Przemierzałam spokojnie las iglasty , którego drzewa znów z bieli przerzuciły się na głęboką zieleń . Zima się kończyła a ja nie miałam zamiaru marnować czasu , zmierzałam w stronę wsi po kolejne zlecenie i może żeby wrzucić coś na ząb. Ciągnęłam jednym palcem wodze mojego konia -Frugo a drugą ręką zrywałam małe gałązki przy okazji podśpiewując moje ulubione kołysanki z dzieciństwa. Jako że byłam już zmęczona po przejściu jakiś długich , ciągnących się niemiłosiernie i trudnych 30 kilometrów , po dłuższym rozmyślaniu wskoczyłam na konia i spokojnie przemierzałam te ostatnie kilometry oglądając świat który ożywał po surowej zimie . Las się już kończył a wioska wyłaniała się spomiędzy wyżyn , zatrzymałam natychmiast rumaka słysząc głuche uderzenia i wodę drżącą w kałuży , zsunęłam się z konia i natychmiast pochwyciłam mój niezawodny miecz , po chwili uświadomiłam sobie że mój miecz nie ma szans z tym czymś co zmierza w moją stronę , cały las zaczął drżeć , nagle rozległ się przeraźliwy ryk a wszystkie ptaki wzniosły się ku niebu i zaczęły przeraźliwie kraczeć alarmując cały las o nadchodzącym niebezpieczeństwie . Natychmiast rozpoczęłam ucieczkę , u mego boku biegł mój niezawodny towarzysz który nigdy mnie jeszcze nie zawiódł , mimo tego że jest po prostu zwierzęciem mam dziwne uczucie że on wie że wykupiłam go od rzeźnika i uratowałam mu życie , może to dlatego że ostatnie lata spędziłam tylko z tym koniem , przez samotność powoli zaczyna mi odwalać. Gdy już miałam wybić się od od ziemi i wskoczyć na galopującego konia , spomiędzy drzew wyskoczyła potężna bestia przypominająca mieszankę wszystkiego co najgorsze.
-To chyba ten Hughol przed którym ostrzegał mnie Averash .. -Pomyślałam po czym od razu zaczęłam uciekać ile sił w nogach , z całych sił uderzałam stopami o podłoże i rozpędzałam się na tyle że przeciętny człowiek mógł jedynie marzyć o rozwinięciu takiej szybkości , rozbiegłam się na tyle że mój niezawodny przyjaciel pozostał z tyłu . Potwór zbliżał się w moją stronę , nim bliżej tym ziemia coraz bardziej skakała a ja potykałam się o własne nogi , Hughol wyciągnął łapę , gdy byłam pewna że to już koniec , stwór złapał mojego ukochanego konia i bez przegryzania , pożarł mojego najlepszego przyjaciela nie przerywając pogoni za mną. Do moich oczu nagle napłynęły łzy i poczułam ostre kłucie w klatce piersiowej , cały czas czułam jakbym za raz miała paść na kolana i rozpłakać się , użalając się całemu światu nad moim losem . W tym całym popłochu zupełnie zapomniałam o moim niezawodnym pędzlu dzięki któremu tworze demony, wystarczy że pomyślę o jego wyglądzie i w powietrzu napiszę jego imię. Nie mając czasu na rozmyślenia pośpiesznie wykonałam kilka machnięć pędzlem który pozostawiał za sobą srebrną , lśniącą smugę i stworzyłam dwa chińskie smoki które z powodu braku czasu na kreatywność nazwałam ying i yang . Z napisów które świeciły tuż przed moją twarzą , wyleciały dwie ogromne bestie i natychmiast zajęły się Hugholem . Wiem , wiem że zawarcie układu z demonem którego spotkałam poza terenami przymierza , bynajmniej nie było rozsądne , jednak moc jaką oferuje ten mały pędzel jest imponująca , przez to ściga mnie chyba już pół wojska które skazało mnie za zawarcie owego paktu , nie przejmuję się tym i tak z większością stworzeń na tym świecie mam już na pieńku .Zapomniałam zupełnie o moim zleceniu , czy nawet o Frugo , teraz ważne było tylko to aby uciec z tego piekła , nie mam pojęcia skąd wzięła się ta bestia ani jaki ma cel , jednak mnie obchodzi tylko to aby zniknąć mu z oczu i nigdy go nie spotkać. Nie przerywając ucieczki podskoczyłam do góry i zmieniłam się w wilka , rozprostowałam moje skrzydła pokryte długimi , białymi piórami i natychmiast znalazłam się kilkanaście metrów nad ziemią. Przeleciałam dość długi kawałek drogi , wciąż próbując zrozumieć co się właśnie stało , zmęczona opadłam na ziemię i zmieniłam się z powrotem w człowieka i patrzyłam na trawę która łaskotała mnie w twarz i próbowałam wstać jednak moje obolałe nogi w żaden sposób mi na to nie pozwalały. Nagle poczułam silne kopnięcie w plecy , od razu postawiłam się do pionu rozglądając się nerwowo .
-Co do..-Powiedziałam zgarniając moje białe włosy z twarzy. Przede mną stała dziewczyna , nie miałam pojęcia kto to , miałam już tylko ją przeprosić i odejść jednak ona złapała mnie za rękę i spojrzała mi w oczy, nie miałam pojęcia o co jej chodzi , czułam się bynajmniej nieswojo , nie miałam pojęcia jak zareagować więc tylko stałam nieruchomo myśląc nad tym co powiedzieć.
-M-Megumi ? - Spytała dziewczyna zaciskając coraz mocnej moją dłoń.
-Skąd mnie znasz ? -Spojrzałam na nią podejrzliwie , wolną ręką sięgnęłam po pędzel i trzymałam go na wszelki wypadek w moich podrapanych dłoniach .
-Megumi!-Powtórzyła i skoczyła na mnie przytulając mnie i płacząc jakby stało się coś okropnego . Odepchałam natychmiast nieznajomą mi wariatkę i wymierzyłam w jej stronę mój pędzel.
-Kim ty do cholery jesteś ?!-Spytałam oburzona i bynajmniej oszołomiona tokiem zdarzeń.
-Yuno , siostrzyczko. -Uśmiechnęła się szeroko i otarła łzy.
-Yuno?!-Moje nogi nagle stały się strasznie ciężkie a moje serce zaczęło bić tak silnie że czułam bicia na całym ciele .
(Yuno? :> )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz