- Hmm... - Zamyśliłam się. Nagle zza drzew wychyliła się głowa wadery, nowej wadery. - Może do niej podejdziemy? Trzeba rozruszać stare kości. - Uśmiechnęłam się. Nie umiem dobrze operować tak suchymi żartami. Na szczęście Lost Angel nie komentując mojego dowcipu zwinnie skoczyła na łapy i wybiegła z kuli. Ociężale ruszyłam za nią z tęsknotą patrząc na niknącą kulę z przerażeniem odczuwając skutki wyjścia z niej.
Zanim się obejrzałam stałyśmy przed waderą, która odwrócona była do ns tyłem.
- Cześć! - Zawołała Lost i wilczyca wolno odwróciła się do nas. Sądząc po jej postawie widziała nas.
- Witaj. - Szczęknęłam uśmiechając się blado.
Wadera miała czarną sierść przeciętą krwistoczerwoną pręgą na grzbiecie. Jej łapy, końcówka ogona i skrzydła były tego samego odcienia. Moś uwagę przykuł naszyjnik, może obroża. Zdecydowanie coś, czego chciałam się dowiedzieć. Wilczyca samą swoją sylwetką prowokowała do zadawania pytań.
- Jak ci na imię? - Spytałam wolno zaciskając szczęki tak, aby bardzo nie zgrzytać zębami. Trzęsłam się z zimna. Popatrzyłam na Lost. Rozradowana mogłaby spokojnie przesiedzieć całą zimę na gałęzi. A przynajmniej na taką wyglądała.
<Lost? Isara? :))>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz