- To twój koszmar -powiedziałem
- Co? -wilczyca nie zrozumiała
- Twój koszmar -powtórzyłem -coś czego się boisz.
- Ale ja nie boję się wilka. -odparła
- Wilk to tylko postać, którą przyjął strach. Tylko ty wiesz co to może tak naprawdę być.
Wadera zaczęła sie zastanawiać ale nie znalazła nic co by ją przerażało.
- Może nawet nie wiesz, że czegoś sie boisz? -spytałem
- Może -mruknęła -Mogę do niego podejśc?
- To twój sen. Rób co chcesz.
<Lexi?>
wtorek, 30 września 2014
Od Estel C.D. Nadii
Przed oczami zaistniał mi zamazany obraz wilka. Nie byłem pewny czy to
sen czy też jawa. Mogłem przecież mieć tylko przedśmiertne majaki,
prawda? Wydawało mi się, że ktoś do mnie mówi.
Już po chwili jednak przeszywający ból zupełnie stłumił moje zmysły.
Zemdlałem.
***
Zapach.
Był dziwny i delikatny, nigdy go nie czułem. Następnie ból. Nie był już w prawdzie tak rozrywający jak wcześniej, ale jednak był. No i zmęczenie. Potworny i jak dla mnie zupełnie nowy brak sił, uniemożliwiający jakikolwiek ruch.
Wygląda na to, że trafiłem do piekła.
A nie... Chwila, przecież ja oddycham... Ja ŻYJĘ!
Gwałtownie otwarłem oczy. Fala wspomnień zalała mój umysł niczym tsunami. Dzikim wzrokiem rozejrzałem się dookoła. Najwidoczniej wadera, która siedziała koło mnie, musiała mi pomóc...
- Ja... Muszę... Iść... Dalej...- wychrypiałem z trudem, próbując się przy okazji z wysiłkiem podnieść i pokonać moich dwóch największych wrogów - ból i skrajne wyczerpanie. Nie mogłem tu zostać...
Co jeżeli mnie ścigają...?
Nie mogę przecież ściągnąć ta istotę, która mi pomogła jakiegoś nieszczęścia!
<Nadia?>
Już po chwili jednak przeszywający ból zupełnie stłumił moje zmysły.
Zemdlałem.
***
Zapach.
Był dziwny i delikatny, nigdy go nie czułem. Następnie ból. Nie był już w prawdzie tak rozrywający jak wcześniej, ale jednak był. No i zmęczenie. Potworny i jak dla mnie zupełnie nowy brak sił, uniemożliwiający jakikolwiek ruch.
Wygląda na to, że trafiłem do piekła.
A nie... Chwila, przecież ja oddycham... Ja ŻYJĘ!
Gwałtownie otwarłem oczy. Fala wspomnień zalała mój umysł niczym tsunami. Dzikim wzrokiem rozejrzałem się dookoła. Najwidoczniej wadera, która siedziała koło mnie, musiała mi pomóc...
- Ja... Muszę... Iść... Dalej...- wychrypiałem z trudem, próbując się przy okazji z wysiłkiem podnieść i pokonać moich dwóch największych wrogów - ból i skrajne wyczerpanie. Nie mogłem tu zostać...
Co jeżeli mnie ścigają...?
Nie mogę przecież ściągnąć ta istotę, która mi pomogła jakiegoś nieszczęścia!
<Nadia?>
Od Mairu C.D. Lexi
- Och... Dziękuję... - mruknęłam niepewnie wchodząc do jaskini.
Rzeczywiście w środku było sucho i przytulnie. Ups... Chyba przez
przypadek zachlapię jej podłogę...
- Przepraszam za kłopot...- mruknęłam.
- Och, nie szkodzi. - odparła również wchodząc do jaskini.
Ogarnęło mnie zmęczenie całym tym mokrym i nieprzyjemnym dniem.
- Właściwie to czemu mi pomagasz?- zapytałam. Nie byłam przyzwyczajona do pomocy. Zazwyczaj byłam samotna i musiałam radzić sobie w pojedynkę...
<Lexi?>
- Przepraszam za kłopot...- mruknęłam.
- Och, nie szkodzi. - odparła również wchodząc do jaskini.
Ogarnęło mnie zmęczenie całym tym mokrym i nieprzyjemnym dniem.
- Właściwie to czemu mi pomagasz?- zapytałam. Nie byłam przyzwyczajona do pomocy. Zazwyczaj byłam samotna i musiałam radzić sobie w pojedynkę...
<Lexi?>
Od Inki
Wyszłam z jaskini przeciągnęłam się. Po czym ruszyłam na polowanie.
Tropiłam przez długi czas sarnę. w końcu stanęłam 20m od niej
Skradałam się i wyskoczyłam powaliłam ja po czym zjadłam. Spacer po watasze nagle jakiś Basior skoczył na mnie i przewalił
Warknęłam
-Złaź- w moim głosie można wyczuć było nutę strachu
<Basior>
Tropiłam przez długi czas sarnę. w końcu stanęłam 20m od niej
Skradałam się i wyskoczyłam powaliłam ja po czym zjadłam. Spacer po watasze nagle jakiś Basior skoczył na mnie i przewalił
Warknęłam
-Złaź- w moim głosie można wyczuć było nutę strachu
<Basior>
niedziela, 28 września 2014
Od Eldi
Kiedy przechodziłam przez las usłyszałam dziwne dzwięki. Nie wiedziałam
kto to jest. Podeszłam bliżej i skoczyłam w krzaki. Obserwowałam go
niwiem ile ale dosyć długo żeby wiedzieć że jest to wadera. Popatrzyła
się w moją stronę... To ja zaczęłam czym bardziej się cofać aż w końcu
wyskoczyłam i...
-Kim jesteś?!- warknęłam
-A kim ty jesteś?!- drażniła się ze mną
-Pierwsza zapytałam!
-Ale ja pierwsza żądam odpowiedzi.
Czy ona wie że jestem w stanie ją rozszrpać?!- pomyślałam
-No dobra...- zaczęła- Szykam nie jakiej Eldi, wiesz kto to jest?
-A newet jeżeli, to o co chodzi?-zapytałam
-Niestety ale tylko ona może o tym wiedzieć...-powiedziała
-Ja jestem Eldia.- żekłam znudzonym tonem.
-Napewno?- zapytała patrząc na mnie jakby chcała powiedzieć ,,Wiem gdzie mieszkasz"
-Tak!!!- Wrzesnęłam
-Nie wieżę ci.
Nie wytrzymałam. Rzuciłam się na nią...
-O co chodzi!! Mów albo cię zabiję!
-Tak to ty!
Przyznała mi rację. Wreście!!!
-No to o co chodzi?- mówiłam spuszczając łapy z jej brzucha
-Chodzi o twojego brata.
-O mojego... Co!!! Co znowu się stało!
-Kazał ci przekazać że znalazł watahę i że w końcu możecie być razem.
-To przekaż mu że żeby mi coś powiedzieć sam musi przyjść i dodaj że mam watahę.
C.D.N
-Kim jesteś?!- warknęłam
-A kim ty jesteś?!- drażniła się ze mną
-Pierwsza zapytałam!
-Ale ja pierwsza żądam odpowiedzi.
Czy ona wie że jestem w stanie ją rozszrpać?!- pomyślałam
-No dobra...- zaczęła- Szykam nie jakiej Eldi, wiesz kto to jest?
-A newet jeżeli, to o co chodzi?-zapytałam
-Niestety ale tylko ona może o tym wiedzieć...-powiedziała
-Ja jestem Eldia.- żekłam znudzonym tonem.
-Napewno?- zapytała patrząc na mnie jakby chcała powiedzieć ,,Wiem gdzie mieszkasz"
-Tak!!!- Wrzesnęłam
-Nie wieżę ci.
Nie wytrzymałam. Rzuciłam się na nią...
-O co chodzi!! Mów albo cię zabiję!
-Tak to ty!
Przyznała mi rację. Wreście!!!
-No to o co chodzi?- mówiłam spuszczając łapy z jej brzucha
-Chodzi o twojego brata.
-O mojego... Co!!! Co znowu się stało!
-Kazał ci przekazać że znalazł watahę i że w końcu możecie być razem.
-To przekaż mu że żeby mi coś powiedzieć sam musi przyjść i dodaj że mam watahę.
C.D.N
Od Lexi
Byl już zmrok znajdowałam sie w mrocznym lesie niedaleko mojej jaskini
postanowiłma pobiec jak naszybciej.Gdy znalazłam sie dość blisko
wskoczylam do niej otrzepałam sie z pisaku i ulożyłam sie do snu.
*Sen *
Chodziłam sobie po niznajomym terenie a raczej pustce.Usłyszałam donośne wycie jagby ktoś zaczynał walke pobiegłam do miejsca które wskazywało mi wycie.Zobaczylam walke dwóch basiorów.Chciałam zkaoniczyć walke lecz gdy wyskoczyłam za kszków jedn z basiorow już leżał martwy.Zwycięsca przyją pozycje do skoku.
-Wylaź z mojej głowy
-Ah przepraszam że weszlam do twojego łba
-Hę/
-No co?Jak chcesz to sbrobój mnie zagryź i tak to dla mnie obojętne-Przewróciłam oczami-A tak wogole to kto to jest?-Wskazalam łbem ofiare
<Jakiś basior?>
*Sen *
Chodziłam sobie po niznajomym terenie a raczej pustce.Usłyszałam donośne wycie jagby ktoś zaczynał walke pobiegłam do miejsca które wskazywało mi wycie.Zobaczylam walke dwóch basiorów.Chciałam zkaoniczyć walke lecz gdy wyskoczyłam za kszków jedn z basiorow już leżał martwy.Zwycięsca przyją pozycje do skoku.
-Wylaź z mojej głowy
-Ah przepraszam że weszlam do twojego łba
-Hę/
-No co?Jak chcesz to sbrobój mnie zagryź i tak to dla mnie obojętne-Przewróciłam oczami-A tak wogole to kto to jest?-Wskazalam łbem ofiare
<Jakiś basior?>
Od Aelity
Długo nie było mnie na terenach watahy. Postanowiłam wrócić i zobaczyć
co się zmieniło. Szłam łąką i widziałam wiele nowych pysków. Uśmiechałam
się delikatnie. Wróciłam do jaskini. Zarosła trochę. Usiadłam po środku
opuszczonego domu. Rozglądałam się i rozmyślałam. Usłyszałam
szeleszczenie i zobaczyłam znajomy pysk.
<?>
<?>
sobota, 27 września 2014
Od Regis'a C.D Lost Angel
-Lost Angel? - zapytałem by sie upewnić
-Tak - pokiwała głową
-Nic mi nie jest, podenerwowany jestem tylko bo znowu tutaj jestem i nie wiem jak wilki mnie przywitają - uśmiechnąłem się, a wadera spojrzała na mnie podejrzliwie
-Wątpię by mieli ochotę cię stąd wyganiać - stwierdziła
-Mam taką nadzieję - spojrzałem na polanę
-Tak w ogóle co sprawiło, że znowu wróciłeś?
-Postąpiłem staromodnie i nie pożegnałem się z ukochaną - zaśmiałem się głupkowato
<?>
-Tak - pokiwała głową
-Nic mi nie jest, podenerwowany jestem tylko bo znowu tutaj jestem i nie wiem jak wilki mnie przywitają - uśmiechnąłem się, a wadera spojrzała na mnie podejrzliwie
-Wątpię by mieli ochotę cię stąd wyganiać - stwierdziła
-Mam taką nadzieję - spojrzałem na polanę
-Tak w ogóle co sprawiło, że znowu wróciłeś?
-Postąpiłem staromodnie i nie pożegnałem się z ukochaną - zaśmiałem się głupkowato
<?>
Od Nadii C.D Estel
Bawiąc się z dziećmi nagle zobaczyłam zakrwawionego wilka.
~ Szybko do jaskini! ~ powiedziałam im i podbiegłam do Basiora
Krew się wręcz lała z jego rany. Patrzył na mnie wpół żywym wzrokiem.
~ Wyliżesz się ~ uśmiechnęłam się nieśmiało do niego
Rozejrzałam się za pomocą dostrzegłam tylko drzewa wykrzywione bólem. Gałęzie przypominały sięgające ku niemu ramiona. Potrząsnęłam głową i spojrzałam na wilka. Położyłam na jego ranie rękę. Basior syknął i zemdlał z bólu. Zaczęłam leczenie, w okół moich łap pojawiła się zielona poświata. Krwawienie trochę ustąpiło, nabrałam powietrza i wypuściłam je z płuc prosto na ranę, by ukoić ból. Starałam się podnieść wilka, był na tyle niedożywiony, że dałam rade to zrobić. Zaczęłam iść w stronę mojej jaskini, gdy się tam znalazłam, ułożyłam wilka na posłaniu. Zebrałam potrzebne rośliny które przyłożyłam do rany, by szybciej się goiła. Potem zajęłam się wywarem. Gdy napełniłam nim flakonik, otworzyłam pysk nieznajomego i wlałam kilka kropel.
~ Kim! Gergolio!
Szczeniaki szybko stanęły obok mnie.
~ Tak Mamo? ~ powiedziały lekko przerażone równocześnie
~ Jesteście dość dorośli, by coś upolować, pamiętacie lekcje? ~ zapytałam
Przytaknęli.
~ Złapcie coś i przynieście naszemu gościowi ~ uśmiechnęłam się i przytuliłam jej.
Wybiegły z jaskini.
~ Oh... one tak szybko rosną - powiedziałam sama do siebie i dopiero potem zobaczyłam, że jestem cała we krwi basiora. Podeszłam do miski i zmyłam czerwoną barwę z mojej sierści. Mojego partnera nadal nie ma... Potrząsnęłam głowa by teraz o tym nie myśleć. Usiadłam nad nieznajomym wpatrując się w jego klatkę piersiową, czy oddycha i czekając aż się obudzi.
<?>
~ Szybko do jaskini! ~ powiedziałam im i podbiegłam do Basiora
Krew się wręcz lała z jego rany. Patrzył na mnie wpół żywym wzrokiem.
~ Wyliżesz się ~ uśmiechnęłam się nieśmiało do niego
Rozejrzałam się za pomocą dostrzegłam tylko drzewa wykrzywione bólem. Gałęzie przypominały sięgające ku niemu ramiona. Potrząsnęłam głową i spojrzałam na wilka. Położyłam na jego ranie rękę. Basior syknął i zemdlał z bólu. Zaczęłam leczenie, w okół moich łap pojawiła się zielona poświata. Krwawienie trochę ustąpiło, nabrałam powietrza i wypuściłam je z płuc prosto na ranę, by ukoić ból. Starałam się podnieść wilka, był na tyle niedożywiony, że dałam rade to zrobić. Zaczęłam iść w stronę mojej jaskini, gdy się tam znalazłam, ułożyłam wilka na posłaniu. Zebrałam potrzebne rośliny które przyłożyłam do rany, by szybciej się goiła. Potem zajęłam się wywarem. Gdy napełniłam nim flakonik, otworzyłam pysk nieznajomego i wlałam kilka kropel.
~ Kim! Gergolio!
Szczeniaki szybko stanęły obok mnie.
~ Tak Mamo? ~ powiedziały lekko przerażone równocześnie
~ Jesteście dość dorośli, by coś upolować, pamiętacie lekcje? ~ zapytałam
Przytaknęli.
~ Złapcie coś i przynieście naszemu gościowi ~ uśmiechnęłam się i przytuliłam jej.
Wybiegły z jaskini.
~ Oh... one tak szybko rosną - powiedziałam sama do siebie i dopiero potem zobaczyłam, że jestem cała we krwi basiora. Podeszłam do miski i zmyłam czerwoną barwę z mojej sierści. Mojego partnera nadal nie ma... Potrząsnęłam głowa by teraz o tym nie myśleć. Usiadłam nad nieznajomym wpatrując się w jego klatkę piersiową, czy oddycha i czekając aż się obudzi.
<?>
Od Roague C.D Vega
Odpuściłem, nie chciałem by wadera miała więcej problemów, schowałem się.
- Chodźmy stąd - pociągnąłem ją
- Gdzie? - wyszeptała i spojrzała jeszcze raz na basiora - cóż wszystko jedno...
Wyszliśmy poza tereny watahy.
- Co robisz? - zapytała
- Tylko tak można zapomnieć o problemach - uśmiechnąłem się lekko - no chodź, zaprowadzę cię gdzieś.
Szliśmy przez gęsty las już spory czas, cisza trwała, nikt nie chciał jej zakłócać, co jakiś czas zerkałem na zamyśloną Vege, może to miejsce sprawi, że poczuje ulgę. Uśmiechnąłem się do siebie
- Gdzie mnie prowadzisz? - nagle zapytała
- Prezent - powiedziałem cwaniacko
- Ty i prezenty? - zaśmiała się ironicznie
- No wiesz... - Miałem szczęście bo byliśmy na miejscu, odsłoniłem łapą krzaki
- I co ty na to?
Wadera zamilkła.
- Nie ważne... chodź - machnąłem łapą i skierowałem się w stronę drzewa.Stanąłem nad przepaścią i skoczyłem na jedną latającą skałę. - Skacz - powiedziałem do Vegi, która to uczyniła.
Przeskoczyliśmy tak jeszcze kilka razy, aż doszliśmy do korzeni. Na które zeskoczyliśmy. Wspinając się do pnia. Jak się okazało pień pokrywa kosmatym grzybem szronu, gałęzie otulają się puchatą, białą sadzią, jedna ze skał wybucha nagle, rozpryskując wokół chmurę pyłu i gwiżdżących odłamków, a na miejscu pozostaje niedokończona rzeźba klęczącego mężczyzny o pociągłej twarzy wykrzywionej bólem. Rzeźba niczym krzyk. Niczym alegoria urodzin. Zbocze drży. Słychać, jak w dół stoku sypią się kamienie, jak z trzaskiem opadają kamienne płyty, jak z łoskotem w dolinę schodzi kamienna lawina.
- Idź! - krzyknąłem
Powierzchnię pobliskiego strumienia pokrywa nagle ławica srebrnych błysków, niewielkie rybki, migocąc jak monety, uciekają na brzeg i rozpaczliwie wyskakują nad nią, a po chwili woda zaczyna się gotować. Z lasy wysącza się lodowaty, gęsty opar i wije się po zboczu niczym ogromny wąż, pełznie prosto na polane by połknąć ja raz s drzewem. Trwa to długo bardzo długo. Ale drzewo się nie męczy. uczucie jakby nas broniło.
<Vega? xD Mam wyobraźnie ;d>
- Chodźmy stąd - pociągnąłem ją
- Gdzie? - wyszeptała i spojrzała jeszcze raz na basiora - cóż wszystko jedno...
Wyszliśmy poza tereny watahy.
- Co robisz? - zapytała
- Tylko tak można zapomnieć o problemach - uśmiechnąłem się lekko - no chodź, zaprowadzę cię gdzieś.
Szliśmy przez gęsty las już spory czas, cisza trwała, nikt nie chciał jej zakłócać, co jakiś czas zerkałem na zamyśloną Vege, może to miejsce sprawi, że poczuje ulgę. Uśmiechnąłem się do siebie
- Gdzie mnie prowadzisz? - nagle zapytała
- Prezent - powiedziałem cwaniacko
- Ty i prezenty? - zaśmiała się ironicznie
- No wiesz... - Miałem szczęście bo byliśmy na miejscu, odsłoniłem łapą krzaki
Wadera zamilkła.
- Nie ważne... chodź - machnąłem łapą i skierowałem się w stronę drzewa.Stanąłem nad przepaścią i skoczyłem na jedną latającą skałę. - Skacz - powiedziałem do Vegi, która to uczyniła.
Przeskoczyliśmy tak jeszcze kilka razy, aż doszliśmy do korzeni. Na które zeskoczyliśmy. Wspinając się do pnia. Jak się okazało pień pokrywa kosmatym grzybem szronu, gałęzie otulają się puchatą, białą sadzią, jedna ze skał wybucha nagle, rozpryskując wokół chmurę pyłu i gwiżdżących odłamków, a na miejscu pozostaje niedokończona rzeźba klęczącego mężczyzny o pociągłej twarzy wykrzywionej bólem. Rzeźba niczym krzyk. Niczym alegoria urodzin. Zbocze drży. Słychać, jak w dół stoku sypią się kamienie, jak z trzaskiem opadają kamienne płyty, jak z łoskotem w dolinę schodzi kamienna lawina.
- Idź! - krzyknąłem
Powierzchnię pobliskiego strumienia pokrywa nagle ławica srebrnych błysków, niewielkie rybki, migocąc jak monety, uciekają na brzeg i rozpaczliwie wyskakują nad nią, a po chwili woda zaczyna się gotować. Z lasy wysącza się lodowaty, gęsty opar i wije się po zboczu niczym ogromny wąż, pełznie prosto na polane by połknąć ja raz s drzewem. Trwa to długo bardzo długo. Ale drzewo się nie męczy. uczucie jakby nas broniło.
<Vega? xD Mam wyobraźnie ;d>
Od Javier'a C.D Holly
- Zobaczenie terenów mi wystarczy - Na to wadera się zarumieniła
- Dobrze, to chodź za mną - Dodała szybko i mnie ominęła idąc w nieznane.
Znowu szliśmy przez las, przez drobne luki pomiędzy liśćmi przechodziło pomarańczowe słońce. Westchnąłem ciężko i spojrzałem na idącą przede mną waderę. Cisza... Chciałem coś powiedzieć, by usłyszeć jej głos, ale zobaczyłem piękny widok. Widać dwie plamy lasu wspinające się po zboczach płonące królewskimi barwami jesieni. Siedemdziesiąt trzy iglaste krzewy, pokręcone, jakby wyszły spod reki mistrza bonsai. Rozsypane wokół białoszare bryły wapiennych skał, sine niczym, z wielu widoków jakie widziałem przypominało mi tylko zepsute mięso. Wyglądało to jak piekło. Ścieżka opada stromo, gdzieś tam, poza pole widzenia, poza granice wszechświata. Ale nie jest tak stroma, by zawzięty wilk nie mógł jej pokonać. Nawet krępy karzeł może skłonić swoje krzywe nogi do wysiłku, zmusić do pokonania górskiego szlaku zaprzężonego do wozu. Wygląda jednak, jakby tam była wieczność.
- Panno Holly - Wydukałem
Wadera się odwróciła.
- Wystarczy Holly - Powiedziała, a ja lekko się skrzywiłem z małym smutkiem w oczach, że nie mogę mówić do niej tak jak na to zasługuje
- Cóż... Dobrze, Możemy pójść tam? - Wskazałem na górę
- Czemu? - Zapytała
'Bo chce z tobą tam spędzić wieczność' To mam jej powiedzieć?
- Ponieważ... - Zatrzymałem się, chyba milczenie powiedziało samo za siebie, bo wadera zaczęła mnie tam prowadzić
Wsłuchałem się w rytmiczny ruch łap Alphy, ale coś mnie do tego odciągało, mianowicie co tam tak na prawdę będzie? Może wrota piekła, które prowadzą do nieba, albo prawdziwe życie, wieczność, a może po prostu cały świat...?
<Holly?>
- Dobrze, to chodź za mną - Dodała szybko i mnie ominęła idąc w nieznane.
Znowu szliśmy przez las, przez drobne luki pomiędzy liśćmi przechodziło pomarańczowe słońce. Westchnąłem ciężko i spojrzałem na idącą przede mną waderę. Cisza... Chciałem coś powiedzieć, by usłyszeć jej głos, ale zobaczyłem piękny widok. Widać dwie plamy lasu wspinające się po zboczach płonące królewskimi barwami jesieni. Siedemdziesiąt trzy iglaste krzewy, pokręcone, jakby wyszły spod reki mistrza bonsai. Rozsypane wokół białoszare bryły wapiennych skał, sine niczym, z wielu widoków jakie widziałem przypominało mi tylko zepsute mięso. Wyglądało to jak piekło. Ścieżka opada stromo, gdzieś tam, poza pole widzenia, poza granice wszechświata. Ale nie jest tak stroma, by zawzięty wilk nie mógł jej pokonać. Nawet krępy karzeł może skłonić swoje krzywe nogi do wysiłku, zmusić do pokonania górskiego szlaku zaprzężonego do wozu. Wygląda jednak, jakby tam była wieczność.
- Panno Holly - Wydukałem
Wadera się odwróciła.
- Wystarczy Holly - Powiedziała, a ja lekko się skrzywiłem z małym smutkiem w oczach, że nie mogę mówić do niej tak jak na to zasługuje
- Cóż... Dobrze, Możemy pójść tam? - Wskazałem na górę
- Czemu? - Zapytała
'Bo chce z tobą tam spędzić wieczność' To mam jej powiedzieć?
- Ponieważ... - Zatrzymałem się, chyba milczenie powiedziało samo za siebie, bo wadera zaczęła mnie tam prowadzić
Wsłuchałem się w rytmiczny ruch łap Alphy, ale coś mnie do tego odciągało, mianowicie co tam tak na prawdę będzie? Może wrota piekła, które prowadzą do nieba, albo prawdziwe życie, wieczność, a może po prostu cały świat...?
<Holly?>
Od Talon'a C.D Sky
- Do jakiej Watahy należysz? - burknąłem
- Srebrzystego Nowiu Księżyca.. - wykrztusiła
Zdziwiłem się lekko i odsunąłem od niej, nigdy wcześniej jej tu nie widziałem.
- Wybacz, widzę cię tu pierwszy raz - powiedziałem z nieukrywanym pożałowaniem
- Mimo, wszystko nie powinieneś się od razu na kogoś rzucać - stwierdziła i złapała się za szyję
- Niestety, taka moja praca, nikt mnie o tobie nie poinformował - odparłem
- Nie poinformował? to kim ty jesteś? - Nie wiedziała już co myśleć
- Talon, Zastępca Alpha i Dowódca Strażników - przedstawiłem się
<Sky?>
- Srebrzystego Nowiu Księżyca.. - wykrztusiła
Zdziwiłem się lekko i odsunąłem od niej, nigdy wcześniej jej tu nie widziałem.
- Wybacz, widzę cię tu pierwszy raz - powiedziałem z nieukrywanym pożałowaniem
- Mimo, wszystko nie powinieneś się od razu na kogoś rzucać - stwierdziła i złapała się za szyję
- Niestety, taka moja praca, nikt mnie o tobie nie poinformował - odparłem
- Nie poinformował? to kim ty jesteś? - Nie wiedziała już co myśleć
- Talon, Zastępca Alpha i Dowódca Strażników - przedstawiłem się
<Sky?>
Od Estel
Chyba było ich za dużo...
Ciężko dysząc brnąłem już kolejny dzień przed siebie. Bez przystanku. Bez snu.
Od tego zależało moje życie. Chociaż i ono zapewne nie potrwa zbyt długo.
Kątem oka zerknąłem na prawy bok. Znajdowała się na nim długa, krwawa rana, z której ciągle sączyła się krew. Bolała z każdym dniem coraz mocniej. I z każdym dniem miałem coraz mniej siły. Nie miałem nawet czasu się nią zająć.
Właściwie to cały byłem we krwi. Odcinała się ona czerwienią od mojego futra i skapywała mi z sierści znacząc za mną krwawy ślad.
Wstrząsnął mną spazmatyczny kaszel, a mroczki znowu zaczęły mi tańczyć przed oczami. Brak snu, ból i skrajne wyczerpanie zaczęły zbierać swoje żniwo.
Roześmiałem się chrapliwie dostrzegając ironię tej sytuacji. Nie zabiło mnie ani samotne życie, ani walka, ani nawet ból.
Zabija mnie droga, której się poświęciłem.
Już po chwili rozrywający ból zabił moje rozbawienie.
Niech to...
Muszę iść dalej...
Nie mogę się zatrzymywać...!
Upadłem.
I nie miałem siły się podnieść. Zacząłem powoli tracić przytomność. Próbowałem wstać, ale nie byłem w stanie utrzymać się na łapach.
Ból.
Ciemność.
To chyba koniec...
Przez moje przytłumione zmysły, przebił się niespodziewanie zapach. Zapach wilka. Chyba.
<Jakiś wilk?>
Ciężko dysząc brnąłem już kolejny dzień przed siebie. Bez przystanku. Bez snu.
Od tego zależało moje życie. Chociaż i ono zapewne nie potrwa zbyt długo.
Kątem oka zerknąłem na prawy bok. Znajdowała się na nim długa, krwawa rana, z której ciągle sączyła się krew. Bolała z każdym dniem coraz mocniej. I z każdym dniem miałem coraz mniej siły. Nie miałem nawet czasu się nią zająć.
Właściwie to cały byłem we krwi. Odcinała się ona czerwienią od mojego futra i skapywała mi z sierści znacząc za mną krwawy ślad.
Wstrząsnął mną spazmatyczny kaszel, a mroczki znowu zaczęły mi tańczyć przed oczami. Brak snu, ból i skrajne wyczerpanie zaczęły zbierać swoje żniwo.
Roześmiałem się chrapliwie dostrzegając ironię tej sytuacji. Nie zabiło mnie ani samotne życie, ani walka, ani nawet ból.
Zabija mnie droga, której się poświęciłem.
Już po chwili rozrywający ból zabił moje rozbawienie.
Niech to...
Muszę iść dalej...
Nie mogę się zatrzymywać...!
Upadłem.
I nie miałem siły się podnieść. Zacząłem powoli tracić przytomność. Próbowałem wstać, ale nie byłem w stanie utrzymać się na łapach.
Ból.
Ciemność.
To chyba koniec...
Przez moje przytłumione zmysły, przebił się niespodziewanie zapach. Zapach wilka. Chyba.
<Jakiś wilk?>
Od Lost Angel C.D. Regis'a
- Jak życie? - odparłam, wyczułam, że jest zaniepokojony.
- Co się dzieje? Nie chce ci wrednie przeszukiwać głowy - powiedziałam. Nie wiedziałam, co innego mogłabym mu powiedzieć. Nie znałam go zbyt dobrze, tylko z pogłosek. Ile dają nam tylko pogłoski?
(Regis?)
- Co się dzieje? Nie chce ci wrednie przeszukiwać głowy - powiedziałam. Nie wiedziałam, co innego mogłabym mu powiedzieć. Nie znałam go zbyt dobrze, tylko z pogłosek. Ile dają nam tylko pogłoski?
(Regis?)
piątek, 26 września 2014
Od Karibu
Biegłam przez las mglistych wspomnień, do dziś nie wiem dlaczego się tak
nazywał. Nagle usłyszałam krzyk pełen bólu i rozpaczy. Skierowałam się w
stronę gdzie był najwyraźniejszy i wtedy go ujrzałam. Cały pysk w
bliznach, odgryziona łapa i ta zawziętość w oczach. Tylko jeden wilk tak
wygląda... moj ojciec! To mój brat tak krzyczał. Mój ojciec powiedział:
- Choć do mnie moja mała Karibu.
- Nie nazywaj mnie tak - warknełam - Nie jestem już twoją córką!
- W taki razie ... atak! -wykrzyknoł.
Dopiero teraz zauwarzyłam, że jestem otoczona przez moją starą watachę. Sprubowałam przyzwać awara mroku. Zauwarzyłam, że jeden wilk właśnie szykuje się do skoku. Zamknełam oczy nie chciałam na to patrzeć. Już... już czułam jego kły na moim karku. i właśnie wtedy się obudziłam. Wstałam jako pierwsza. Wyszłam z jaskini i skierowałam się do miejsca treningowego. Właćnie zaczeło świtać co oznaczało, że ćwiczę już godzinę. Właśnie chciałam wracać do jaskini. Nagle usłyczałam czyjeś kroki.
(ktoś)
- Choć do mnie moja mała Karibu.
- Nie nazywaj mnie tak - warknełam - Nie jestem już twoją córką!
- W taki razie ... atak! -wykrzyknoł.
Dopiero teraz zauwarzyłam, że jestem otoczona przez moją starą watachę. Sprubowałam przyzwać awara mroku. Zauwarzyłam, że jeden wilk właśnie szykuje się do skoku. Zamknełam oczy nie chciałam na to patrzeć. Już... już czułam jego kły na moim karku. i właśnie wtedy się obudziłam. Wstałam jako pierwsza. Wyszłam z jaskini i skierowałam się do miejsca treningowego. Właćnie zaczeło świtać co oznaczało, że ćwiczę już godzinę. Właśnie chciałam wracać do jaskini. Nagle usłyczałam czyjeś kroki.
(ktoś)
Od Lexi C.D Miaru
-Jesteś na watasze srebrzystego nowiu księżyca-Powiedziałam-Oj troche tu zimno choć poszukajmy leprzego miejsca co?
-No może by sie przydało
-Choś za mną mniej zmokniemy.
Poprowadziłam wadere przez las.Znalazłysimy sie na granicy watahy
-Wejdzi do moja jaskinia powinno być ciepło
<Mairu?>
-No może by sie przydało
-Choś za mną mniej zmokniemy.
Poprowadziłam wadere przez las.Znalazłysimy sie na granicy watahy
-Wejdzi do moja jaskinia powinno być ciepło
<Mairu?>
Nowa Wilczyca.
Właściciel: $Eldia$
Imię: Eldiabloking, Loleraj
Pseudonim: Eldia
Charakter: Eldia jest miłą osobą dla znajomych. Nienawidzi kiedy ktoś ją wyzywa. Z łatwością zabije Niedzwiedzia lub wilka. Zdaża jej sie być ponurą ale tylko wtedy kidy chodzi o rodzinę lub bliską jej serducha osobę. Jest uczciwa wstosunku do walk. Toleruje zachowanie innych. Jest waleczna, uwielbia niewinne walki. Stara się unikać kłopotów, lecz jest to praktycznie nie wykonalne. Zawsze trzyma stronę słapszych, chroniąc ich. Nie nawidzi patrzeć jak osobie którą zna staje się krzywda. Uwielbia desery, jest łasuchem, chociaż dba o linie. Wszystko z łatwością pojmuje. Uwielbia spacery w blasku pełni i romantyczne miejsca.
Wiek: 2 lata/ 1 Sytycznia
Płeć: Wadera
Żywioły: Pani morza i oceanów (woda), szlachetna dama ognia (ogień)
Stanowisko: Łowczyni
Moce: Moc ognia i wody.
Wygląd: Szczupła wadera. Oczy (zależy gdzie przebywa) w wodzie morskie jak fale biało morskie, w ogniu brązowe niczym Błoto ale czyste i zarówno piękne.
Zauroczenie: Nie rozglądała się szczegułowo po watasze,
Ex: Nie była jeszcze w zwiąsku.
Rodzina: Straciła w bitwie... Został brat który uciekł tak samo jak ona tylkoże w inną stronę.
Historia:Między moją rodziną a rodziną sąsiadów panowała zła atmosfera. Przez długie tygodnie sprawiali bym czuła bul zatrówali moje ukochane jezioro, Jezioro códów wiedząc że odczówam karzdy bród w wodzie jak by mi ktoś strzałe w serce wystrzelił. Działo się tak odkąd nie przyjęłam zaręczyn jednego z tej pokręconej rodziny. Rodzice popierali moją decyzję mówiąc że dobrze zrobiłam nie przyjmójąc oświadczyn. Zaatakowali nas ogniem nie wiedząc że wyczówam go na kilometr i jestem w stanie go natychmiast ugasić. Rodzina moja wyszła z domu i zobaczyliśmy wojsko, nasłali na nas WOJSKO! Mama i tato kazali uciekać mi i mojemu bratu. Każdy z nas pobiegł w inną stronę gdy wróciłam zobaczyłam jedynie rozszarpane ciała i głowy na patykach moich rodziców. Zrospaczona szukałam schronienia. Ale nigdzie go nie było. Rano przebiegł koło mnie wilk ja wstałam i pobiegłam za nim zobaczyłam piękną łąkę z wieloma wilkami i tak oto znalazłam się w Watasze Srebrzystego Nowiu Księżyca. Nie porzucając postanowienia o znalezieniu mojego brata.
Głos:
Inne zdjęcia:
Siła: 80 Szybkość: 100 Wytrzymałość: 60 Zwinność: 200
czwartek, 25 września 2014
Niedługo Wracam!
Witajcie mordki, mam nadzieję, że o mnie nie zapomnieliście, zrobiłam sobie wolne od watahy, bo Anita narzekała że nie ma roboty xD. No ale cóż Od Soboty postaram się wrócić :** Niestety przez chorobę, mogę być nieobecna w tygodniu, ponieważ mam niezłe zaległości (tak już na początku roku) w dodatku wkuwanie by iść do dobrej szkółki !!
Szykujcie się na opowiadania od: Talon'a, Nadii, Regis(Napisał, prosi o odpisanie ^-^), Javiera, Ceryniego (Nie na 100% ;-;), Hope (zmuszę kobite), Mashoum No Ona, Kiba, Kapral Levi, Red (nie na 100%), Rogue, Zekien.
Jak widać więcej jest panów, więc Samice mogą już sobie zamawiać xD. Tylko jak mówiłam od pon do piątku moze mnie nie być, a mam tak fajną klawiaturę, że muszę wszystko przepisywać -,- i jak zabraknie mi weny to przepraszam :CCCC Ale wy mnie zawsze podniesiecie na duchu ^-^
AAA NO TAK!!! ZAPRASZAM TUTAJ DO :
Szykujcie się na opowiadania od: Talon'a, Nadii, Regis(Napisał, prosi o odpisanie ^-^), Javiera, Ceryniego (Nie na 100% ;-;), Hope (zmuszę kobite), Mashoum No Ona, Kiba, Kapral Levi, Red (nie na 100%), Rogue, Zekien.
Jak widać więcej jest panów, więc Samice mogą już sobie zamawiać xD. Tylko jak mówiłam od pon do piątku moze mnie nie być, a mam tak fajną klawiaturę, że muszę wszystko przepisywać -,- i jak zabraknie mi weny to przepraszam :CCCC Ale wy mnie zawsze podniesiecie na duchu ^-^
AAA NO TAK!!! ZAPRASZAM TUTAJ DO :
Witam was tak Jako Avia Mavis Crownquard :)
Ps. Wybaczcie za tak dużo ":C" itp. xd Ale tak dawno tu nie byłam, że muszę trochę się wypisać ;*
~~~Pozdrawiam Riven
Od Lost Angel C.D. Inami
Spojrzałam w dół.
- Poczekaj chwilkę - powiedziałam i opuściłam swoje ciało, które padło pod łapami wadery i wstąpiłam w ciało furii. Próbowałam zapanować nad tym ciałem, traciło kontrolę, ale jednak wygnało mnie i wróciłam do swojego ciała.
- Nie działa...
- Co ty zrobiłaś?
- Spróbowałam go opętać, ale wypędził mnie.
Wadera zdziwiła się, wyczułam to, a furia wciąż zbliżała się do nas.
- Musimy znaleźć tego, kto nią steruje - powiedziałam.
(Inami?)
- Poczekaj chwilkę - powiedziałam i opuściłam swoje ciało, które padło pod łapami wadery i wstąpiłam w ciało furii. Próbowałam zapanować nad tym ciałem, traciło kontrolę, ale jednak wygnało mnie i wróciłam do swojego ciała.
- Nie działa...
- Co ty zrobiłaś?
- Spróbowałam go opętać, ale wypędził mnie.
Wadera zdziwiła się, wyczułam to, a furia wciąż zbliżała się do nas.
- Musimy znaleźć tego, kto nią steruje - powiedziałam.
(Inami?)
Od Mairu C.D. Lexi
Łał... Właściwie to całkiem przydatne tak łatwo "rozczytywać" emocje innych. Przynajmniej tak m się wydaje.
- Pod topola...? - nie skojarzyłam na początku o co chodzi. Dopiero po chwili to do mnie dotarło. Chyba jestem przemęczona... Albo mózg mi zamarzł i przemókł przez tą wodę.
- Eee... No pewnie, chodźmy...- mruknęłam, po czym ruszyłam za waderą. Nigdy nie lubiłam mieć nieznanego wilka za plecami.
Usiadłyśmy pod drzewem. Byłam mokra, brudna i przemoknięta. I nie miałam zielonego pojęcia gdzie jestem. A Lexi wyglądała na miłą... Może jednak pomogłaby mi...?
- Czy mogłabyś mi powiedzieć gdzie jestem...?- zapytałam niepewnie lecz z nadzieją. Oddam wszystko za chociaż mały suchy, ciepły kącik, w którym mogłabym odpocząć...
<Lexi?>
- Pod topola...? - nie skojarzyłam na początku o co chodzi. Dopiero po chwili to do mnie dotarło. Chyba jestem przemęczona... Albo mózg mi zamarzł i przemókł przez tą wodę.
- Eee... No pewnie, chodźmy...- mruknęłam, po czym ruszyłam za waderą. Nigdy nie lubiłam mieć nieznanego wilka za plecami.
Usiadłyśmy pod drzewem. Byłam mokra, brudna i przemoknięta. I nie miałam zielonego pojęcia gdzie jestem. A Lexi wyglądała na miłą... Może jednak pomogłaby mi...?
- Czy mogłabyś mi powiedzieć gdzie jestem...?- zapytałam niepewnie lecz z nadzieją. Oddam wszystko za chociaż mały suchy, ciepły kącik, w którym mogłabym odpocząć...
<Lexi?>
Kolejny wilk!
Właściciel: Ryū no iki
Motto: Ja nigdy nie przegrywam. Nigdy tak do końca.
Imię: Ma wiele imion, ale mów mu Estel
Pseudonim: Jego wrogowie i ich sojusznicy znają go pod imieniem Faramir, co znaczy w prastarym języku „klejnot wśród myśliwych”
Charakter: Estel jest bardzo tajemniczym wilkiem. Jest zazwyczaj poważny i promieniuje od niego aura pewności siebie i opanowania. Ważne są dla niego honor, prawość i uczciwość. Jest lojalny wobec swoich przyjaciół i zawzięty wobec swoich wrogów. Nie łatwo go odwieść od jego zamiarów. Jest nieufny i dość trudno jest się do niego zbliżyć. Potrafi być zabawny, a nawet romantyczny, choć bardzo rzadko mu się to zdarza. Twardo stoi na ziemi i zawsze przytomnie ocenia sytuacje. Jego zawziętość i upór są wręcz legendarne.
Wiek: 5 lat / 13 grudzień
Płeć: Basior
Żywioł: Umysł i Mrok
Stanowisko: Strażnik granicy północnej
Moce:
*Gdy patrzy komuś w oczy potrafi odczytać jego myśli
*Patrząc komuś w oczy potrafi zmienić jego nastrój, np. pewność zamienić w panikę
*Podczas walki zawsze towarzyszą mu trzy powstałe z mroku wilko-cienie, które pomagają mu walczyć i znikają zaraz po bitwie
*Potrafi wywołać tornado
*Widzi w ciemnościach
*Na trzy minuty potrafi może odebrać komuś wzrok
*Instynktownie odbiera uczucia innych
Wygląd: Jest to smukły, silny, szaro-czarny wilk o złotych oczach. Ma wiecznie zmierzwione futro, a czerń na jego grzbiecie układa się w dziwne symbole. Na plecach i u nasady ogona ma blizny, które zapewne nigdy nie znikną.
Zauroczenie: Wciąż szuka tej jedynej
Ex: Nie rozdrapujmy starych ran, dobrze?
Rodzina: Nie chce o nich wspominać. Wiedz tylko, że jego matka – Aniell – ojciec – Kazim- i brat – Ossure- nie żyją.
Historia: Estel nie do końca pamięta co się z nim działo. Właściwie to pamięta tylko jakieś fragmenty z jego przeszłości. A zwłaszcza jeden fragment. Pamięta, że gdy ukończył 2 lata wyruszył na swoje pierwsze samotne polowanie. Wszystko było pięknie, udało mu się upolować mnóstwo zwierzyny i z dumą wrócił do legowiska, tylko że… Gdy dotarł na miejsce zakrwawione ciała jego rodziców i młodszego brata leżały porozrzucane po jaskini, a zapach innych wilków unosił się w powietrzu. Wtedy właśnie, gdy jego serce przepełnił ból i gorycz, poprzysiągł zemstę i wyruszył na największe łowy swojego życia. Od tej pory wytrwale wędrował po świecie i odnajdując wilki, których zapach unosił się w jaskini, pozbawiał je życia, tak jak one zrobiły to z jego rodziną.
Głos:
Motto: Ja nigdy nie przegrywam. Nigdy tak do końca.
Imię: Ma wiele imion, ale mów mu Estel
Pseudonim: Jego wrogowie i ich sojusznicy znają go pod imieniem Faramir, co znaczy w prastarym języku „klejnot wśród myśliwych”
Charakter: Estel jest bardzo tajemniczym wilkiem. Jest zazwyczaj poważny i promieniuje od niego aura pewności siebie i opanowania. Ważne są dla niego honor, prawość i uczciwość. Jest lojalny wobec swoich przyjaciół i zawzięty wobec swoich wrogów. Nie łatwo go odwieść od jego zamiarów. Jest nieufny i dość trudno jest się do niego zbliżyć. Potrafi być zabawny, a nawet romantyczny, choć bardzo rzadko mu się to zdarza. Twardo stoi na ziemi i zawsze przytomnie ocenia sytuacje. Jego zawziętość i upór są wręcz legendarne.
Wiek: 5 lat / 13 grudzień
Płeć: Basior
Żywioł: Umysł i Mrok
Stanowisko: Strażnik granicy północnej
Moce:
*Gdy patrzy komuś w oczy potrafi odczytać jego myśli
*Patrząc komuś w oczy potrafi zmienić jego nastrój, np. pewność zamienić w panikę
*Podczas walki zawsze towarzyszą mu trzy powstałe z mroku wilko-cienie, które pomagają mu walczyć i znikają zaraz po bitwie
*Potrafi wywołać tornado
*Widzi w ciemnościach
*Na trzy minuty potrafi może odebrać komuś wzrok
*Instynktownie odbiera uczucia innych
Wygląd: Jest to smukły, silny, szaro-czarny wilk o złotych oczach. Ma wiecznie zmierzwione futro, a czerń na jego grzbiecie układa się w dziwne symbole. Na plecach i u nasady ogona ma blizny, które zapewne nigdy nie znikną.
Zauroczenie: Wciąż szuka tej jedynej
Ex: Nie rozdrapujmy starych ran, dobrze?
Rodzina: Nie chce o nich wspominać. Wiedz tylko, że jego matka – Aniell – ojciec – Kazim- i brat – Ossure- nie żyją.
Historia: Estel nie do końca pamięta co się z nim działo. Właściwie to pamięta tylko jakieś fragmenty z jego przeszłości. A zwłaszcza jeden fragment. Pamięta, że gdy ukończył 2 lata wyruszył na swoje pierwsze samotne polowanie. Wszystko było pięknie, udało mu się upolować mnóstwo zwierzyny i z dumą wrócił do legowiska, tylko że… Gdy dotarł na miejsce zakrwawione ciała jego rodziców i młodszego brata leżały porozrzucane po jaskini, a zapach innych wilków unosił się w powietrzu. Wtedy właśnie, gdy jego serce przepełnił ból i gorycz, poprzysiągł zemstę i wyruszył na największe łowy swojego życia. Od tej pory wytrwale wędrował po świecie i odnajdując wilki, których zapach unosił się w jaskini, pozbawiał je życia, tak jak one zrobiły to z jego rodziną.
Głos:
Inne Zdjęcia: -
Ocena: o/o
Siła: 200 Szybkość: 85 Wytrzymałość: 90 Zwinność: 85
Od Holly C.D. Lost Angel
- Hmm... - Zamyśliłam się. Nagle zza drzew wychyliła się głowa wadery, nowej wadery. - Może do niej podejdziemy? Trzeba rozruszać stare kości. - Uśmiechnęłam się. Nie umiem dobrze operować tak suchymi żartami. Na szczęście Lost Angel nie komentując mojego dowcipu zwinnie skoczyła na łapy i wybiegła z kuli. Ociężale ruszyłam za nią z tęsknotą patrząc na niknącą kulę z przerażeniem odczuwając skutki wyjścia z niej.
Zanim się obejrzałam stałyśmy przed waderą, która odwrócona była do ns tyłem.
- Cześć! - Zawołała Lost i wilczyca wolno odwróciła się do nas. Sądząc po jej postawie widziała nas.
- Witaj. - Szczęknęłam uśmiechając się blado.
Wadera miała czarną sierść przeciętą krwistoczerwoną pręgą na grzbiecie. Jej łapy, końcówka ogona i skrzydła były tego samego odcienia. Moś uwagę przykuł naszyjnik, może obroża. Zdecydowanie coś, czego chciałam się dowiedzieć. Wilczyca samą swoją sylwetką prowokowała do zadawania pytań.
- Jak ci na imię? - Spytałam wolno zaciskając szczęki tak, aby bardzo nie zgrzytać zębami. Trzęsłam się z zimna. Popatrzyłam na Lost. Rozradowana mogłaby spokojnie przesiedzieć całą zimę na gałęzi. A przynajmniej na taką wyglądała.
<Lost? Isara? :))>
Zanim się obejrzałam stałyśmy przed waderą, która odwrócona była do ns tyłem.
- Cześć! - Zawołała Lost i wilczyca wolno odwróciła się do nas. Sądząc po jej postawie widziała nas.
- Witaj. - Szczęknęłam uśmiechając się blado.
Wadera miała czarną sierść przeciętą krwistoczerwoną pręgą na grzbiecie. Jej łapy, końcówka ogona i skrzydła były tego samego odcienia. Moś uwagę przykuł naszyjnik, może obroża. Zdecydowanie coś, czego chciałam się dowiedzieć. Wilczyca samą swoją sylwetką prowokowała do zadawania pytań.
- Jak ci na imię? - Spytałam wolno zaciskając szczęki tak, aby bardzo nie zgrzytać zębami. Trzęsłam się z zimna. Popatrzyłam na Lost. Rozradowana mogłaby spokojnie przesiedzieć całą zimę na gałęzi. A przynajmniej na taką wyglądała.
<Lost? Isara? :))>
Od Sky
Zauważyłam basiora. chodził wśród drzew patrolując teren. Postanowiłam
go obserwować. Trwało to dość długo i zaczęłam się zastanawiać czy nie
lepiej podejść do niego i się przywitać. Wstałam z ziemi i wyjżałam zza
krzaka.
wilka tam nie było. Rozglądałam się wokoło ale nigzdie go nie zobaczyłam. Stanęłam pod drzewem i nagle czyjaś łapa przycisnęła mnie do pnia. To ten basior którego obserwowałam! Mocno mnie trzymał i wpatrywał mi się prosto w oczy. Poczułam się nieswojo.
- Kim jesteś? Śledzisz mnie? -spytał ostro
- Nie....J..Jestem Sky...-odparłam
- Co tu robisz?
- Ja...chciałam cię tylko poznać...
<Jakiś basior?>
wilka tam nie było. Rozglądałam się wokoło ale nigzdie go nie zobaczyłam. Stanęłam pod drzewem i nagle czyjaś łapa przycisnęła mnie do pnia. To ten basior którego obserwowałam! Mocno mnie trzymał i wpatrywał mi się prosto w oczy. Poczułam się nieswojo.
- Kim jesteś? Śledzisz mnie? -spytał ostro
- Nie....J..Jestem Sky...-odparłam
- Co tu robisz?
- Ja...chciałam cię tylko poznać...
<Jakiś basior?>
Od Domeno C.D. Dalli
- A czemu ty cały czas uciekasz? -spytałem
- Pierwsza spytałam. -odparła
- Już nie śledzę -powiedziałem.
Wstałem i ruszyłem na północ. Liczyłem, że spotkam jakieś wilki. Nie zaszedłem jednak daleko, gdyż pod drzewem zauważyłem wilka. Zauważył mnie i spytał:
- Co tu robisz to teren naszej watahy. Chcesz dołączyć?
- No....no w sumie mogę zostać -pomyślałem
-"A przynajmniej na jakiś czas''- dodałem w myślach
Szedłem z basiorem u boku. Zaprowadził mnie na teren watahy. Było tam masa wilków. Nagle zauważyłem...Dallę!
- Czy ona też jest w watasze? -spytałem
- Tak a co?
- Nic
kiedy zostawił mnie samego, podszedłem do wcześniej poznanej wilczycy i powiedziałem.
- Cześć!
<Dalla>
- Pierwsza spytałam. -odparła
- Już nie śledzę -powiedziałem.
Wstałem i ruszyłem na północ. Liczyłem, że spotkam jakieś wilki. Nie zaszedłem jednak daleko, gdyż pod drzewem zauważyłem wilka. Zauważył mnie i spytał:
- Co tu robisz to teren naszej watahy. Chcesz dołączyć?
- No....no w sumie mogę zostać -pomyślałem
-"A przynajmniej na jakiś czas''- dodałem w myślach
Szedłem z basiorem u boku. Zaprowadził mnie na teren watahy. Było tam masa wilków. Nagle zauważyłem...Dallę!
- Czy ona też jest w watasze? -spytałem
- Tak a co?
- Nic
kiedy zostawił mnie samego, podszedłem do wcześniej poznanej wilczycy i powiedziałem.
- Cześć!
<Dalla>
Od Inami C.D. Lost Angel
-Yyy... Tak mam.-Odpowiedziałam cofając się.
-To na 3 w górę.
Skinęłam głową.
-Uwaga 1..3! Już! Leć!-Obie wzbiłyśmy się nad chmury i usiadłyśmy na jednej z nich.
-Lost chyba się od tego nie uwolnimy, bez jakiej kol wiek walki.-Odparłam spoglądając w dół.-To ma skrzydła!!!
( Lost Angel?)
-To na 3 w górę.
Skinęłam głową.
-Uwaga 1..3! Już! Leć!-Obie wzbiłyśmy się nad chmury i usiadłyśmy na jednej z nich.
-Lost chyba się od tego nie uwolnimy, bez jakiej kol wiek walki.-Odparłam spoglądając w dół.-To ma skrzydła!!!
( Lost Angel?)
środa, 24 września 2014
Młoda wadera, czyli kolejny adept.
Motto: ,, Strach to nie zawsze oznaka słabości"
Imię: karibu
Pseudonim: kari
Charakter: Mój charakter jest bardzo zróżnicowany z winy mego ojca na początku jestem nieufna i niezbyt sympatyczna, ale gdy poznam kogoś bliżej ukazuje swą prawdziwą naturę a mianowicie troskliwość matczyną i wierną przyjaźń. Nikt kto mnie bobrze zna nie powiedziałby, że jestem tchórzem, chociaż jestem w tak młodym wieku odwagą dorównuję dorosłym osobnikom. Jeśli kogos napawdę polubie to jestem naprawdę sympatyczna, uczciwa i szczera. Dla starszych i bardziej doświadczonych osobników zawsze jestem szczera i okazuje im należyty szacunek. Dość rzadko miota mną agresja i gniew na myśll o mom ojcu odczuwam raczej niesmak i żal. O wiele częściej jestem radosna i lekko zwariowana.
Wiek: pół roku || 18 marca
Płeć: wadera
Żywioł: mrok, ogień
Stanowisko: adept
Moce: mrok - w każdej chwili mogę sprawić, że ziemie spowije ciemność i mogę stworzyć awatara mroku , ogień - mogę ziać ogniem, strzelać z łapą ogniem i nie płonę w ogniu.
Wygląd: Moja sierść jest trójkolorowa grzbiet końcówka ogona i wierzch łapy są ciemnobrązowe, spód, łapy i częściowo łeb jest biały, reszta mojego futra jest jasnobrązowa. Moje oczy są brązowe.
Zauroczenie: za młoda
Ex: brak
Rodzina: matka- Sirami,
ojciec - Kazuro,
brat- soul.
Kiedy będę dorosła chcę założyć własną.
Historia: Urodziłam się pół roku temu w zaśnieżonej jamie, miałam starszego brata soula. Kiedy mój ojciec Kazuro mnie zobaczył na początku bardzo się cieszył, jednak potem wszystko się zmieniło pewnością zapytacie dlaczego? Otóż dlatego, że myślał ,że odziedziczę po nim większość mocy ale ja miałam po mamie moc mroku, a po ojcu ognia ale i tak on umiał więcej. Dwa miesiące później moja matka umarła na nieznaną chorobę i wtedy ojciec mnie znienawidził. Chociaż byłam małym szczenięciem miałam długie treningi jak walczyć, polować i używać swoich mocy czasami trwały nawet 5 godzin. Kiedy się w końcu kończyły szłam do naszej jamy i bardzo długo spałam. W końcu nie wytrzymałam o wschodzie słońca uciekłam od brata i ojca. Wędrowałam cały miesiąc jednak treningi z ojcem się na coś przydały. Właśnie rozpoczynał się drugi miesiąc mojej wędrówki i właśnie wtedy tutaj doszłam. I teraz opowiadając Ci tę historię pragnę dołączyć do twojej watahy.
Głos:
Siła: 199 Szybkość:71 Wytrzymałość:200 Zwinność:71
niedziela, 21 września 2014
Pwitajmy nowego członka.
Motto:
"Nie koncentrujesz się na ryzyku. Koncentrujesz się
narezultatach. Żadne ryzyko nie jest wystarczająco wielkie,by zapobiegło
wykonaniu tego, co konieczne."
Imię: IsaraPseudonim: Iska, Isa
Charakter: Chłód i obojętność biją od niej na kilometr. A jednak czujesz swoiste przyciąganie, chcesz dowiedzieć się o niej jak najwięcej. O tej cichej, na pozór spokojnej i tajemniczej istocie. Część twoich pytań ignoruje. Odpowiada wybiórczo. Prosisz ją, żeby sprecyzowała swój charakter. Spogląda ci w oczy. W jej ślepiach czai się kpina. A jednak zaczyna mówić. Delikatny i melodyjny głos przecina powietrze.
Na pozór spokojna, pełna sprzeczności. Na wstępie nie rzuci się nikomu do gardła, co nie znaczy, że można bagatelizować jej umiejętności. Obojętna. Mógłbyś błagać, wyć z bólu... Nie pomoże, zignoruje, a nawet dobije jeśli zajdzie taka potrzeba. Gotowa z zimną krwią zamordować nawet bliską sobie osobę. Bez mrugnięcia okiem wbije nóż w plecy przyjaciela. Zadajesz sobie pytanie, jak postąpi z wrogiem? Zgotuje mu śmierć wolną i bolesną, dołoży wszelkich starań, aby zginął w męczarniach. Jeśli wyznaczy sobie jakiś cel będzie do niego dążyła bez względu na wszystko. Gotowa iść po trupach. Wbrew pozorom ambitna. Choć na co dzień nie wychyla się z ogółu to może zaskoczyć wszystkich w najmniej spodziewanym momencie. Realistka. Zawsze określi swoje szanse w danym przedsięwzięciu. W jej życiu nie ma miejsca na uczucia, jedynie na chłodną kalkulację. W praktyce jest jednak inaczej. Jest wewnętrznie rozdarta. Z jednej strony chciałaby pokochać kogoś, ale z drugiej boi się zawodu. Nie chciałaby też mieć szczeniąt, po prostu we własnym mniemaniu nie nadaje się na matkę. Nie zdziwiłaby się, gdyby okazało się, że jest zupełnie pozbawiona instynktu macierzyńskiego. Wbrew pozorom jest silna psychicznie, choć w skrajnych przypadkach przeżywa załamania nerwowe. Ma za sobą kilka prób samobójczych, jak widać nieudanych. Potrafiłaby się zabić, tylko dziwnym trafem jeszcze chodzi po tym świecie. Jest dumna, nigdy nie przyzna się do błędu. Poczucie honoru interpretuje inaczej niż wszyscy. Można o niej powiedzieć, że jest inteligentna. Zdarza się, że nie wiadomo czy żartuje czy mówi całkowicie poważnie. Zazwyczaj jest to czarny humor.
Czy jest druga strona medalu? Ta lepsza? Jest zdecydowana, odważna i posłuszna rozkazom alfy. Śmiało kroczy dalej i z łatwością dokonuje wszelkich wyborów, przeważnie trafnych. Choć nie łatwo się przywiązuje, to potrafi być wierna. Pod maską chłodu i obojętności kryje się różany pąk, który jak na razie boi się zakwitnąć. Może tutaj ktoś jej w tym pomoże?
Wiek: 3 lata
Płeć: Wadera
Żywioł: mrok, powietrze
Stanowisko: Szpieg
Moce: Latanie, ukrycie się w ciemnej chmurze pyłu, którą sama wytworzy, telepatia, potrafi stać się niewidzialna
Wygląd: Isara jest smukłą wilczycą. Jej ciało jest bardzo gibkie, co pozwala jej na wykonywanie przeróżnych manewrów na lądzie jak i w powietrzu, raczej nie wykonalnych dla innych wilków. Jest dość wysoka, za sprawą długich, chudych łap. Całe jej ciało pokryte jest smolistą sierścią z czerwonymi znaczeniami. Jej ślepia są szkarłatne, co nie zawsze widać, gdyż tęczówka jest prawie zakryta przez wielkie źrenice. Są jeszcze czarne, rozłożyste skrzydła pokryte piórami. Na szyję Isy założona jest ciężka, metalowa obroża. Pamiątka po krzywdach jakie ją kiedyś spotkały...
Zauroczenie: brak
Ex: brak
Rodzina: Sometha & Yamis - rodzice (zaginęli)
Historia: W pierwszych dniach życia kręciło się wokół niej wiele różnych wilków. Co chwila do noska młodej dolatywała coraz to nowa woń, wcześniej nie znana. Potem to się zmieniło. Kiedy czarna otworzyła ślepka. Zobaczyła pustą jaskinię. Zaczęła czołgać się w kierunku świetlistej plamy, która była wyjściem. Jednak opuszczenie groty skutecznie utrudniła jej matka, samica alfa.
~*~*~*~
Następne wspomnienia pochodzą z czasu, gdy Isara miała 2 miesiące. Pamięta, że dzień w dzień próbowała opuścić jaskinię i zwiedzić okolicę. Najczęściej ojciec po prostu siadał po środku wyjścia i rozkładał skrzydła. Młoda na próżno próbowała obejść tą przeszkodę.
~*~*~*~
Pierwszy raz opuściła jaskinię w wieku 3 miesięcy. Oczywiście w towarzystwie rodziców. Pokazali jej całe tereny watahy. Od tego dnia waderka regularnie wychodziła na dwór i bawiła się z innymi szczeniętami.
~*~*~*~
Coś zmieniło się gdy miała 2 lata. Wszyscy członkowie watahy chodzili jacyś podenerwowani, na Wielkiej Polanie nie było widać bawiących się szczeniaków. Nastał czas oczekiwania. Po kilku dniach kumulowane emocje wybuchły. Nastała wojna z watahą, która już od kilku dni nieustannie naruszała granice. Celem głównym było porwanie księżniczki. Chociaż Isa broniła się jak umiała została pojmana. Spędziła rok w zamknięciu, dzień w dzień poniżana i torturowana. W końcu nadszedł dzień, gdy powiedziała "Dość!". Uciekła. Tułała się po świecie. Rodziców nie odnalazła, a jej wataha już dawno nie istniała.
Głos:
Ocena: 0/0
Siła: 60 Szybkość: 150 Wytrzymałość: 75 Zwinność: 200
sobota, 20 września 2014
Od Lexi C.D Mairu
-Może ci w czymś pomóc tak a propo....Jesteś straszie zdenerwowana
Wyczuwałam od wadery niespokojne emocje takie jak strasz niepokój czy śmierć.
-Asz tak widać-Obudził mnie jej głos
-No tak.Przeskakujesz z łapy na łape i ja wyczuwam różne emocje może sie schronimy pot tą topolą-Pokazałam
<Mairu?>
Wyczuwałam od wadery niespokojne emocje takie jak strasz niepokój czy śmierć.
-Asz tak widać-Obudził mnie jej głos
-No tak.Przeskakujesz z łapy na łape i ja wyczuwam różne emocje może sie schronimy pot tą topolą-Pokazałam
<Mairu?>
Od Dalli C.D Domeno
- Jestem Dalla... - Odpowiedziałam cicho ukrywając się za swoimi włosami.
- Zgarnij te włosy, bo pysk ci zasłaniają. - Powiedział i odgarnął mi łapą włosy. Ja automatycznie oddaliłam się o kilka kroków, podniosłam łeb z dumą i pobiegłam w las, a Domeno za mną. Schowałam się za krzakami jeżyn (one to mój ulubiony przysmak), Domeno nadal biegł przed siebie, ja nie mogąc oprzeć pokusy zaczęłam zjadać wszystkie jeżyny z krzaka pozostawiając plamy za sobą. po kilkunastu metrach obróciłam się, widząc Domena biegnącego za mną. Obok mnie stało drzewo, ja szybko wskoczyłam na nie, i spytałam.
- Dlaczego za mną cały czas biegniesz?
( Domeno? )
- Zgarnij te włosy, bo pysk ci zasłaniają. - Powiedział i odgarnął mi łapą włosy. Ja automatycznie oddaliłam się o kilka kroków, podniosłam łeb z dumą i pobiegłam w las, a Domeno za mną. Schowałam się za krzakami jeżyn (one to mój ulubiony przysmak), Domeno nadal biegł przed siebie, ja nie mogąc oprzeć pokusy zaczęłam zjadać wszystkie jeżyny z krzaka pozostawiając plamy za sobą. po kilkunastu metrach obróciłam się, widząc Domena biegnącego za mną. Obok mnie stało drzewo, ja szybko wskoczyłam na nie, i spytałam.
- Dlaczego za mną cały czas biegniesz?
( Domeno? )
czwartek, 18 września 2014
Od Domeno
Szedłem przez las. Pośród gęsto rosnących drzew jakoś udało mi się
ujrzeć rzekę. Dzień był dość upalny, a ja maszerowałem już kilka dni,
więc postanowiłem trochę odpocząć i popływać. Właśnie minąłem ostatnie
drzewo dzielące mnie od rzeki kiedy usłyszałem głośny plusk i błagalny
krzyk.
- Pomocy!
Zacząłem się rozglądać. Nagle ujrzałem wilka topiącego się w wodzie. Zaplątał się o wodorosty rosnące na dnie i z trudem utrzymywał na powierzchni. Bez namysłu wskoczyłem do wody i wyciągnąłem nieznajomego na brzeg. Leżał na trawie ciężko oddychając. Gdy w końcu doszedł do siebie, spytałem:
- W porządku?
- Tak
- Jestem Domeno a ty?
<ktoś?>
- Pomocy!
Zacząłem się rozglądać. Nagle ujrzałem wilka topiącego się w wodzie. Zaplątał się o wodorosty rosnące na dnie i z trudem utrzymywał na powierzchni. Bez namysłu wskoczyłem do wody i wyciągnąłem nieznajomego na brzeg. Leżał na trawie ciężko oddychając. Gdy w końcu doszedł do siebie, spytałem:
- W porządku?
- Tak
- Jestem Domeno a ty?
<ktoś?>
Od Lost Angel C.D. Inami
Po plecach przebiegły mi dreszcze: przeraziłam się. Był środek dnia, a
tu furia stoi na słońcu? Już wam wam wyjaśniam, czym jest furia: jest to
bezduszna istota, która posiada pana wykonując jego rozkazy dotyczące
zemsty na kimś, czyli narzędzie zemsty. Spojrzała na nas. Nastroszyłam
sierść.
- To nie jest ktoś dobry Inami, masz skrzydła? - spytałam. Wyglądało na to, że bez skrzydeł nie wydostaniemy się w najlepszym stanie z tego przeklętego miejsca.
(Inami?)
- To nie jest ktoś dobry Inami, masz skrzydła? - spytałam. Wyglądało na to, że bez skrzydeł nie wydostaniemy się w najlepszym stanie z tego przeklętego miejsca.
(Inami?)
sobota, 13 września 2014
Od Inami C.D. Lost Angel
Weszłyśmy do fioletowego lasu, a ja od razu zaczęłam się nim zachwycać.
-Ale tu ślicznie. Wow. Będę mogła tu przychodzić codziennie?- Podskakiwałam do różnych roślin i je dokładnie oglądałam.
-Mówiłam. On jest przepiękny.
-Zgadzam się z tobą.- Szybko podeszłam do wadery i zrównałam z nią krok.- A wiesz? Ja urodziłam się w podobnym lesie. Nazywał się on "Las Płaczących Gwiazd".
-"Płaczących Gwiazd"?- Wadera zrobiła wyjątkową zdziwioną minę.
-Tak nazwa od tego, że jest niebieski no i ode mnie.
-Od ciebie?- Znów ta mina.
Tak mama mi mówiła, że na początku nie maiłam tych niebieskich miejsc na moim ciele...-Pokazałam łapą na moje niebieskie świecące futro, opuszki łap, nos i zęby.-...ten las mi je "dał", ale nie tylko to. Gdy miałam pierwsze urodziny zostałam obdarowana także tym naszyjnikiem.-Pokazałam na świecący się kryształ.- Nikt wcześniej nie został tak obdarowany jak ja. Potem uciekałam przez ten las i za mną na drodze powstawał napis i właśnie, dlatego ta nazwa. Sam sobie ją wybrał. Ta przeszłość dla mnie tylko jest w miarę normalna, aby ją opowiadać innym reszta mojego życia to coś innego.-Spuściłam głowę w dół i szybo ją podniosłam.- Ale ten las jest naprawdę taki sam tylko kolor ma inny. Wszystkie rośliny, co tu rosną są takie same jak w tam tym. -Znów podbiegałam do każdej rośliny. Nagle zobaczyłam jakiegoś wilka. Szybko podbiegłam do Lost Angel.
-Ej Angel zobacz. Ktoś tam siedzi? To Alpha?
( Lost Angel?sorrki ze tak długo, ale jakoś nie mogłam się do tego zebrać)
-Ale tu ślicznie. Wow. Będę mogła tu przychodzić codziennie?- Podskakiwałam do różnych roślin i je dokładnie oglądałam.
-Mówiłam. On jest przepiękny.
-Zgadzam się z tobą.- Szybko podeszłam do wadery i zrównałam z nią krok.- A wiesz? Ja urodziłam się w podobnym lesie. Nazywał się on "Las Płaczących Gwiazd".
-"Płaczących Gwiazd"?- Wadera zrobiła wyjątkową zdziwioną minę.
-Tak nazwa od tego, że jest niebieski no i ode mnie.
-Od ciebie?- Znów ta mina.
Tak mama mi mówiła, że na początku nie maiłam tych niebieskich miejsc na moim ciele...-Pokazałam łapą na moje niebieskie świecące futro, opuszki łap, nos i zęby.-...ten las mi je "dał", ale nie tylko to. Gdy miałam pierwsze urodziny zostałam obdarowana także tym naszyjnikiem.-Pokazałam na świecący się kryształ.- Nikt wcześniej nie został tak obdarowany jak ja. Potem uciekałam przez ten las i za mną na drodze powstawał napis i właśnie, dlatego ta nazwa. Sam sobie ją wybrał. Ta przeszłość dla mnie tylko jest w miarę normalna, aby ją opowiadać innym reszta mojego życia to coś innego.-Spuściłam głowę w dół i szybo ją podniosłam.- Ale ten las jest naprawdę taki sam tylko kolor ma inny. Wszystkie rośliny, co tu rosną są takie same jak w tam tym. -Znów podbiegałam do każdej rośliny. Nagle zobaczyłam jakiegoś wilka. Szybko podbiegłam do Lost Angel.
-Ej Angel zobacz. Ktoś tam siedzi? To Alpha?
( Lost Angel?sorrki ze tak długo, ale jakoś nie mogłam się do tego zebrać)
Nowa Wilczyca z Lasu.
Motto: "Nieważne co o tobie myślą, ważne co myślisz o nich"
Imię: Dalla
Pseudonim: Wilczyca z lasu.
Charakter: Dalla to bardzo nieśmiała wilczyca, która mieszka w lesie, z kilkoma jednorożcami: Fadyną, Eron'em i Iskrą. Jest w stosunku do nich bardzo lojalna i szczodra. Jest urodzoną szamanką, umie znaleźć swoim instynktem niespotykane zioła. Uwielbia pomagać osobom w potrzebie.
Wiek: 2,5 lata
Płeć: Wadera
Żywioł: Natura i magia
Stanowisko: Szamanka
Moce:
- Uleczanie jednorożców
- Rozmawianie ze zmarłymi
Wygląd: Dalla jest brązowo-białą wilczycą, pokrytą miękkim puchatym futrem. Jest dość chuda, ale nie można tego stwierdzić przy puchatym futrze, gdy obleje się ją wodą, to widać.
Zauroczenie: Przez lata uciekała przed miłością.
Ex: Nie chce o nim wspominać.
Rodzina:
Matka - Livra,
Ojciec - Insendo,
Siostry - Chicka, Ali, Sarash
Historia: Opuściła rodzinę w wieku 1,5 wraz z siostrą Sarash. Chyba przeszły cały świat. Kiedyś dołączyły do watahy i Dalla poznała basiora, który po pół roku zdradził ją z inną wilczycą. Więc uciekła z tej watahy, a Sarash tam została. Wróciła na chwilę do watahy swoich rodziców, wtedy się okazało, że po bitwie jej rodzice zostali wygnani. w wieku 2,5 lat zaprzyjaźniła się ze stadem jednorożców i odkryła żywioł natury.
Głos:
Ocena: 0/0
Siła: 40 Szybkość: 190 Wytrzymałość: 60 Zwinność: 200
Od Mairu C.D. Lexi
Z nieufnością patrzyłam na białą waderę, która wyłoniła się zza zasłony
deszczu. Była ode mnie większa. W sumie trudno się dziwić, ogromna
większość wilków jest ode mnie wyższa i silniej zbudowana. Z jednej
strony to dobrze, moi przeciwnicy mnie nie doceniają, ale z drugiej
wywołuje to we mnie sporą frustrację... Ech...
Lexi nie wyglądała w prawdzie na kogoś, kto chciałby się mnie pozbyć, ale czy ja wiem...? Jedną z rzeczy jakie nauczyło mnie życie, to to, że pozory często bardzo mylą...
-Jestem Mairu.- powiedziała, po czym omal się nie wywaliłam pod naporem wody, która lunęła na mnie z jakiegoś wielkiego, zielonego liścia. A niech to! Złym wzrokiem zerknęłam na liść, przez który było mi jeszcze zimniej niż wcześniej. Znów spojrzałam na wilczycę przede mną. Wyglądałam zapewne jak zmokła kupka nieszczęść i tak też się czułam. Przez chwilę rozważałam czy nie zapytać wadery o drogę do jakiejś jaskini, czy czegoś tam, ale po chwili doszłam do wniosku, że byłoby to co najmniej głupie... No i zapewne bym się tym jej narzucała. Chyba... Chyba poradzę sobie sama... Pełna niepewności, przestąpiłam nerwowo z łapy na łapę.
- To... To ja już pójdę...- mruknęłam niepewnie.
<Lexi>
Lexi nie wyglądała w prawdzie na kogoś, kto chciałby się mnie pozbyć, ale czy ja wiem...? Jedną z rzeczy jakie nauczyło mnie życie, to to, że pozory często bardzo mylą...
-Jestem Mairu.- powiedziała, po czym omal się nie wywaliłam pod naporem wody, która lunęła na mnie z jakiegoś wielkiego, zielonego liścia. A niech to! Złym wzrokiem zerknęłam na liść, przez który było mi jeszcze zimniej niż wcześniej. Znów spojrzałam na wilczycę przede mną. Wyglądałam zapewne jak zmokła kupka nieszczęść i tak też się czułam. Przez chwilę rozważałam czy nie zapytać wadery o drogę do jakiejś jaskini, czy czegoś tam, ale po chwili doszłam do wniosku, że byłoby to co najmniej głupie... No i zapewne bym się tym jej narzucała. Chyba... Chyba poradzę sobie sama... Pełna niepewności, przestąpiłam nerwowo z łapy na łapę.
- To... To ja już pójdę...- mruknęłam niepewnie.
<Lexi>
Od Regis'a
- Nie było mnie tu od długiego czasu - nabrałem rześkie powietrze w płuca i ruszyłem w głąb miejsca które zawsze było mym domem.
Znów to piękne uczucie, tutaj wydaje się, że takie wilki jak my mogą wszystko. Przedarłem się przez krzaki i znalazłem główną polanę. Jak zwykle dużo rozmaitych wilków, pewnie jeszcze wielu strażników i wojowników jest rozpostartych po całym terenie. Odwróciłem się i grzecznie potaknąłem widząc znaną mi twarz.
- Witaj, Dowódco Strażników - Uśmiechnąłem się
- Regis... Zamiar powrotu? - odparł z uśmiechem
- Owszem, niech zgadnę kobieta cię zmieniła? - zerknąłem za siebie gdzie siedziała dawna Kate rozmawiająca z resztą - wiesz gdzie znajdę moja partnerkę?
- Niestety nie, patroluje tylko te tereny, nawet jakby przekroczyła granice, dowiedział bym się z kilkodniowym opóźnieniem - zniknął tak szybko jak się pojawił
- Nawet jakby opuściła granice? - wyszeptałem do siebie
- Regis? - usłyszałem swoje imię i się odwróciłem
<Ktoś?>
Znów to piękne uczucie, tutaj wydaje się, że takie wilki jak my mogą wszystko. Przedarłem się przez krzaki i znalazłem główną polanę. Jak zwykle dużo rozmaitych wilków, pewnie jeszcze wielu strażników i wojowników jest rozpostartych po całym terenie. Odwróciłem się i grzecznie potaknąłem widząc znaną mi twarz.
- Witaj, Dowódco Strażników - Uśmiechnąłem się
- Regis... Zamiar powrotu? - odparł z uśmiechem
- Owszem, niech zgadnę kobieta cię zmieniła? - zerknąłem za siebie gdzie siedziała dawna Kate rozmawiająca z resztą - wiesz gdzie znajdę moja partnerkę?
- Niestety nie, patroluje tylko te tereny, nawet jakby przekroczyła granice, dowiedział bym się z kilkodniowym opóźnieniem - zniknął tak szybko jak się pojawił
- Nawet jakby opuściła granice? - wyszeptałem do siebie
- Regis? - usłyszałem swoje imię i się odwróciłem
<Ktoś?>
Od Lexi C.D Mairu
Chodziłam sobie w te i wewte mrucząc coś sobie pod nose.Nagle zawiał
wiatr a w raz z wiatrem zapach wilka i deszcz.Szłam w desczu czując
coraz bardziej becność nieznajomego wilka.Nagle stanełam oko oko z
waderą czułam do niej strach wienc łagodnym głosem
-Hej czy my się znamy?
-Nie
-Jesteś nowa w watasze?
-Tak
-Jak masz na imie ja jestem Lexi
<Mairu?>
-Hej czy my się znamy?
-Nie
-Jesteś nowa w watasze?
-Tak
-Jak masz na imie ja jestem Lexi
<Mairu?>
Od Mairu
Wielkie krople deszczu spadały jedna po drugiej z mocnym pluskiem
uderzając o ziemię i totalnie zasłaniając mi widoczność. Wyraźnie
widziałam zaledwie to, co było do odległości 1m ode mnie.
Wspaniale…
Mokre futro lepiło mi się do ciała, a deszcz zalewał mi oczy. Nie miałam się gdzie schować. Szczerze powiedziawszy nawet nie wiedziałam gdzie byłam. Orientowałam się tylko, że w jakimś lesie, ale za dużo mi to nie mówiło.
Kolejny wielki pień. Ogromnym wysiłkiem udało mi się go przeskoczyć. Tylko lądowanie mi nie wyszło, gdyż poślizgnąwszy się na mokrym mchu, wpadłam w jakąś kałużę. Zerwałam się na równe nogi i odruchowo spróbowałam się otrzepać, co oczywiście biorąc pod uwagę ulewę jaka panowała dookoła było bezcelowe. Byłam zmęczona, więc po krótkim namyśle doszłam do wniosku, że po prostu bez sensu jeść brnąć dalej. Znalazłam jakiś kamień, który choć troszkę osłaniał mnie od lodowatego deszczu, po czym w dość ponurym nastroju położyłam się pod nim.
Ale zimno…
Deszcz powoli się przerzedzał. Założyłam, że w ciągu godziny uspokoi się na tyle, bym mogła ruszyć dalej. Ech…
Nagle jakiś szelest wyrwał mnie z zamyślenia. Czujnie poderwałam głowę wpatrując się w punkt z którego dobiegł dźwięk. Po chwili węszenia z lekkim podenerwowaniem wstałam z ziemi. Wilk. Wyczuwałam wilka. Pytanie tylko, czy należy on do tych, którzy będą usiłować mnie zabić (jak to było do tej pory), czy też nie…
<”Jakiś Wilk”? >
Wspaniale…
Mokre futro lepiło mi się do ciała, a deszcz zalewał mi oczy. Nie miałam się gdzie schować. Szczerze powiedziawszy nawet nie wiedziałam gdzie byłam. Orientowałam się tylko, że w jakimś lesie, ale za dużo mi to nie mówiło.
Kolejny wielki pień. Ogromnym wysiłkiem udało mi się go przeskoczyć. Tylko lądowanie mi nie wyszło, gdyż poślizgnąwszy się na mokrym mchu, wpadłam w jakąś kałużę. Zerwałam się na równe nogi i odruchowo spróbowałam się otrzepać, co oczywiście biorąc pod uwagę ulewę jaka panowała dookoła było bezcelowe. Byłam zmęczona, więc po krótkim namyśle doszłam do wniosku, że po prostu bez sensu jeść brnąć dalej. Znalazłam jakiś kamień, który choć troszkę osłaniał mnie od lodowatego deszczu, po czym w dość ponurym nastroju położyłam się pod nim.
Ale zimno…
Deszcz powoli się przerzedzał. Założyłam, że w ciągu godziny uspokoi się na tyle, bym mogła ruszyć dalej. Ech…
Nagle jakiś szelest wyrwał mnie z zamyślenia. Czujnie poderwałam głowę wpatrując się w punkt z którego dobiegł dźwięk. Po chwili węszenia z lekkim podenerwowaniem wstałam z ziemi. Wilk. Wyczuwałam wilka. Pytanie tylko, czy należy on do tych, którzy będą usiłować mnie zabić (jak to było do tej pory), czy też nie…
<”Jakiś Wilk”? >
Kolejny wilk!
Właściciel: anka0120
Motto: Nie ufam nikomu, a kocham tylko tych co na to zasłużyli.
Imię: Domeno
Pseudonim: Demon (rzadko używane)
Charakter: Domeno jest bardzo tajemniczym i odważnym wilkiem. Ma dwie twarze: wobec przyjaciół jest miły i lojalny, natomiast wobec wrogów i nieznajomych nie ufny a nawet agresywny. Warto mieć w nim przyjaciela, gdyż oddałby życie za każdego kto na zasługuje.
Wiek: 2 lata ll 09.12
Płeć: basior
Żywioł: Czarna magia i ciemność
Stanowisko: Wojownik
Moce: Potrafi stać się niewidzialny, doskonale widzi w ciemności. Potrafi przywołać duchy zmarłych i porozumiewać się z nimi. Czyta w myślach innych wilków.
Wygląd: Ma lśniące, czerwono-czarno-białe futro. Posiada też smukły pysk i piękne żółte oczy. Na przednich łapach zawsze nosi złote bransolety.
Zauroczenie: brak
Ex: brak
Rodzina: Matka, ojciec i dwoje braci- Moon i Conan.
Historia: Domeno miał 6 miesięcy kiedy zaczęła się wojna pomiędzy jego watahą a watahą z południa. Dzień przed walką został uprowadzony przez szpiegów. kilka dni później udało mu się uciec. Spotkał swoje stado, które od razu oznajmiło mu, że został wyrzucony z watahy. Nikt nie słuchał jego tłumaczeń... Nikt się za nim nie wstawił...
Głos: Jorge Blanco
Motto: Nie ufam nikomu, a kocham tylko tych co na to zasłużyli.
Imię: Domeno
Pseudonim: Demon (rzadko używane)
Charakter: Domeno jest bardzo tajemniczym i odważnym wilkiem. Ma dwie twarze: wobec przyjaciół jest miły i lojalny, natomiast wobec wrogów i nieznajomych nie ufny a nawet agresywny. Warto mieć w nim przyjaciela, gdyż oddałby życie za każdego kto na zasługuje.
Wiek: 2 lata ll 09.12
Płeć: basior
Żywioł: Czarna magia i ciemność
Stanowisko: Wojownik
Moce: Potrafi stać się niewidzialny, doskonale widzi w ciemności. Potrafi przywołać duchy zmarłych i porozumiewać się z nimi. Czyta w myślach innych wilków.
Wygląd: Ma lśniące, czerwono-czarno-białe futro. Posiada też smukły pysk i piękne żółte oczy. Na przednich łapach zawsze nosi złote bransolety.
Zauroczenie: brak
Ex: brak
Rodzina: Matka, ojciec i dwoje braci- Moon i Conan.
Historia: Domeno miał 6 miesięcy kiedy zaczęła się wojna pomiędzy jego watahą a watahą z południa. Dzień przed walką został uprowadzony przez szpiegów. kilka dni później udało mu się uciec. Spotkał swoje stado, które od razu oznajmiło mu, że został wyrzucony z watahy. Nikt nie słuchał jego tłumaczeń... Nikt się za nim nie wstawił...
Głos: Jorge Blanco
Ocena: o/o
Siła: 199 Szybkość: 200 Wytrzymałość: 79 Zwinność: 79
czwartek, 11 września 2014
Kolejna członkini!
Właściciel: Ryū no iki.
Motto: „To, co jest coś warte, ma też swoją cenę…”
Imię:Mairu
Pseudonim: Mai
Charakter: Mairu jest… Dość trudnym stworzeniem. W sumie nie ma co się temu dziwić, życie nie potraktowało jej łagodnie. Zacznijmy od tego, że wilczyca ta była niechcianym, najmniejszym szczeniakiem w miocie, które z niewiadomych przyczyn dostało od natury dwa najsprzeczniejsze żywioły – ogień i wodę. Wyjaśnia to między innymi to dlaczego zazwyczaj trzyma się na uboczu, i jest bardzo czujna i zamknięta w sobie. Po prostu rodzice odczuwalnie dawali jej do zrozumienia, że oni dbać o nią nie będą i sama ma sobie radzić. Zawsze też więc stara się radzić sobie sama i polegać tylko na sobie. Nie ufa innym, ale w głębi serca wierzy, że na świecie nie istnieją tylko i wyłącznie wilki, które jej nie chcą i chcą się jej pozbyć. Jeśli więc odkryje, że ktoś jest godzien jej zaufania, jest wobec niego lojalna i zawsze chętna do pomocy. Na pewno też nie można powiedzieć o niej, że jest tchórzliwa. Już urodzenia musiała walczyć o przetrwanie, więc musiała być odważna i lekko nieobliczalna. No i sprytna.
Wiek: 2 lata
Płeć: Wadera
Żywioł: Ogień i Woda
Stanowisko: Obrończyni Alph
Motto: „To, co jest coś warte, ma też swoją cenę…”
Imię:Mairu
Pseudonim: Mai
Charakter: Mairu jest… Dość trudnym stworzeniem. W sumie nie ma co się temu dziwić, życie nie potraktowało jej łagodnie. Zacznijmy od tego, że wilczyca ta była niechcianym, najmniejszym szczeniakiem w miocie, które z niewiadomych przyczyn dostało od natury dwa najsprzeczniejsze żywioły – ogień i wodę. Wyjaśnia to między innymi to dlaczego zazwyczaj trzyma się na uboczu, i jest bardzo czujna i zamknięta w sobie. Po prostu rodzice odczuwalnie dawali jej do zrozumienia, że oni dbać o nią nie będą i sama ma sobie radzić. Zawsze też więc stara się radzić sobie sama i polegać tylko na sobie. Nie ufa innym, ale w głębi serca wierzy, że na świecie nie istnieją tylko i wyłącznie wilki, które jej nie chcą i chcą się jej pozbyć. Jeśli więc odkryje, że ktoś jest godzien jej zaufania, jest wobec niego lojalna i zawsze chętna do pomocy. Na pewno też nie można powiedzieć o niej, że jest tchórzliwa. Już urodzenia musiała walczyć o przetrwanie, więc musiała być odważna i lekko nieobliczalna. No i sprytna.
Wiek: 2 lata
Płeć: Wadera
Żywioł: Ogień i Woda
Stanowisko: Obrończyni Alph
Moce: Mai potrafi formować pociski i broń różnego rodzaju z ognia i
wody. Z niewiadomych przyczyn potrafi też w ekstremalnych przypadkach
zionąć ogniem. Potrafi również przyśpieszać gojenie się ran za pomocą
wody. Podczas walki jej futro podlega samozapłonowi. Jest odporna na
działanie ognia i potrafi bardzo długo przebywać pod wodą. Jej
umiejętnością jest też niesamowita prędkość.
Wygląd: Mairu jest bardzo drobną wilczycą. Tak drobną, że niektóre wilki czasem mylą ją ze szczeniakiem. Jej ciało jest pokryte głównie czarnym futrem, nie licząc tylnych łap (bez palców) i palców w przednich łapach, które mają kolor biały, oraz piersi i futra na głowie, które jest koloru bardzo jasnego brązu. Jest lekko zbudowana, co wcale nie wpływa na jej siłę fizyczną, która jest zaskakująco duża. Jest gibka i zwinna. Ma oczy koloru złota.
Zauroczenie: Jest ktoś, kogo lubi, ale to tajemnica.
Ex: Nigdy w jej życiu nikt nie zaistniał w taki sposób…
Rodzina: Ojciec – Arkan, Matka – Nurei, Trzej bracia – Kir, Fatum i
Rouge, Siostra – Arija. Czy chciałaby rodzinę mieć? Tak. Nawet bardzo. Tylko nie za bardzo wierzy, że jest to dla niej możliwe...
Historia: Meiru urodziła się jako najmniejszy i niechciany szczeniak w rodzinie wilków, które nie należały do żadnego stada. Rodzice jej nie chcieli i wyraźnie dawali jej to do zrozumienia. Rodzeństwo też nie było do niej przychylnie nastawione, była ich „rozrywką” i „kozłem ofiarnym”.
Tak więc już od najmłodszych chwil musiała walczyć samodzielnie o przeżycie. Mimo wszystko z niewiadomych przyczyn ciągle kochała swoją rodzinę i wierzyła, że oni jednak też ją kochają. Dopóki pewnego dnia nie obudziła się zupełnie sama na środku nieznanego pustkowia. Tak, porzucili ją. Od tej pory nie ufa już innym wilkom. Po tym dla niej traumatycznym wydarzeniu błąkała się po świecie starając się nie zginąć, ąż wreszcie pewnego dnia trafiła tutaj…
Głos:
Wygląd: Mairu jest bardzo drobną wilczycą. Tak drobną, że niektóre wilki czasem mylą ją ze szczeniakiem. Jej ciało jest pokryte głównie czarnym futrem, nie licząc tylnych łap (bez palców) i palców w przednich łapach, które mają kolor biały, oraz piersi i futra na głowie, które jest koloru bardzo jasnego brązu. Jest lekko zbudowana, co wcale nie wpływa na jej siłę fizyczną, która jest zaskakująco duża. Jest gibka i zwinna. Ma oczy koloru złota.
Zauroczenie: Jest ktoś, kogo lubi, ale to tajemnica.
Ex: Nigdy w jej życiu nikt nie zaistniał w taki sposób…
Rodzina: Ojciec – Arkan, Matka – Nurei, Trzej bracia – Kir, Fatum i
Rouge, Siostra – Arija. Czy chciałaby rodzinę mieć? Tak. Nawet bardzo. Tylko nie za bardzo wierzy, że jest to dla niej możliwe...
Historia: Meiru urodziła się jako najmniejszy i niechciany szczeniak w rodzinie wilków, które nie należały do żadnego stada. Rodzice jej nie chcieli i wyraźnie dawali jej to do zrozumienia. Rodzeństwo też nie było do niej przychylnie nastawione, była ich „rozrywką” i „kozłem ofiarnym”.
Tak więc już od najmłodszych chwil musiała walczyć samodzielnie o przeżycie. Mimo wszystko z niewiadomych przyczyn ciągle kochała swoją rodzinę i wierzyła, że oni jednak też ją kochają. Dopóki pewnego dnia nie obudziła się zupełnie sama na środku nieznanego pustkowia. Tak, porzucili ją. Od tej pory nie ufa już innym wilkom. Po tym dla niej traumatycznym wydarzeniu błąkała się po świecie starając się nie zginąć, ąż wreszcie pewnego dnia trafiła tutaj…
Głos:
Inne Zdjęcia: -
Ocena: o/o
Ocena: o/o
Siła: 80 Szybkość: 200 Wytrzymałość: 80 Zwinność: 100.
Zielona Sky!
Właściciel: anka0120
Motto: "Bądź sobą, bo wszystkie inne role są już zajęte"
Imię: Sky
Pseudonim: -
Charakter: Jest
bardzo przyjacielska i lekko zwariowana. Uwielbia się śmiać i nie znosi
nudy. Lubi zawierać nowe znajomości. Ma optymistyczne podejście do
świata.
Wiek: 2 lata 2 miesiące ll 26.07
Płeć: Wadera
Żywioł: Natury i wody
Stanowisko: Sędzia
Moce: Potrafi
przyśpieszyć wzrost roślin. Umie poruszać wodą i oddychać pod nią. Może
zahipnotyzować innych. Potrafi też tak poruszyć gałęziami drzew by
spętały innego wilka.
Wygląd: Ma
piękną biało-zieloną, puszystą sierść i zielone oczy. Posiada też mały
nosek i ostre pazury. Jest szczupła, wysportowana i porusza się bardzo
lekko.
Zauroczenie: Tymczasowo brak
Ex: brak
Rodzina: Matka, ojciec i siostra- Scarlet
Historia:
Większość wilczych historii jest bardzo smutna. Sky jednak nie spotkało
nic takiego. Gdy skończyła 2 lata, rodzice podjęli decyzję by opuściła
ich stado. Pożegnała się z nimi i odeszła. W końcu znalazła się w
watasze. Często odwiedza swoją rodzinę. Najbardziej tęskni za swoją
siostrą.
Inne zdjęcia: brak
Ocena: o/o
Siła: 79 Szybkość: 200 Wytrzymałość: 79 Zwinność: 199
piątek, 5 września 2014
Od Lost Angel C.D. Holly
- Źle? - zdziwiłam się - Jest wspaniale!
Przewróciłam się na plecy. Machałam wesoło łapami. Podobało mi się to. Chciałam Zachęcić do tego waderę, ale chyba coś nie wychodziło, przewróciłam się na bok w stronę wadery. Na co mogłam liczyć?
- Mam pytanie, co teraz zrobimy? - zamachałam wesoło ogonem.
(Holly?)
Przewróciłam się na plecy. Machałam wesoło łapami. Podobało mi się to. Chciałam Zachęcić do tego waderę, ale chyba coś nie wychodziło, przewróciłam się na bok w stronę wadery. Na co mogłam liczyć?
- Mam pytanie, co teraz zrobimy? - zamachałam wesoło ogonem.
(Holly?)
środa, 3 września 2014
Od Holly C.D. Lost Angel
- Wiesz, za dużo wrażeń jak na początek. - Uśmiechnęłam się blado. Nie wiedziałam co myśleć o bujnym życiu wadery. Mówiła szybko i z trudem rejestrowałam poszczególne zdarzenia. Z jej postawy wynikało, że opowiadała swobodnie, jakby nic interesującego się nie zdarzyło!
- W porządku. - Uśmiechnęła się szeroko. - To w takim razie ty coś o sobie opowiedz.
Zamyśliłam się. Moje życie w porównaniu do jej historii było porównaniem powieści do opowiadania dziecka. Ale szczerze nie odpowiadałoby mi takie życie. Lubię, gdy niewiele się dzieje.
- No, więc... Urodziłam się na jesieni, jestem jedynaczką, sierotą. Szukając ojca - który jak się okazało umarł - trafiłam tutaj. Zostałam mile przywitana, a wreszcie zostałam alphą. Nie wiem jak bardzo inni byli zdesperowani, że to akurat mnie wybrali. - Uśmiechnęłam się smutno. - Ale chyba nie jest źle z takimi przywódcami? - Wyszczerzyłam radośnie zęby.
<Lost?>
- W porządku. - Uśmiechnęła się szeroko. - To w takim razie ty coś o sobie opowiedz.
Zamyśliłam się. Moje życie w porównaniu do jej historii było porównaniem powieści do opowiadania dziecka. Ale szczerze nie odpowiadałoby mi takie życie. Lubię, gdy niewiele się dzieje.
- No, więc... Urodziłam się na jesieni, jestem jedynaczką, sierotą. Szukając ojca - który jak się okazało umarł - trafiłam tutaj. Zostałam mile przywitana, a wreszcie zostałam alphą. Nie wiem jak bardzo inni byli zdesperowani, że to akurat mnie wybrali. - Uśmiechnęłam się smutno. - Ale chyba nie jest źle z takimi przywódcami? - Wyszczerzyłam radośnie zęby.
<Lost?>
poniedziałek, 1 września 2014
Subskrybuj:
Posty (Atom)