Z nieufnością patrzyłam na białą waderę, która wyłoniła się zza zasłony
deszczu. Była ode mnie większa. W sumie trudno się dziwić, ogromna
większość wilków jest ode mnie wyższa i silniej zbudowana. Z jednej
strony to dobrze, moi przeciwnicy mnie nie doceniają, ale z drugiej
wywołuje to we mnie sporą frustrację... Ech...
Lexi nie wyglądała w prawdzie na kogoś, kto chciałby się mnie pozbyć,
ale czy ja wiem...? Jedną z rzeczy jakie nauczyło mnie życie, to to, że
pozory często bardzo mylą...
-Jestem Mairu.- powiedziała, po czym omal się nie wywaliłam pod naporem
wody, która lunęła na mnie z jakiegoś wielkiego, zielonego liścia. A
niech to! Złym wzrokiem zerknęłam na liść, przez który było mi jeszcze
zimniej niż wcześniej. Znów spojrzałam na wilczycę przede mną.
Wyglądałam zapewne jak zmokła kupka nieszczęść i tak też się czułam.
Przez chwilę rozważałam czy nie zapytać wadery o drogę do jakiejś
jaskini, czy czegoś tam, ale po chwili doszłam do wniosku, że byłoby to
co najmniej głupie... No i zapewne bym się tym jej narzucała. Chyba...
Chyba poradzę sobie sama... Pełna niepewności, przestąpiłam nerwowo z
łapy na łapę.
- To... To ja już pójdę...- mruknęłam niepewnie.
<Lexi>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz