- Masz naprawdę wspaniałego towarzysza. - Uśmiechnęłam się.
- Dziękuję.
Spojrzałam na granatowe niebo zasnute chmurami.
- Do zobaczenia, może kiedyś znów się wybierzemy na spacer. - Uśmiechnęłam się.
- Oby. - Wadera odwzajemniła uśmiech. Rozeszłyśmy się w przeciwne strony. Po wejściu do jaskini położyłam się na zeschłych liściach rozmyślając o dzisiejszym dniu. Po chwili zasnęłam u uśmiechem na pysku.
<Piszemy jakieś następne opowiadanie, czy kończymy opowieść?>
środa, 28 sierpnia 2013
Od Alexis C.D. Holly
-Nie nie umiem.-odpowiedziałam znurzona.
-Szkoda..-odpowiedziała towarzyszka.
Nagle mnie olśniło. Miałam jeszcze towarzysza.
-Tira! ! !-krzyknęłam tak głośno jak umiałam.
-Kto to ta cała Tira?-zapytała wadera.
-To mój towarzysz. Może zmienić się w lodowego smoka. Więc wzniesie się w powietrze.
-To super-usmiechnęła się.
-A i ona ma skrzydła którymi się posługuje podczas walki więc nie lata. Może pływać.
Wten wynurzyła się Tira. Głaskałam ją i poleciłam jej żeby oceniła gdzie jesteśmy. Posłusznie wniosła się wysoko. Kiedy wróciła oznajmiła że wyszłyśmy po za teren.
-No masz...-westchnęłam.
Spytałam się jak daleko. Oszacowała na jakiejś dwa kilometry. Chwile póxniej Holly podała pomysł by poleciała z nami na grzbiecie. Zgodziłam się. Miałam lekkie obawy. Wspiełyśmy się na smoka. Wzlecieliśmy w góre. Po pięciu minutach Byliśmy blisko jaskiń. Wylądowaliśmy. Podziękowałam Tirze i odleciała. Zostałyśmy same.
(Holly?)
-Szkoda..-odpowiedziała towarzyszka.
Nagle mnie olśniło. Miałam jeszcze towarzysza.
-Tira! ! !-krzyknęłam tak głośno jak umiałam.
-Kto to ta cała Tira?-zapytała wadera.
-To mój towarzysz. Może zmienić się w lodowego smoka. Więc wzniesie się w powietrze.
-To super-usmiechnęła się.
-A i ona ma skrzydła którymi się posługuje podczas walki więc nie lata. Może pływać.
Wten wynurzyła się Tira. Głaskałam ją i poleciłam jej żeby oceniła gdzie jesteśmy. Posłusznie wniosła się wysoko. Kiedy wróciła oznajmiła że wyszłyśmy po za teren.
-No masz...-westchnęłam.
Spytałam się jak daleko. Oszacowała na jakiejś dwa kilometry. Chwile póxniej Holly podała pomysł by poleciała z nami na grzbiecie. Zgodziłam się. Miałam lekkie obawy. Wspiełyśmy się na smoka. Wzlecieliśmy w góre. Po pięciu minutach Byliśmy blisko jaskiń. Wylądowaliśmy. Podziękowałam Tirze i odleciała. Zostałyśmy same.
(Holly?)
niedziela, 18 sierpnia 2013
Od Holly C.D. Alexis
- To cudowne! - Odparłam z zachwytem.
- Naprawdę? - Zagadnęła wilczyca nieśmiało.
- Oczywiście. No, a teraz wydostańmy się stąd. Zatęskniłam za blaskiem słońca. - Zaśmiałam się. Przebierając łapami w krystalicznie czystej wodzie dopłynęłyśmy do brzegu. Postawiłam łapę na wilgotnej ziemi. Ach, jak przyjemnie! Nie lubię dużo pływać, bo szybko się męczę. Otrzepałam się i ochoczo ruszyłam do przodu.
- Gdzie idziesz?
- Powoli powinnyśmy się zbierać do jaskiń, ściemnia się...
- A wiesz gdzie jesteśmy? Nie pamiętasz tych okolic.
- Wiem, tyle, że jesteśmy w lesie. Drogę powrotną kiedyś na pewno znajdziemy... Umiesz latać? - Zapytałam. - Gdybyś potrafiła mogłabyś wnieść się w powietrze i sprawdzić gdzie jesteśmy.
<Alexis? Brak mi weny...>
- Naprawdę? - Zagadnęła wilczyca nieśmiało.
- Oczywiście. No, a teraz wydostańmy się stąd. Zatęskniłam za blaskiem słońca. - Zaśmiałam się. Przebierając łapami w krystalicznie czystej wodzie dopłynęłyśmy do brzegu. Postawiłam łapę na wilgotnej ziemi. Ach, jak przyjemnie! Nie lubię dużo pływać, bo szybko się męczę. Otrzepałam się i ochoczo ruszyłam do przodu.
- Gdzie idziesz?
- Powoli powinnyśmy się zbierać do jaskiń, ściemnia się...
- A wiesz gdzie jesteśmy? Nie pamiętasz tych okolic.
- Wiem, tyle, że jesteśmy w lesie. Drogę powrotną kiedyś na pewno znajdziemy... Umiesz latać? - Zapytałam. - Gdybyś potrafiła mogłabyś wnieść się w powietrze i sprawdzić gdzie jesteśmy.
<Alexis? Brak mi weny...>
czwartek, 15 sierpnia 2013
Od Alexis C.D. Holly
Wzięłyśmy głęboki oddech. Zanurkowałyśmy. Widziałyśmy rozmaite ryby. OD
tych maleńkich do tych wielkich, drapieżnych. One nic nam nie zrobiły.
Pływały tylkoobok mnie. Towarzyszka była zdumiona. Spojrzałyśmy na
siebie. Oczy wielkie, zdziwione, a ja odprężona. Nagle przed sobą
ujrzałam... tunel! Szybko przyspieszyłam i dałam wilczycy znak by
płynęła za mną.
Brzeg nie był za szeroki. Wręcz przeciwnie. Wypłynęłyśmy na powierzchnie.
-Alexis. Dlaczego te ryby pływały obok ciebie. Zwłaszcza te drapieżne.-wzdrygła się. -Heh... jestem zaginioną córką Woda.-powiedziałam nie patrząc w oczy. (Holly?) |
|
Od Alexis C.D. Yurizais
-Polubimy-zapewnił Noxsus.
-A może wy sobię porozmawiacie?-zaproponowałam.
-No dobra.-odpowiedzieli hurem. Wszyscy zaczęli się śmiać.
(Yurizais? jak odpiszesz to napisz żeby Noxsus dokończył. Jak chcesz to mnie włącz )
-A może wy sobię porozmawiacie?-zaproponowałam.
-No dobra.-odpowiedzieli hurem. Wszyscy zaczęli się śmiać.
(Yurizais? jak odpiszesz to napisz żeby Noxsus dokończył. Jak chcesz to mnie włącz )
środa, 14 sierpnia 2013
wtorek, 13 sierpnia 2013
Od Veronicy C.D. Kelsey
Zerwałam się warcząc głośno.
-Veronica. - odpowiedziałam po chwili. - Tak się nazywam. A Ty? -Kelsey - warknęła po czym odwróciła się. -Chodźmy stąd. - mruknęła po czym pociągnęła mnie za sobą. -Dlaczego? Gdzie..? -Niedaleko. Nie chcę stać w progu, ale też pokazywać ci terenów. Nie mam zaufania. - wyjaśniła. -Spokojnie. Nie jestem szpiegiem. -O tym się zaraz przekonamy. Czego chcesz? - spytała dobitnie Kelsey -Chcę.. szukam... watahy. - wykrztusiłam w końcu. -Aha.. - lwica ze zrozumieniem pokiwała głową. - Możesz zostać u nas.. Ona nie sprawiała takiego wrażenia jak te z mojej poprzedniej watahy, gdzie zabiłam obrończynie.. Poza tym gdyby chciała już dawno leżałabym martwa. Ona jest bardzo.. -To dołączysz? - przerwała mi rozmyślania niecierpliwym tonem. -Mhm.. - mruknęłam powoli. -Dobra. Poznawaj więc Alphy. -Mogą teraz spać.. - zauważyłam. -Ach, no, właściwie to tak. - uśmiechnęła się Kelsey. - A więc chodź oprowadzę cię po terenach. (Kelsey?? Dokończ. :) ) |
|
poniedziałek, 12 sierpnia 2013
Od Kelsey C.D. Veronicy
Szłam spokojnie po terenach gdy zauważyłam nieznanego mi wilka.Skradłam
się powoli do krzaków i czekałam na odpowiednią chwile.Skoczyłam przed
nią i zawarczałam skrzywiając gębę.
-Kim ty jesteś?
(Veronica? Więcej nie umiem )
-Kim ty jesteś?
(Veronica? Więcej nie umiem )
Od Veronicy
Jako mały wilczek zostałam porzucona przez rodziców. Moi rodzice są
zdrajcami! Nienawidziłam ich. Byłam traktowana jak pomywaczka, dopóki
nie urosłam na tyle, by na coś zapolować.
Zdarzyło się to pewnego słonecznego dnia, tyle, że ja wtedy nie odróżniałam dobra od zła, byłam przyzwyczajona do swej pracy. Rodzice zaprowadzili oszołomioną mnie nad rzekę i po prostu tam wrzucili. Myśleli, że nie umiem pływać i się utopię. Ale ja potajemnie wymykałam się czasami, żeby sobie popływać. Poza tym prawie każdy wilk to potrafił.
Nie chciałam im pokazywać, że to umiem. Pokaźnie zanurkowałam i wyłoniłam się dopiero jak usłyszałam, że odwróceni plecami wchodzą do lasu. Byłam na nich wściekła i nie możecie mi się dziwić. Parę dni leżałam uschnięta jak ryba bez wody, na brzegu i rozmyślałam. Wreszcie doszłam do wniosku, że trzeba coś z tym zrobić i znaleźć przyjazną mi watahę. Myślicie, że to było takie łatwe? Postanowiłam skierować się na północ. Po paru dniach wreszcie spotkałam dwie wilczyce stojące przy niewidzialnej bramie. Zatrzymałam się.
-Macie watahę? - spytałam z nadzieją.
-Oczywiście- odparla z ufnością jedna z nich.
-Mogę dołączyć?
-No, pewnie- mruknęła ta druga. - Trzeba tylko poczekać na naszą panią.
Skinęłam głową i przyjrzałam się uważnie nieznajomym.
Ta pierwsza wydawała się miła, ale druga.. Obejmowały mnie wątpliwości. Nie podobał mi się jej ton, ma jakiś wyniosły wzrok.. No, ale trzeba spróbować. Zawołały jakiegoś bezbronnego, młodego wilka i rozkazały by przyprowadził ich królową. Czekałam cierpliwie. Po chwili niedaleko muru ukazała się niewielka wilczyca o małych jak szparki oczach, wyniosłym spojrzeniu i brązowej sierści. Skinęła głową na młodego, a on natychmiast stamtąd poszedł. Nie spodobała mi się. Nie wyglądała przyjaźnie.. Myśli przerwał mi jednak monotonny ton, nieco przypominający moją matkę.
-Chcesz dołączyć, tak? - zapytała oschle tak lodowatym tonem, że dłuższą chwilę stałam nie wiedząc co powiedzieć.
-T-tak. - wyjąkałam w końcu.
Roześmiała się szyderczo i nie mogła przestać. W końcu jednak się odezwała.
-Sądzisz, że tu pasujesz? - uśmiech spełzł z jej twarzy pojawił się na niej wyniosły grymas.
-Nie wiem - powiedziałam tym razem głośniej i pewniej, bo nie chciałam, żeby pomyślałam sobie o mnie jak o jakimś tchórzu. -Może czas się o tym przekonać? - zmieniłam ton robiąc krok do przodu.
Zaśmiała się znów. Spojrzała na mnie swym przenikliwym wzrokiem, po czym rzekła:
-Przekonać? - zachichotała. - Ależ panna mądra!
Wyczułam w tym taką ironię, że skrzywiłam się z odrazą.
-Dobrze, więc nie do zobaczenia. - odwróciłam się, lecz drogę zagrodziły mi te dwie obrończynie. -Proszę się odsunąć.. - zaczęłam, ale usłyszałam za sobą zimny głos.
-Masz tu zostać. - rozkazała.
Odwróciłam się powoli. Ogarnęła nie złość tak wielka, że miałam ochotę rzucić się na nią i ją rozszarpać. A z resztą, dlaczego mam tego nie zrobić? Myślałam gorączkowo zachowując kamienną twarz.
-Przestraszyła się panna? - spytała. Zamknęłam oczy, odwróciłam się z powrotem. Ogarnęła mną furia. Rzuciłam się z wrzaskiem na dwie obrończynie, powalając obydwie na ziemię. Chciały się bronić, ale trzymałam je na tyle mocno, że nie zdołały podnieść głowy. Wczepiłam w nie pazury, a że miałam je dosyć ostre, obie jęknęły z bólu. Wreszcie wypuściłam je spod szponow i sądziłam, że będą za mną biec, lecz one tylko zawyły. Za mną oczywiście rzucili się inni, lecz bylam szybsza. Uciekłam, znikłam z pola widzenia, schowałam się w lesie, zasnęłam. Następny dzień znów spędziłam na poszukiwaniach, lecz bylam bardziej ostrożna. Wędrowałam, aż do północy i w chwili gdy chciałam się już położyć, ujrzałam coś ciekawego. Weszłam na teren jakiejś watahy, ale nikogo tam nie zobaczyłam. Mruknęłam coś pod nosem i ułożyłam się w cieniu drzew. Jutro poznam. - zadecydowałam.
(Kto ze mną będzie pisał? Nie znam tu nikogo, a bardzo mi się nudzi.. :< ;)
Zdarzyło się to pewnego słonecznego dnia, tyle, że ja wtedy nie odróżniałam dobra od zła, byłam przyzwyczajona do swej pracy. Rodzice zaprowadzili oszołomioną mnie nad rzekę i po prostu tam wrzucili. Myśleli, że nie umiem pływać i się utopię. Ale ja potajemnie wymykałam się czasami, żeby sobie popływać. Poza tym prawie każdy wilk to potrafił.
Nie chciałam im pokazywać, że to umiem. Pokaźnie zanurkowałam i wyłoniłam się dopiero jak usłyszałam, że odwróceni plecami wchodzą do lasu. Byłam na nich wściekła i nie możecie mi się dziwić. Parę dni leżałam uschnięta jak ryba bez wody, na brzegu i rozmyślałam. Wreszcie doszłam do wniosku, że trzeba coś z tym zrobić i znaleźć przyjazną mi watahę. Myślicie, że to było takie łatwe? Postanowiłam skierować się na północ. Po paru dniach wreszcie spotkałam dwie wilczyce stojące przy niewidzialnej bramie. Zatrzymałam się.
-Macie watahę? - spytałam z nadzieją.
-Oczywiście- odparla z ufnością jedna z nich.
-Mogę dołączyć?
-No, pewnie- mruknęła ta druga. - Trzeba tylko poczekać na naszą panią.
Skinęłam głową i przyjrzałam się uważnie nieznajomym.
Ta pierwsza wydawała się miła, ale druga.. Obejmowały mnie wątpliwości. Nie podobał mi się jej ton, ma jakiś wyniosły wzrok.. No, ale trzeba spróbować. Zawołały jakiegoś bezbronnego, młodego wilka i rozkazały by przyprowadził ich królową. Czekałam cierpliwie. Po chwili niedaleko muru ukazała się niewielka wilczyca o małych jak szparki oczach, wyniosłym spojrzeniu i brązowej sierści. Skinęła głową na młodego, a on natychmiast stamtąd poszedł. Nie spodobała mi się. Nie wyglądała przyjaźnie.. Myśli przerwał mi jednak monotonny ton, nieco przypominający moją matkę.
-Chcesz dołączyć, tak? - zapytała oschle tak lodowatym tonem, że dłuższą chwilę stałam nie wiedząc co powiedzieć.
-T-tak. - wyjąkałam w końcu.
Roześmiała się szyderczo i nie mogła przestać. W końcu jednak się odezwała.
-Sądzisz, że tu pasujesz? - uśmiech spełzł z jej twarzy pojawił się na niej wyniosły grymas.
-Nie wiem - powiedziałam tym razem głośniej i pewniej, bo nie chciałam, żeby pomyślałam sobie o mnie jak o jakimś tchórzu. -Może czas się o tym przekonać? - zmieniłam ton robiąc krok do przodu.
Zaśmiała się znów. Spojrzała na mnie swym przenikliwym wzrokiem, po czym rzekła:
-Przekonać? - zachichotała. - Ależ panna mądra!
Wyczułam w tym taką ironię, że skrzywiłam się z odrazą.
-Dobrze, więc nie do zobaczenia. - odwróciłam się, lecz drogę zagrodziły mi te dwie obrończynie. -Proszę się odsunąć.. - zaczęłam, ale usłyszałam za sobą zimny głos.
-Masz tu zostać. - rozkazała.
Odwróciłam się powoli. Ogarnęła nie złość tak wielka, że miałam ochotę rzucić się na nią i ją rozszarpać. A z resztą, dlaczego mam tego nie zrobić? Myślałam gorączkowo zachowując kamienną twarz.
-Przestraszyła się panna? - spytała. Zamknęłam oczy, odwróciłam się z powrotem. Ogarnęła mną furia. Rzuciłam się z wrzaskiem na dwie obrończynie, powalając obydwie na ziemię. Chciały się bronić, ale trzymałam je na tyle mocno, że nie zdołały podnieść głowy. Wczepiłam w nie pazury, a że miałam je dosyć ostre, obie jęknęły z bólu. Wreszcie wypuściłam je spod szponow i sądziłam, że będą za mną biec, lecz one tylko zawyły. Za mną oczywiście rzucili się inni, lecz bylam szybsza. Uciekłam, znikłam z pola widzenia, schowałam się w lesie, zasnęłam. Następny dzień znów spędziłam na poszukiwaniach, lecz bylam bardziej ostrożna. Wędrowałam, aż do północy i w chwili gdy chciałam się już położyć, ujrzałam coś ciekawego. Weszłam na teren jakiejś watahy, ale nikogo tam nie zobaczyłam. Mruknęłam coś pod nosem i ułożyłam się w cieniu drzew. Jutro poznam. - zadecydowałam.
(Kto ze mną będzie pisał? Nie znam tu nikogo, a bardzo mi się nudzi.. :< ;)
Przedstawiamy mrożącą krew w żyłach wilczycę lodu!
Imię: Veronica.
Płeć: wadera
wiek: 4 lata (nieśmiertelna dzięki talizmanowi)
Charakter: mocna wytrwała, przyjazna, ostrożna, odważna.
Rodzaj wilka: wilk lodu.
Stanowisko: zwiadowca.
Moce: możliwość przemiany w człowieka, wskrzeszanie umarłych, robienie eliksirów.
Płeć: wadera
wiek: 4 lata (nieśmiertelna dzięki talizmanowi)
Charakter: mocna wytrwała, przyjazna, ostrożna, odważna.
Rodzaj wilka: wilk lodu.
Stanowisko: zwiadowca.
Moce: możliwość przemiany w człowieka, wskrzeszanie umarłych, robienie eliksirów.
Talizman: Nieśmiertelności:
Przyjaciele: nie zna nikogo z watahy
Rodzina: brak.
Rodzina: brak.
sobota, 10 sierpnia 2013
Od Yurizais C.D. Alexis
- Yurizais- przedstawiłam się- może mnie pamiętasz? Kiedyś się spotkaliśmy kilka razy.
- Czekaj.. ty jesteś tą wilczycą co spotkałem zanim tu dołączyłem?
- Mhm...
- Miło.. czemu wyglądasz jakbyś płakała?
- Bo.. płakałam..
- Czemu?
- Smutno mi.. nie mam przyjaciół.. wszyscy odeszli..
- Ej.. nie smuć się.. ja i Alexis możemy zostać twoimi przyjaciółmi..
- no nie wiem... wątpię żebyście mnie polubili..
<Alexis.. nie zbyt umiałem odpisać :P>
- Czekaj.. ty jesteś tą wilczycą co spotkałem zanim tu dołączyłem?
- Mhm...
- Miło.. czemu wyglądasz jakbyś płakała?
- Bo.. płakałam..
- Czemu?
- Smutno mi.. nie mam przyjaciół.. wszyscy odeszli..
- Ej.. nie smuć się.. ja i Alexis możemy zostać twoimi przyjaciółmi..
- no nie wiem... wątpię żebyście mnie polubili..
<Alexis.. nie zbyt umiałem odpisać :P>
Od Holly C.D. Alexis
- Skoro nalegasz... - Udawałam zniechęcenie.
- Proszę! - Żarliwie nalegała przyjaciółka.
- Będę pierwsza pod wodą! - Krzyknęłam nabierając oddech i nurkując. Pod powierzchnią szerzej otworzyłam oczy ze zdumienia. Widok był nieziemski! Trąciłam Alexis łapą, po czym zaczęłam odpływać. Razem bawiłyśmy się w toni wodnej. Kiedy zabrakło mi powietrza musiałam wypłynąć.
- Faktycznie widoki są świetne! Ale... - Spojrzałam w górę. - Jak się stąd wydostaniemy?
- Może jest tu gdzieś podziemna jaskinia?
- Sprawdźmy to!
<Alexis? Szukanie zostawiam Tobie :p>
- Proszę! - Żarliwie nalegała przyjaciółka.
- Będę pierwsza pod wodą! - Krzyknęłam nabierając oddech i nurkując. Pod powierzchnią szerzej otworzyłam oczy ze zdumienia. Widok był nieziemski! Trąciłam Alexis łapą, po czym zaczęłam odpływać. Razem bawiłyśmy się w toni wodnej. Kiedy zabrakło mi powietrza musiałam wypłynąć.
- Faktycznie widoki są świetne! Ale... - Spojrzałam w górę. - Jak się stąd wydostaniemy?
- Może jest tu gdzieś podziemna jaskinia?
- Sprawdźmy to!
<Alexis? Szukanie zostawiam Tobie :p>
Od Alexis C.D. Holly
Towarzyszka pluskała się w wodzie. Ja cofnęłam się o jakieś dziesięć metrów. Wzięłam rozbieg. Skoczyłam wyjąc ze szczęscia. Z hukiem wpadłam do wody. Wypłynęłam na powierznie.
-Wow.... ale huk-zaśmiała się Holly.
-Miałam dobry rozbieg.-po tych słowach zaczęłam ohlapywać wilczyce. Śmiałyśmy się głośno. Trochę się podtapiałyśmy. Na końcu wzięłam głęboki wdech i zanurkowałam. Płynęłam na dno. Widok zaparł mi dech w piersiach.
Szybko wypłynęłam na powierzchnię. Zaczynało mi brakować powietrza. Po wynurzeniu się spytałam się Holly:
-Może będziemy pływać po dnie? Są tam pięnę widoki. Proszę.-błagałam.
(Holly? ^.^)
-Wow.... ale huk-zaśmiała się Holly.
-Miałam dobry rozbieg.-po tych słowach zaczęłam ohlapywać wilczyce. Śmiałyśmy się głośno. Trochę się podtapiałyśmy. Na końcu wzięłam głęboki wdech i zanurkowałam. Płynęłam na dno. Widok zaparł mi dech w piersiach.
Szybko wypłynęłam na powierzchnię. Zaczynało mi brakować powietrza. Po wynurzeniu się spytałam się Holly:
-Może będziemy pływać po dnie? Są tam pięnę widoki. Proszę.-błagałam.
(Holly? ^.^)
piątek, 9 sierpnia 2013
Od Holly C.D. Alexis
- No to w drogę! - Krzyknęłam i pobiegłam truchtem przed siebie. Alexis już po chwili biegła obok. Z początku spacerowałyśmy po terenach Watahy. Potem zaszłyśmy dalej. Szłam patrząc na korony drzew. Wsłuchana w śpiew ptaków zapomniałam o rzeczywistości. Byłam teraz myślami w chmurach, w miejscu, którego nikt jeszcze nie odkrył i nikt nie odkryje, gdyż jest to moje własne królestwo pełne miłości, marzeń i szczęścia. Nagle postawiłam łapę w lodowatej wodzie. Całe królestwo zniknęło jak bańka mydlana i pozostało tylko szare życie pełne smutku. Przez chwilę stałam zdumiona.
- Gdzie jesteśmy?
- Nie wiem, myślałam, że Ty prowadzisz. - Po chwili obie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.
- To może pójdziemy wzdłuż tej rzeczki, jeśli to można nazwać rzeką. - Zaproponowałam.
- W takim razie nie traćmy czasu na rozmowy! - Zaśmiała się towarzyszka. Ruszyłyśmy dalej. Chyba znowu odpłynęłam. O ostatnim momencie Alexis krzyknęła, abym się zatrzymała.
- O matko! - Popatrzyłam w dół.
- Nie wiem, myślałam, że Ty prowadzisz. - Po chwili obie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.
- To może pójdziemy wzdłuż tej rzeczki, jeśli to można nazwać rzeką. - Zaproponowałam.
- W takim razie nie traćmy czasu na rozmowy! - Zaśmiała się towarzyszka. Ruszyłyśmy dalej. Chyba znowu odpłynęłam. O ostatnim momencie Alexis krzyknęła, abym się zatrzymała.
- O matko! - Popatrzyłam w dół.
- Dziękuję... - Powiedziałam zamyślona.
- To co teraz? To jest dość głębokie.
- Nie wiem jak Ty... - Zaczęłam cofając się do tyłu. - A ja tam skaczę! - W tej chwili już uderzałam z pluskiem o taflę wody.
<Alexis? :)>
Od Alexis C.D. Yurizais
-Tak. Noxsus jest moim partnerem. Chodź poszukamy go.-powiedziawszy od
razu ruszyłam. Odwróciłam głowę. Yurizais stała w miejscu.
-Dlaczego nie idziesz?
-Nie wiem czy to dobry pomysł.-opdowiedziała.
-No chodź. To jest dobry pomysł. Przedstawie cię albo ty się przedstawisz sama.
-No ale...
-Żadne ale.-powiedziałam stanowczo i pociągnęłam wilczyce. Dała za wygraną.Biegłyśmy. Yurizais nie mogła mnie pogonić. Zwoliniłam trochę tępa. Znalazłam Noxsus'a przy wodospadzie zakochanych.
-Cześć misiu!-krzyknęłam do niego.
-Ooo... cześć.-uśmiechnął się czule i pocałował w policzek.-A to kto?
(Yurizai? Przedstawiasz się sama czy może ja mam cię przesdtawić?)
-Dlaczego nie idziesz?
-Nie wiem czy to dobry pomysł.-opdowiedziała.
-No chodź. To jest dobry pomysł. Przedstawie cię albo ty się przedstawisz sama.
-No ale...
-Żadne ale.-powiedziałam stanowczo i pociągnęłam wilczyce. Dała za wygraną.Biegłyśmy. Yurizais nie mogła mnie pogonić. Zwoliniłam trochę tępa. Znalazłam Noxsus'a przy wodospadzie zakochanych.
-Cześć misiu!-krzyknęłam do niego.
-Ooo... cześć.-uśmiechnął się czule i pocałował w policzek.-A to kto?
(Yurizai? Przedstawiasz się sama czy może ja mam cię przesdtawić?)
Od Alexis C.D. Holly
-Dobra, a co nam szkodzi-uśmiechnęłam się szeroko.
(Holly? Dłuższego nie umiem)
|
czwartek, 8 sierpnia 2013
Od Yurizais C.D. Alexis
- Bo czuję się jak wrak wilka, kiedyś miałam pełno przyjaciół teraz..
jestem sama, mój przyjaciel odszedł.. i ..oh czemu ja to zrobiłam -
zaczęłam płakać.
- Co zrobiłaś?
- Bo widzisz, ja kiedyś byłam kimś innym .
- Jak to?
- No.. kiedyś miałam na imię Dalbia, miałam partnera, siostrę, przyjaciół, ale odeszłam i.. spotkałam wilka, który powiedział coś i..
- i co?
- no i bum.. jestem kimś innym, powiedziała, że teraz mam na imię Yurizais i że mam wracać tam skąd przyszłam bo zginę, nie wiem czemu to zrobiła i nie wiem po co.. fakt, teraz czuję się lepiej, ale..
- Tęsknisz za dawnym życiem?
- Zgadza się, ale już nigdy nie będę taka sama, próbowałam to odwrócić, ale to klątwa, której nie da się zdjąć. Dlaczego, nie ma tu moich przyjaciół...
- A kto nimi był?
- Cóż.. znam Matt'a, Bestie, Ozarias'a, Lenite, Dian'a i trochę Noxsus'a, a co? Ktoś z nich tu jest? - zapytałam z nutką nadziei.
<Alexis, nic się nie stało ^^>
- Co zrobiłaś?
- Bo widzisz, ja kiedyś byłam kimś innym .
- Jak to?
- No.. kiedyś miałam na imię Dalbia, miałam partnera, siostrę, przyjaciół, ale odeszłam i.. spotkałam wilka, który powiedział coś i..
- i co?
- no i bum.. jestem kimś innym, powiedziała, że teraz mam na imię Yurizais i że mam wracać tam skąd przyszłam bo zginę, nie wiem czemu to zrobiła i nie wiem po co.. fakt, teraz czuję się lepiej, ale..
- Tęsknisz za dawnym życiem?
- Zgadza się, ale już nigdy nie będę taka sama, próbowałam to odwrócić, ale to klątwa, której nie da się zdjąć. Dlaczego, nie ma tu moich przyjaciół...
- A kto nimi był?
- Cóż.. znam Matt'a, Bestie, Ozarias'a, Lenite, Dian'a i trochę Noxsus'a, a co? Ktoś z nich tu jest? - zapytałam z nutką nadziei.
<Alexis, nic się nie stało ^^>
Od Holly C.D. Alexis
Siedziałam słuchając w zdumieniu. Co ona musiała przeżyć?! Jak się czuć?!
- Ciii - Szepnęłam lekko ją przytulając. - Nie musisz mówić. Przepraszam, że Cię do tego nakłoniłam. Może przejdźmy się? Będziesz mogła choć przez chwilę odegnać te złe myśli. - Uśmiechnęłam się wstając. Wadera po chwili zrobiła to samo.
- No to naprzód przygodzie! - Krzyknęłam. Pierwszy raz od czasu naszej rozmowy zdecydowałam się na taki wybryk. Zawstydziłam się.
- A znasz jakieś ciekawe miejsce? - Spytała Alexis.
- Po co? Skoro mamy łapy użyjmy ich i pójdźmy prosto przed siebie. Zabawny się w odkrywców. - Zaśmiałam się.
<Alexis? A może spotkamy kogoś z Watahy? :)>
- Ciii - Szepnęłam lekko ją przytulając. - Nie musisz mówić. Przepraszam, że Cię do tego nakłoniłam. Może przejdźmy się? Będziesz mogła choć przez chwilę odegnać te złe myśli. - Uśmiechnęłam się wstając. Wadera po chwili zrobiła to samo.
- No to naprzód przygodzie! - Krzyknęłam. Pierwszy raz od czasu naszej rozmowy zdecydowałam się na taki wybryk. Zawstydziłam się.
- A znasz jakieś ciekawe miejsce? - Spytała Alexis.
- Po co? Skoro mamy łapy użyjmy ich i pójdźmy prosto przed siebie. Zabawny się w odkrywców. - Zaśmiałam się.
<Alexis? A może spotkamy kogoś z Watahy? :)>
Od Alexis C.D. Holly
-Nie chciałabym o tym rozmawiać.-powiedziałam cichutko. Uciekałam wzrokiem. Nie chciałam żeby widziała łzy w oczach.
-Dlaczego? Spójrz się na mnie.-odpowiedziała stanowczo ale rózwnież cicho. Nie wytrzymałam i spojrzałam. W oczach miałam pełno łez. Zamknęłam oczy. Pierwsze łzy ścieknęły mi po policzku.
-To jest zbyt okrutne. Ale powiem w skrócie. Tak jak ty nie miałam watahy. Nagle znalazła... nas ja...kaś wata...ha. Uwięzi...ła.-uniosłam głos i szlochałam.- Miałam.... być... sługą. Ale... się uparłam. I co. I zabili na moich oczach rodziców!-krzyknęłam z całej siły. Płakałam. Jeszcze nikomu nie powiedziałam prawdziwej historii. Noxsus nie wie że przeżyłam takie tortury.-Rozszarpali brzuch. Wyciągali wnętrzności a następnie serce. Wydrapywali oczy. Ja nie mogę dalej mówić-szepnęłam niemal niesłyszalnie.
(Holly? Moje zwierzenia)
-Dlaczego? Spójrz się na mnie.-odpowiedziała stanowczo ale rózwnież cicho. Nie wytrzymałam i spojrzałam. W oczach miałam pełno łez. Zamknęłam oczy. Pierwsze łzy ścieknęły mi po policzku.
-To jest zbyt okrutne. Ale powiem w skrócie. Tak jak ty nie miałam watahy. Nagle znalazła... nas ja...kaś wata...ha. Uwięzi...ła.-uniosłam głos i szlochałam.- Miałam.... być... sługą. Ale... się uparłam. I co. I zabili na moich oczach rodziców!-krzyknęłam z całej siły. Płakałam. Jeszcze nikomu nie powiedziałam prawdziwej historii. Noxsus nie wie że przeżyłam takie tortury.-Rozszarpali brzuch. Wyciągali wnętrzności a następnie serce. Wydrapywali oczy. Ja nie mogę dalej mówić-szepnęłam niemal niesłyszalnie.
(Holly? Moje zwierzenia)
Od Alexis C.D. Yurizais
Uśmiechnęłam się lekko do wilczycy.
-Nic nie szkodzi. Jestem Alexis. A ty jak masz na imie?-zapytałam.
-Jestem Yurizasis.-odpowiedziała zmieszana.
-Dlaczego jesteś taka smutna?
(Yurizais? Wiem, długość powala xD)
-Nic nie szkodzi. Jestem Alexis. A ty jak masz na imie?-zapytałam.
-Jestem Yurizasis.-odpowiedziała zmieszana.
-Dlaczego jesteś taka smutna?
(Yurizais? Wiem, długość powala xD)
Od Yurizais
Spacerowałam
po terenach zastanawiając się nad sensem bycie. Spacerowałam i
spacerowałam, aż łapy odmówiły mi posłuszeństwa, nie miałam już sił.
Czułam się pusta, pamiętałam czas, kiedy nazywałam się Dalbia i miałam
narzeczonego, brakowało mi tego, jednak nie chciałam stać się tym samym
czarno niebieskim wilkiem, który miał miękki charakter, wolałam być
sobą. Wspomnienia zadawały mi ból, chciałam zapomnieć o przeszłości o
Dian'ie, i nawet o Ozariasie, który jakiś czas temu odszedł, było mi
smutno, wszyscy moi przyjaciele odeszli, byłam sama, sama jedyna w tej
watasze, nie miałam już przyjaciół każdy rozpoczął nowe życie w innej
watasze. Było mi smutno, leżałam na ziemi z pyskiem pod łapami.
Płakałam, czułam się naprawdę samotna, nigdy wcześniej się tak nie
czułam, chciałam odejść, ale widziałam, że będzie mi jeszcze ciężej niż
tu, myślałam dalej, szukałam czegoś co było by plusem przebywania w tej
watasze, w tej i każdej innej, myślałam czy nie skończyć tego, czy nie
skończyć z sobą. Znowu zaczęłam spacerować, z pyska skapywały mi łzy,
czułam się jak stara szmatka, którą można od tak po prostu wyrzucić. nie
chciałam już żyć, ale wiedziałam, że muszę zostać, przecież los może
dać mi mały promyczek nadziei, gdzieś w głębi czułam małe światełko
nadziei, która mnie tu trzymała. Spojrzałam w niebo, widziałam jak patki
w świetle księżyca latają sobie spokojnie. Czułam, że wolała bym być
tam gdzie Ozarias lub Dian. Czas płynął, a ja cięgla siedziałam na
skałach, nawet nie wiedziałam, czy wciąż jestem w watasze, postanowiłam
wrócić, po drodze spotykałam parę jeleni i zająców, jednak nie
interesowały mnie, ze spuszczonym łbem szłam do swojej jaskini, nagle
uderzyłam w coś, gdy spojrzałam zobaczyłam, że to jakiś wilk/wilczyca.
Stanęłam prosto.
- Prz.. przepraszam - powiedziałam jąkając się - Kim jesteś? <Ktoś chce sobie ze mną po pisać, plizz ja umieram z nudów > |
|
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
Ogłoszenie!
U Moniki trwa remont, więc nie będzie mogła dodawać opowiadań. Osobom, którym zależy na opowiadaniach mogą przesłać je do mnie (Jak ktoś nie wie: Luna123).
Życzę miłych wakacji! :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)