środa, 7 listopada 2012

Od Billego


Dawno temu mieszkałem wraz z moimi rodzicami na łące koło lasu. Stacjonowała tam wataha „Walecznego Pazura”. Moi rodzice byli władcami tej watahy. Dzięki mojej umiejętności poznawania ludzi miałem wielu kolegów i przyjaciół. Nigdy więc nie martwiłem się o samotność. Jednak przyszedł dzień który bardzo mocno utkwił w mej pamięci. Tego słonecznego i pięknego dnia bawiłem się z moim tatą na łące kiedy nagle dobiegł do nas głos jednego z członków naszej watahy.
- Alarm ! Wroga wataha atakuje ! - krzyczał
Ojciec kazał mi uciekać jak najdalej stąd i sam pobiegł walczyć o naszą watahę. Ja w ten czas pobiegłem na pobliski pagórek i widziałem jak przebiega walka. Zaniepokojony o moich rodziców chciałem pobiec do nich ale pamiętałem słowa mojego taty abym pod żadnym pozorem nie wracał. W pewnym momencie coś przykuło moją uwagę. Bili to moi rodzice otoczeni przez gromadę innych wilków. Po paru minutach z okręgu wyłonił się ogromny wilk i zaatakował moich rodziców. Nagle zauważyłem że moi rodzice padają pod wpływem jego ataków, a on nie ustaje i atakuje ich dalej. W ten sposób moi rodzice zginęli z łap innego wilka. Miałem wówczas rok. Jednak to nie był koniec moich kłopotów. Chcąc ruszyć jak najdalej miejsca w którym zginęli moi rodzice wszyscy moi przyjaciele jak i członkowie watahy zauważyłem że jeden z wilków tamtej watahy stoi za mną. Ruszyłem więc jak najprędzej tylko umiałem, a on zaczął mnie gonić. Postanowiłem że jak najszybciej potrafię pobiegnę do lasu, gdyż tam mam większe szanse go zgubić. W lesie tak jak podejrzewałem udało mi się zgubić tamtego wilka. Właśnie tam ujawniła się moja pierwsza moc, była nią zwierzęca mowa. Ze zwierzętami które spotkałem łatwo było mi się porozumieć. Dzięki temu wyprowadziły mnie z tego lasu.
Rozpocząłem wtedy samotną tułaczkę. Wędrowałem po świecie wiele miesięcy. Z czasem ujawniały się moje kolejne moce. Pewnego dnia przechodząc przez kanion zauważyłem ogromny głaz który tarasował mi dalszą drogę. Nie chciałem się wracać więc postanowiłem spróbować przesunąć ogromny kamień. W ten sposób ujawniła się moja ostatnia jak do tej pory moc. Mogłem z największą łatwością podnosić głazy i wyrzucać je wysoko w powietrze. Dzięki tej mocy utorowałem sobie drogę i poszedłem dalej. Kilka dni później poznałem niezwykłe stworzenie był nim smok natury imienia Uranus. Wyjaśnił mi skąd pochodzą moje moce i zechciał być moim towarzyszem w dalszej tułaczce po świecie. Nie minął miesiąc gdy dotarłem do łąki równie pięknej, na której bawiłem się z moim ojcem. Przechodząc przez krzaki zauważyłem przepiękną zieloną wilczycę.
- Kim jesteś ?! – krzyknęła przerażona
- Uspokój się nic ci nie zrobię – odpowiedziałem z uśmiechem – Nazywam się Billy jestem wilkiem natury.
- Aha… A gdzie twoje stado – spytała
- Niestety już go nie mam – Odpowiedziałem ze smutkiem przypominając sobie o tym co się zdarzyło
- Przykro mi chcesz to chodź ze mną ja szukam swojego stada – odpowiedziała
Z chęcią zgodziłem się na propozycję uroczej wilczycy. Szliśmy jeszcze kilka dni, Uranus leciał bardzo wysoko, wiec nie zdążyła go jeszcze poznać. Przez ten czas zdążyliśmy się poznać. Nagle zauważyłem że wilczyca którą poznałem niedawno ruszyła biegiem w kierunku kilku wilków które znajdowały się na łące. Okazało się że to była jej rodzina oraz przyjaciele ze stada. Zdziwieni jej widokiem szybko zabrali ja do jaskini aby ją wyleczyć. Ja w ten czasu udałem się do lasu gdyż pomyślałem że nie zechcą mnie przyjąć do swojego stada. Wędrując przez lasu usiadłem koło pobliskiego strumyka. W tej chwili nadleciał Uranus i spytał się:
- Dlaczego nie zostałeś z nimi ?
- Wątpię żeby chcieli abym z nimi został – odpowiedziałem zasmucony
- Ta wilczyca na pewno by tego chciała – powiedział Uranus
Po paru godzinach rozmowy z moim towarzyszem usłyszałem znajomy głos.
- Billy ! – była to wilczyca którą niedawno poznałem
- Tutaj ! – krzyknąłem
Uranus w ten czas wzbił się wysoko w powietrze aby go nie zobaczyła.
Po paru sekundach ujrzałem wilczyce przed sobą. Pojawiła się z nikąd. Przytuliła mnie z całej siły i zapytała się:
- Dlaczego odszedłeś ?
- Myślałem że mnie nie przyjmiecie – odpowiedziałem ze smutkiem
- Złap mnie za rękę – powiedziała, gdy to uczyniłem nagle znaleźliśmy się na łące. Zauważyłem wówczas zbliżającą się Alphę stada.
- Proszę Colet niech Billy zostanie z nami – powiedziała
- Dobrze – odpowiedziała Colet
- Dziękuję – odpowiedziałem uszczęśliwiony
W tej chwili byłem bardzo szczęśliwy że nie będę musiał rozstawać się z wilczycą, którą zdążyłem pokochać. Po paru sekundach nadleciał Uranus i postanowiłem przedstawić im swojego wiernego towarzysza który cały czas mi pomagał.

2 komentarze: