- Więc tak: stworzył mnie człowiek, polowały na mnie anioły, służyłam Szatanowi... - powiedziałam jednym tchem.
- Człowiek, żyje? - spytała.
- Dlatego zmieniłam się w upadłego anioła: został zamordowany, a ja
chciałam zemścić się na jego zabójcy i wtedy wrzucili mnie do piekieł,
służyłam Szatanowi, uciekłam, ścigali mnie i trafiłam tu i poleciałam na
jakąś wyspę, gdzie zabiłam anielicę i wróciłam tu, zakochałam się,
potem lekko się przemieniłam i jeszcze trochę było dziwnych sytuacji -
skończyłam mówić i spojrzałam na waderę. Zadałąm jej w myślach pytanie,
czy coś jeszcze chce o mnie wiedzieć.
(Holly?)
sobota, 30 sierpnia 2014
piątek, 29 sierpnia 2014
Od Holly C.D. Lost Angel
Zimny wiatr wywołany przez skrzydła wadery sprawił, że się wzdrygnęłam. Zachichotałam cicho.
- Nie czuję się jak ktoś znany. Szczerze? To zawsze żyłam na uboczu i jakoś się do tego przyzwyczaiłam. - Zaczęłam rysować pazurem wzory w ziemi.- Ale to mało istotne! Teraz jesteśmy tu we dwie. Nikt nam nie przeszkadza i możemy zdobyć się na szczerą rozmowę.
Wreszcie zdałam sobie sprawę, że słońce jest coraz niżej i zaczyna robić się chłodno. Machnęłam ogonem wytwarzając barierę, która powinna zatrzymywać ciepło. Do tej pory, kiedy tylko ją stosowałam działała bez zarzutów. Kiedy było już przyjemnie ciepło (A, że zimna nie znoszę, to poczułam się jak w niebie) rozłożyłam się wygodniej w trawie.
- No, to jakie masz sekrety? - Mruknęłam znacząco do wadery, puszczając jej oczko.
<Lost? Wiesz, dlaczego nie odpisywałam. :)>
- Nie czuję się jak ktoś znany. Szczerze? To zawsze żyłam na uboczu i jakoś się do tego przyzwyczaiłam. - Zaczęłam rysować pazurem wzory w ziemi.- Ale to mało istotne! Teraz jesteśmy tu we dwie. Nikt nam nie przeszkadza i możemy zdobyć się na szczerą rozmowę.
Wreszcie zdałam sobie sprawę, że słońce jest coraz niżej i zaczyna robić się chłodno. Machnęłam ogonem wytwarzając barierę, która powinna zatrzymywać ciepło. Do tej pory, kiedy tylko ją stosowałam działała bez zarzutów. Kiedy było już przyjemnie ciepło (A, że zimna nie znoszę, to poczułam się jak w niebie) rozłożyłam się wygodniej w trawie.
- No, to jakie masz sekrety? - Mruknęłam znacząco do wadery, puszczając jej oczko.
<Lost? Wiesz, dlaczego nie odpisywałam. :)>
czwartek, 28 sierpnia 2014
Od Lost Angel C.D. Inami
- To teraz jesteśmy w terenach poza watahą, gdzie nikt nie powinien być.- powiedziałam.
- Pokażę ci, co jest dalej. Najbliżej jest stąd do Lasu Księżycowego. Jest on przecudowny! - powiedziałam. Wyszłyśmy z lasu i rzeczywiście, naszym oczom ukazał się las, którego liście były fioletowe. Bardzo lubię ten las, nadal nie wiem, co ciągnie mnie do terenów poza watahą, które na dłuższą metę są zakazane, a ja przemieszczam tam się jednak na skrzydłach.
(Inami?)
- Pokażę ci, co jest dalej. Najbliżej jest stąd do Lasu Księżycowego. Jest on przecudowny! - powiedziałam. Wyszłyśmy z lasu i rzeczywiście, naszym oczom ukazał się las, którego liście były fioletowe. Bardzo lubię ten las, nadal nie wiem, co ciągnie mnie do terenów poza watahą, które na dłuższą metę są zakazane, a ja przemieszczam tam się jednak na skrzydłach.
(Inami?)
Od Inami C.D. Lost Angel
-Pewnie teraz myślisz, że zapytam się o twoją przeszłość, ale wiesz żyj
teraźniejszością, a nie przeszłością.-Wadera spojrzała na mnie ze
zdziwieniem.- Ale chyba nic mi nie zrobi za to że tu jestem?
-Raczej nie.
-To jeśli nie wiesz gdzie jest Alfa to byśm mogła mnie poprowadzać? Może ją akurat spotkamy.
(Lost Angel)
-Raczej nie.
-To jeśli nie wiesz gdzie jest Alfa to byśm mogła mnie poprowadzać? Może ją akurat spotkamy.
(Lost Angel)
Od Rachel C.D. Miran
Ztrzymałam się i odwróciłam w stroną Miran
- Na pewno się nie boisz?
- Tak na pewno!
- Dobrze bo idę w głąb.
- To idę z tobę - Wadera wyprzedziła mnie. Złapałam ją za ogo
- Ale ty tu zostajesz.
- A to niby czemu?!
- Bo mam ważne sprawy do załatwienia. - Odpowiadałam wciąż oziębłym głosem.
- Ale dlaczego? Przecież tu nic nie jest straszne!
- To tu? Tak to nie jest straszne ale ja muszę coś zrobić - Zaczełam iść. - Ty tu na mnie zaczekaj! - Zniknełam w otchłani. Sprawdziłam jeszcze czy Miran jest tam gdzie jej powiedziałam. Była a ja zaczełam odprawiać rytuał przejścia. Weszłam do czarnej dziury utworzonej przeze mnie. Jednak ktoś jeszcze tam wskoczył była to Miran.
- Jeju co to jest?! - Zaszłam ją od tyłu
- Nie powinnłaś tutaj wchodzić! - Wadera przestraszyła się
- A niby czemu?
- Jest to inny wymiar. Wymiar ciemności. Wracaj spowotem do lasu tam będziesz bezpieczna.
- Nie!
- Co?!
- Powiedziałam nie! Albo idziemy razem i mi wszystko tłumaczysz albo zostaje tutaj z tobą!
Weschneła.
- Dobrze. Wracamy.
Gdy już przeszliśmy przez portal Miran zadawała mi bardzo dużo pytań. Co to było? Jak to zrobiłam? itd. Ja nic nie odpowiadałam bo nie miałam na co. Wkońcu wyszliśmy z lasu i zaczeliśmy iść w stronę nory Miran.
<Miran?>
- Na pewno się nie boisz?
- Tak na pewno!
- Dobrze bo idę w głąb.
- To idę z tobę - Wadera wyprzedziła mnie. Złapałam ją za ogo
- Ale ty tu zostajesz.
- A to niby czemu?!
- Bo mam ważne sprawy do załatwienia. - Odpowiadałam wciąż oziębłym głosem.
- Ale dlaczego? Przecież tu nic nie jest straszne!
- To tu? Tak to nie jest straszne ale ja muszę coś zrobić - Zaczełam iść. - Ty tu na mnie zaczekaj! - Zniknełam w otchłani. Sprawdziłam jeszcze czy Miran jest tam gdzie jej powiedziałam. Była a ja zaczełam odprawiać rytuał przejścia. Weszłam do czarnej dziury utworzonej przeze mnie. Jednak ktoś jeszcze tam wskoczył była to Miran.
- Jeju co to jest?! - Zaszłam ją od tyłu
- Nie powinnłaś tutaj wchodzić! - Wadera przestraszyła się
- A niby czemu?
- Jest to inny wymiar. Wymiar ciemności. Wracaj spowotem do lasu tam będziesz bezpieczna.
- Nie!
- Co?!
- Powiedziałam nie! Albo idziemy razem i mi wszystko tłumaczysz albo zostaje tutaj z tobą!
Weschneła.
- Dobrze. Wracamy.
Gdy już przeszliśmy przez portal Miran zadawała mi bardzo dużo pytań. Co to było? Jak to zrobiłam? itd. Ja nic nie odpowiadałam bo nie miałam na co. Wkońcu wyszliśmy z lasu i zaczeliśmy iść w stronę nory Miran.
<Miran?>
Zabójca śmierci i cienia!

Właściciel: Sweet Horse
Motto: ,,Czyste sumienie to objaw problemów z pamięcią."
Imię: Vassar
Pseudonim: Vair
Charakter: Vassar jest skryty w sobie i bardzo nieśmiały. Jest socjopatą i nie lubi innych wilków. Jest arogancki, chamski i prawie wszyscy uważają go za totalnego dupka. Nie lubi zabawy, nie lubi prawie wszystkiego. Kocha samotność i spokój. Nie umie rozmawiać, a nawet jeżeli zaczniesz z nim konwersację (co rzadko się zdarza) to zakończy się ona kłótnią i kilkoma zadrapaniami. Lubi polować, zabijać itp.
Wiek: 3 lata, 28 kwietnia
Płeć: Basior
Żywioł: Śmierć, cień.
Stanowisko: Zabójca
Moce:
* Vide Mortis (łacina: Spojrzenie śmierci)- Zabijanie spojrzeniem.
* Calignem (Łacina: Wezwanie mroku)- Umie przyzwać czarną mgłę, która oślepia wrogie wilki na kilka minut.
* Canticum mortuis (łacina: Pieśń umarłych)- Przyzywa czarnych sługusów, którzy mordują wrogów.
* Magesterio (Łacina: Ostatni oddech)- Przywołuje wielką chmurę mgły, która zawiera toksyny. Ofiara się dusi...
* Indignatio (Łacina: Furia)- Zaczyna ogarniać go furia, przez którą zyskuje więcej siły i morduje wszystko.
Motto: ,,Czyste sumienie to objaw problemów z pamięcią."
Imię: Vassar
Pseudonim: Vair
Charakter: Vassar jest skryty w sobie i bardzo nieśmiały. Jest socjopatą i nie lubi innych wilków. Jest arogancki, chamski i prawie wszyscy uważają go za totalnego dupka. Nie lubi zabawy, nie lubi prawie wszystkiego. Kocha samotność i spokój. Nie umie rozmawiać, a nawet jeżeli zaczniesz z nim konwersację (co rzadko się zdarza) to zakończy się ona kłótnią i kilkoma zadrapaniami. Lubi polować, zabijać itp.
Wiek: 3 lata, 28 kwietnia
Płeć: Basior
Żywioł: Śmierć, cień.
Stanowisko: Zabójca
Moce:
* Vide Mortis (łacina: Spojrzenie śmierci)- Zabijanie spojrzeniem.
* Calignem (Łacina: Wezwanie mroku)- Umie przyzwać czarną mgłę, która oślepia wrogie wilki na kilka minut.
* Canticum mortuis (łacina: Pieśń umarłych)- Przyzywa czarnych sługusów, którzy mordują wrogów.
* Magesterio (Łacina: Ostatni oddech)- Przywołuje wielką chmurę mgły, która zawiera toksyny. Ofiara się dusi...
* Indignatio (Łacina: Furia)- Zaczyna ogarniać go furia, przez którą zyskuje więcej siły i morduje wszystko.
Wygląd: Vassar to bardzo chudy basior o białym futrze, czarnych, wręcz
kruczych włosach i długich krwistych pazurach. Ma duże czerwone oczy,
które świecą, a malunki pod nimi wyglądają jak czarne łzy. Ma bardzo
długie, w środku zielone uszy, na szyi ma naszyjnik w kształcie krzyża i
obrożę z ćwiekami. Ma dziwny ogon, wygląda jak jaszczurki i ma pełno
tatuaży.
Zauroczenie: Miłość... Nie, to nie dla niego...
Ex: Nigdy nie miał dziewczyny.
Rodzina: Urodził się gdzieś daleko, a rodzina go zostawiła. Nie chce zakładać.
Historia: Urodził się bardzo daleko, a jego rodzice go zostawili. Od urodzenia był sam i w pierwszych dniach swojego życia trafił do jakiegoś klasztoru. Żył tam przez 2 lata, a potem uciekł, nie mógł znieść tych wilków... Wziął pochodnie i go podpalił. Po kilku dniach z dawnego domu został tylko popiół. Zadowolony ze swojej pracy począł wędrować i trafił tu.
Głos:
Zauroczenie: Miłość... Nie, to nie dla niego...
Ex: Nigdy nie miał dziewczyny.
Rodzina: Urodził się gdzieś daleko, a rodzina go zostawiła. Nie chce zakładać.
Historia: Urodził się bardzo daleko, a jego rodzice go zostawili. Od urodzenia był sam i w pierwszych dniach swojego życia trafił do jakiegoś klasztoru. Żył tam przez 2 lata, a potem uciekł, nie mógł znieść tych wilków... Wziął pochodnie i go podpalił. Po kilku dniach z dawnego domu został tylko popiół. Zadowolony ze swojej pracy począł wędrować i trafił tu.
Głos:
Inne Zdjęcia:


Ocena: o/o
Siła: 200 Szybkość: 120 Wytrzymałość: 75 Zwinność: 75
wtorek, 26 sierpnia 2014
Od Miran C.D. Rachel
-No jasne, czemu by nie.
Ruszyłyśmy. Szłyśmy w cieniu drzew, więc nie musiałam narzekać. Na razie. Rozmowa za nic się nie kleiła, nie miałam pojęcia o czym mogę rozmawiać z tak mrocznym wilkiem, jak Rachel. Ja taka nie byłam, kiedyś.
-Miran?-spytała ni z tego ni z owego wilczyca.
-O co chodzi?
-Wiesz...krzyczałaś dzisiejszej nocy przez sen...-zaczęła niepewnie
No świetnie. Wszystko się wyda, że jestem taka słaba itp, moc mnie opanuje(po raz kolejny) i znajdzie mnie bóg mrozu. Po prostu cudnie. Nie mogłam jednak dać po sobie nic poznać. Przybrałam zdziwioną minę i zapytałam:
-Serio? Pierwszy raz mi się to zdarzyło-kłamałam w żywe oczy.
-No coś nie sądzę-nie dawała się nabrać
-No proszę cię. Dobra nieważne... myśl sobie o mnie co chcesz.
Dalej milczałyśmy. Ziemia była rozgrzana od słońca więc całe moje futro pokrył mróz. Inaczej już dawno bym się ugotowała, i to od samego chodzenia.
-Idziesz tam bo chcesz medytować?-zagadnęłam gdy zbliżałyśmy się do celu
-Powiedzmy-odparła niewzruszona.
Gdy dotarłyśmy, ciarki przeszły mi po karku. Było głośno od krzyków wszystkich kiedykolwiek zmarłych wilków. Tu na każdym kroku czaiło się coś złego. Niezbyt mi się to podobało, ale też byłam zła. Zabijałam bez wahania, tłumacząc sobie, że to w obronie własnej. Czasami miałam dość swojego sumienia, a właśnie teraz tym bardziej nie dawało mi spokoju. Gdyby nie zwracać uwagi na dziwaczne krzyki było tu nawet ładnie.
-Pięknie tu-odezwała się Rachel.- Nie uważasz?
-Rzeczywiście, jest tu tak jakoś...specyficznie..
<Rachel?>
Ruszyłyśmy. Szłyśmy w cieniu drzew, więc nie musiałam narzekać. Na razie. Rozmowa za nic się nie kleiła, nie miałam pojęcia o czym mogę rozmawiać z tak mrocznym wilkiem, jak Rachel. Ja taka nie byłam, kiedyś.
-Miran?-spytała ni z tego ni z owego wilczyca.
-O co chodzi?
-Wiesz...krzyczałaś dzisiejszej nocy przez sen...-zaczęła niepewnie
No świetnie. Wszystko się wyda, że jestem taka słaba itp, moc mnie opanuje(po raz kolejny) i znajdzie mnie bóg mrozu. Po prostu cudnie. Nie mogłam jednak dać po sobie nic poznać. Przybrałam zdziwioną minę i zapytałam:
-Serio? Pierwszy raz mi się to zdarzyło-kłamałam w żywe oczy.
-No coś nie sądzę-nie dawała się nabrać
-No proszę cię. Dobra nieważne... myśl sobie o mnie co chcesz.
Dalej milczałyśmy. Ziemia była rozgrzana od słońca więc całe moje futro pokrył mróz. Inaczej już dawno bym się ugotowała, i to od samego chodzenia.
-Idziesz tam bo chcesz medytować?-zagadnęłam gdy zbliżałyśmy się do celu
-Powiedzmy-odparła niewzruszona.
Gdy dotarłyśmy, ciarki przeszły mi po karku. Było głośno od krzyków wszystkich kiedykolwiek zmarłych wilków. Tu na każdym kroku czaiło się coś złego. Niezbyt mi się to podobało, ale też byłam zła. Zabijałam bez wahania, tłumacząc sobie, że to w obronie własnej. Czasami miałam dość swojego sumienia, a właśnie teraz tym bardziej nie dawało mi spokoju. Gdyby nie zwracać uwagi na dziwaczne krzyki było tu nawet ładnie.
-Pięknie tu-odezwała się Rachel.- Nie uważasz?
-Rzeczywiście, jest tu tak jakoś...specyficznie..
<Rachel?>
Od Lexi C.D. Dikino
Zanim pokazałam Dikinowi calom watahę trochę minęło czasu a dobry humor mi dopisywał.
-Ehmm jestem głodna a ty?
-Trochę
-To coś zjemy choć-Weszłam w krzaki przez które wydostałam się na polane gdzie było mnóstwo zwierząt
Em na co masz ochote
-No nie wiem na -Rozejrzałam-Na jelenia co ty na to?
<Dikino?>
Od Lost Angel C.D. Inami
Ma charakterek... Podobna do mnie, gdy byłam w jej wieku.
- Wiesz co, mamy jeden problem: Alpha może być teoretycznie wszędzie. - odparłam w przekonaniem.
- Więc nie wiesz, gdzie jest dokładnie? - powiedziała.
-Dokładnie tak. Przechodzę teraz niezbyt ciekawy okres życia... - powiedziałam. Doskonale wiedziałam, że pewnie będzie się interesować moją przeszłością, ale to niech pozostanie w moim sercu póki co. Nadal mam w sobie moc upadłego anioła, którą mogę przez przypadek obudzić i wyrządzić katastrofę naturalną porównywalną do tej sprzed kilkuset lat wywołaną przez inwazję demonów, którą zapoczątkował właśnie upadły anioł, który zdenerwował się i swą mocą niespecjalnie otworzył ogromne wrota piekieł i wszystkie demony i inne piekielne istoty wyrwały się z piekieł.
(Inami?)
- Wiesz co, mamy jeden problem: Alpha może być teoretycznie wszędzie. - odparłam w przekonaniem.
- Więc nie wiesz, gdzie jest dokładnie? - powiedziała.
-Dokładnie tak. Przechodzę teraz niezbyt ciekawy okres życia... - powiedziałam. Doskonale wiedziałam, że pewnie będzie się interesować moją przeszłością, ale to niech pozostanie w moim sercu póki co. Nadal mam w sobie moc upadłego anioła, którą mogę przez przypadek obudzić i wyrządzić katastrofę naturalną porównywalną do tej sprzed kilkuset lat wywołaną przez inwazję demonów, którą zapoczątkował właśnie upadły anioł, który zdenerwował się i swą mocą niespecjalnie otworzył ogromne wrota piekieł i wszystkie demony i inne piekielne istoty wyrwały się z piekieł.
(Inami?)
Od Rachel C.D. Miran
- Miran na pewno chcesz abym tu została?
- Tak to znaczy jak chcesz.
- Yhym. Dobra mogę zostać ale teraz muszę już iść.
- A gdzie?
Spojrzalam na nią
- Gdzieś daleko. Nie długo wrócę.
Zaczełam iść powoli ale jednak zatrzymałam się przez Miran. Zawołała mnie i spytała:
- A czy bym mogła iść z tobą?
- Jasne jeśli się nie boisz
- A czego niby mam się bać?
- Ja idę do lasu kresu
- Gdzie?
- Do końca naszej watahy. Tam idą mroczne wilki czyli takie jak ja.
- Aha ok
- To co idziesz?
<Miran?>
- Tak to znaczy jak chcesz.
- Yhym. Dobra mogę zostać ale teraz muszę już iść.
- A gdzie?
Spojrzalam na nią
- Gdzieś daleko. Nie długo wrócę.
Zaczełam iść powoli ale jednak zatrzymałam się przez Miran. Zawołała mnie i spytała:
- A czy bym mogła iść z tobą?
- Jasne jeśli się nie boisz
- A czego niby mam się bać?
- Ja idę do lasu kresu
- Gdzie?
- Do końca naszej watahy. Tam idą mroczne wilki czyli takie jak ja.
- Aha ok
- To co idziesz?
<Miran?>
Od Inami C.D. Lost Angel
-Odeszłam od mojej watahy, nie chce tam być.-Warknęłam.
-Dobra już się uspokój.
-Dobra może źle zaczęłyśmy.
-Proponuję ci dołączenie do watahy, w której ja jestem. Chcesz?
-Musze się zastanowić.
-I tak musisz pogadać z Aphą.
-No dobra prowadź.
<Lost Angel>
-Dobra już się uspokój.
-Dobra może źle zaczęłyśmy.
-Proponuję ci dołączenie do watahy, w której ja jestem. Chcesz?
-Musze się zastanowić.
-I tak musisz pogadać z Aphą.
-No dobra prowadź.
<Lost Angel>
poniedziałek, 25 sierpnia 2014
Od Lost Angel C.D. Inami
- Ktoś ci chyba już mówił, żebyś tu nie szła... - odparłam nie
puszczając jej. Brązowa wadera spojrzała na mnie z wyrzutem, zmieniłam
oczy na puste, zupełnie białe.
- Puść mnie! - tym razem to było takie... z wyrzutem. Podniosłam łapę, a wadera wyskoczyła.
- Młodziutka jesteś... Nie powinnaś być z watahą, albo przynajmniej na jej terenach.
- A ty co tu niby robisz? - odparła.
- Mnie tu znają wszystkie istoty i nic mi raczej nie zrobią. Nie mam się czego obawiać...
(Inami?)
- Puść mnie! - tym razem to było takie... z wyrzutem. Podniosłam łapę, a wadera wyskoczyła.
- Młodziutka jesteś... Nie powinnaś być z watahą, albo przynajmniej na jej terenach.
- A ty co tu niby robisz? - odparła.
- Mnie tu znają wszystkie istoty i nic mi raczej nie zrobią. Nie mam się czego obawiać...
(Inami?)
Od Miran C.D. Rachel
Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w księżyc. Nie wiem dlaczego, ale zaczęłam myśleć o Terro.
-Wiem, że gdzieś tam jesteś-szepnęłam.
Miałam nadzieję, że wilczyca śpi i mnie nie usłyszy. Nie chciałam być postrzegana jako słaby przeciwnik. Przypatrywałam się gwiazdozbiorom, dziś niebo było bezchmurne i doskonale widać było niebo. Chyba zaczęłam świrować. Wydawało mi się, że gwiazdy układają się pokazując postać kogoś, kogo kochałam i nadal kocham.
-Czy ja prosiłam aby mnie dzisiaj wszystko przybijało?!-wrzasnęłam nie wytrzymując już tego wszystkiego.
Poddenerwowana wróciłam do jaskini. Miałam gdzieś czy mój gość śpi czy nie, gniewu nie muszę kryć. Położyłam się u wejścia i przytłoczona wspomnieniami zasnęłam. Ranek był dość chłodny, a gdy otworzyłam oczy Rachel już pałaszowała śniadanie. Przypomniały mi się jej słowa: ,,Ja nie jestem zwyczajnym wilkiem''. Cóż, nie ona jedyna.
-Smacznego-rzuciłam wychodząc z jaskini.
-Hej! Poczekaj! Dla ciebie też jest jedzenie!-wołała za mną.
Mimo woli wróciłam się. Byłam głodna, a nim bym zdążyła upolować świeciłoby już gorące słońce. Zajadałyśmy śniadanie, nawet nie zwróciłam uwagi co jem. Zaraz po jego skończeniu ponownie oblodziłam swoją jaskinię, w lato wszystko się topiło ale zamierzałam dopilnować by tyła tu temperatura poniżej zera.
-Po co to robisz?-zaciekawiła się
-By nie siedzieć w piekarniku-ucięłam krótko i wróciłam do swojej roboty.
Zapadła nie zręczna cisza. Z chęcią przerwałabym ją, ale nie miałam tematu do rozmowy. No może oprócz jednego.
-Lepiej się czujesz?-zagadnęłam od niechcenia
-Co raz lepiej. Niedługo już nie będę ci zawracała głowy.
-Nie zawracasz. Często nie mam do kogo otworzyć pyska. Siedź jak długo ci się podoba, tylko nie wysadź mojej jaskini z dymem-zażartowałam i niewidocznie uniosłam kącik ust
<Rachel?>
-Wiem, że gdzieś tam jesteś-szepnęłam.
Miałam nadzieję, że wilczyca śpi i mnie nie usłyszy. Nie chciałam być postrzegana jako słaby przeciwnik. Przypatrywałam się gwiazdozbiorom, dziś niebo było bezchmurne i doskonale widać było niebo. Chyba zaczęłam świrować. Wydawało mi się, że gwiazdy układają się pokazując postać kogoś, kogo kochałam i nadal kocham.
-Czy ja prosiłam aby mnie dzisiaj wszystko przybijało?!-wrzasnęłam nie wytrzymując już tego wszystkiego.
Poddenerwowana wróciłam do jaskini. Miałam gdzieś czy mój gość śpi czy nie, gniewu nie muszę kryć. Położyłam się u wejścia i przytłoczona wspomnieniami zasnęłam. Ranek był dość chłodny, a gdy otworzyłam oczy Rachel już pałaszowała śniadanie. Przypomniały mi się jej słowa: ,,Ja nie jestem zwyczajnym wilkiem''. Cóż, nie ona jedyna.
-Smacznego-rzuciłam wychodząc z jaskini.
-Hej! Poczekaj! Dla ciebie też jest jedzenie!-wołała za mną.
Mimo woli wróciłam się. Byłam głodna, a nim bym zdążyła upolować świeciłoby już gorące słońce. Zajadałyśmy śniadanie, nawet nie zwróciłam uwagi co jem. Zaraz po jego skończeniu ponownie oblodziłam swoją jaskinię, w lato wszystko się topiło ale zamierzałam dopilnować by tyła tu temperatura poniżej zera.
-Po co to robisz?-zaciekawiła się
-By nie siedzieć w piekarniku-ucięłam krótko i wróciłam do swojej roboty.
Zapadła nie zręczna cisza. Z chęcią przerwałabym ją, ale nie miałam tematu do rozmowy. No może oprócz jednego.
-Lepiej się czujesz?-zagadnęłam od niechcenia
-Co raz lepiej. Niedługo już nie będę ci zawracała głowy.
-Nie zawracasz. Często nie mam do kogo otworzyć pyska. Siedź jak długo ci się podoba, tylko nie wysadź mojej jaskini z dymem-zażartowałam i niewidocznie uniosłam kącik ust
<Rachel?>
niedziela, 24 sierpnia 2014
Od Rachel C.D. Miran
Gdy wadera odleciała patrzyłam na jej jaskinię.
- Wszystko jest przykryte lodem - Szepnełam do siebie.
Wstałam resztkami sił i wyszłam poza jaskinię. Zaczerpnełam świeżego powietrza i wróciłam. Połorzyłam się i zaczełam medytować mówiąc cicho
- Azarath metrion zinthos.
Po chwili wadera która mi pomogła przyleciała z jedzeniem
- Już jestem. - Troche się zdziwiła dlaczego nic nie mówię.
- Ej! Zyjesz?
Wtedy otworzyłam gwałtownie oczy.
- O co chodzi?
- Jedzenie. Chodz.
Wadera podeszła do upolowanej sarny i zaczeła jeść. Podeszłam i popatrzyłam się na nią.
- Co ci się stało?
- Nie ważne tym bardziej dla ciebie. A teraz jedz.
Jak powiedziała tak zrobiłam ale wciąż patrzyłam się na nią. Skończyłam już jeść i poszłam do poprzedniego miejsca gdzie leżałam i zaczełam znów medytować. Miran oderwała się od jedzenia i spytała się:
- Co ty tak wogóle robisz?!
Otworzyłam jedno oko i skierowałam je na nią
- Medytuję. A co?
- No nic ale po co?
- Po to aby moja jażń inaczej moc uspokoiła się. Ja nie jestem zwyczajnym wilkiem. - Powiedziałam poważnym i ozięblym głosem.
- Jak nie jesteś zwyczajnym wilkiem?!
- Tak poprostu.
I dalej medytowałam. Wadera pokręciła głową odeszła od jedzenia i poszła się przejść. Wyszła przed jaskinię i usiadła pod drzewem patrząc się na księżyc.
<Miran?>
- Wszystko jest przykryte lodem - Szepnełam do siebie.
Wstałam resztkami sił i wyszłam poza jaskinię. Zaczerpnełam świeżego powietrza i wróciłam. Połorzyłam się i zaczełam medytować mówiąc cicho
- Azarath metrion zinthos.
Po chwili wadera która mi pomogła przyleciała z jedzeniem
- Już jestem. - Troche się zdziwiła dlaczego nic nie mówię.
- Ej! Zyjesz?
Wtedy otworzyłam gwałtownie oczy.
- O co chodzi?
- Jedzenie. Chodz.
Wadera podeszła do upolowanej sarny i zaczeła jeść. Podeszłam i popatrzyłam się na nią.
- Co ci się stało?
- Nie ważne tym bardziej dla ciebie. A teraz jedz.
Jak powiedziała tak zrobiłam ale wciąż patrzyłam się na nią. Skończyłam już jeść i poszłam do poprzedniego miejsca gdzie leżałam i zaczełam znów medytować. Miran oderwała się od jedzenia i spytała się:
- Co ty tak wogóle robisz?!
Otworzyłam jedno oko i skierowałam je na nią
- Medytuję. A co?
- No nic ale po co?
- Po to aby moja jażń inaczej moc uspokoiła się. Ja nie jestem zwyczajnym wilkiem. - Powiedziałam poważnym i ozięblym głosem.
- Jak nie jesteś zwyczajnym wilkiem?!
- Tak poprostu.
I dalej medytowałam. Wadera pokręciła głową odeszła od jedzenia i poszła się przejść. Wyszła przed jaskinię i usiadła pod drzewem patrząc się na księżyc.
<Miran?>
Od Inami
Był ciepły wieczór. Wkroczyłam do jakiegoś lasu. Najpierw wyglądał na
zwykły las, ale potem robił się coraz ciemniejszy. W końcu usłyszałam
głos i się zatrzymałam.
-Ej! Tam nie można wchodzić!
Olałam to i ruszyłam dalej. Zrobiłam kilka kroków i znów krzyk.
-Słyszysz ty mnie?! Tam nie można!
Na te słowa obróciłam się, ujrzałam jakiegoś wilka.
-Tak do ciebie mówię!-Wilk krzykną i zaczął biec w moją stronę. Ja, zatem także zaczęłam biec w głąb lasu. Po dłuższym biegu po raz kolejny obróciłam się. Nikogo za mną nie było. Zwolniłam.
-Chyba go zgubiłam.-Powiedziałam w myślach. Nagle usłyszałam szelest. Obróciłam się i zaczęłam iść tyłem do mojego poprzedniego kierunku. Nagle za krzaka wyskoczył wilk i powalił mnie na grzbiet. Próbowałam się wyrwać, ale nie dałam rady, więc krzyknęłam.
-Zejdź ze mnie! Złaź!
<Ktoś? Proszę niech ktoś dokończy>
-Ej! Tam nie można wchodzić!
Olałam to i ruszyłam dalej. Zrobiłam kilka kroków i znów krzyk.
-Słyszysz ty mnie?! Tam nie można!
Na te słowa obróciłam się, ujrzałam jakiegoś wilka.
-Tak do ciebie mówię!-Wilk krzykną i zaczął biec w moją stronę. Ja, zatem także zaczęłam biec w głąb lasu. Po dłuższym biegu po raz kolejny obróciłam się. Nikogo za mną nie było. Zwolniłam.
-Chyba go zgubiłam.-Powiedziałam w myślach. Nagle usłyszałam szelest. Obróciłam się i zaczęłam iść tyłem do mojego poprzedniego kierunku. Nagle za krzaka wyskoczył wilk i powalił mnie na grzbiet. Próbowałam się wyrwać, ale nie dałam rady, więc krzyknęłam.
-Zejdź ze mnie! Złaź!
<Ktoś? Proszę niech ktoś dokończy>
Subskrybuj:
Posty (Atom)