.
Jak to na prawdziwego honorowego człowieka wypadało by zaprosić gościa, ale już było po ptakach. Odmówiłem propozycji i wyruszyłem w drogę powrotna. Cały dystans zastanawiałem sie nad strategią Avaresha. Był przytłumiony informacją. Znaczy zdawał sobie ze wszystkiego sprawę, ale musiał mieć jeszcze sporo innych rzeczy na głowie. Sam tez zastanawiałem sie jaki moglibyśmy mieć plan, lecz tych bestii było tak dużo i były tak silne, ze wilkolaki nie dałyby im rady. Chyba, ze w grę wchodził spryt.
Nagle ni z tego, ni z owego poczułem zapach stworów. Z każdym krokiem bardziej intensywny. Chciałem sie zawrócić, ale z tamtąd tez dochodził smród. Pojdołem w końcu, ze mnie okrążyli. Szybko ich mordy zrobiły sie wyraźne, a chodzenie w moim kierunku było zapewne umyślne.
-Zastawileś braci co? Kurbarg nam o wszystkim powiedział. Myślałeś, że wyjdzie ci to wszystko na sucho?! Myliłeś sie mój drogi oj, myliłeś!-to powiedziawszy jeden z potworów z całej siły przywalił mi w twarz.
Potem drugi i trzeci i czwarty. Każdy, który podchodził wyrządzał mi jakaś krzywde. Niby mogłem sie bronić, lecz prędko dwie umięśnione kreatury złapały mnie za barki i mocno przytrzymując pozwalały innym mnie tłuc, lać, kopać, szarpać...
-Dość!-krzyknął nagle najsilniejszy z całej załogi.-Podszedł do mnie, kazał tym, którzy mnie trzymali puścić. Puścili. Upadłem na ziemie. Spodziewałem sie słowa zrozumienia, a poczwara tylko jeszcze bardziej sie nade mną znęcała. Zadawała ciosy pięściami. Łatwo jest bić słabszego, co? Z wyczerpania nie miałem jak unikać ataków. Straciłem przytomność. Otworzyłem oczy dopiero następnego dnia. Nie byłem zbytnio zdziwiony, ze leżałem w klatce. Cieszyłem sie, iż przynajmniej Natalie się nic nie stało i teraz wyleguje się w domu lub zdrowieje.

<Natalie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz