Spojrzałem w dół urwiska. Mrok. A z mroku wyłania się plątanina korzeni jak oszalałe drzewo, które wspięło się ponad całą puszczę. Kamienne drzewo, zwieńczone koroną spiczastych baszt, kryształów, blanków i balkonów. Twierdza, wielka wieża z najcenniejszym kamieniem naszego sojuszu na samym jego szczycie. Staliśmy centralnie nad główną stolicą Królestwa Kotowatych. Miasto zbudowane w dużej większość z drewna, by żyć godnie z naturą, wydawało się ciemne i puste. Wręcz porzucone. Jednak był to tylko pozór. Doświadczony żołnierz wiedział, że w mroku czają się dzikie koty, gotowe bronić swej stolicy. Nagle coś rozbłyska jasnym światłem, liczne punkciki pojawiły się tworząc ścieżki we wszystkie strony świata. Drobne kryształy służyły jako lampy na drogach i wskazywały bezpieczną drogę. Panicznie biegający człowiek po nocy, widząc je może odetchnąć z ulgą, wiedząc, że nie musi się już bać.
- Powiadają, że Królowa Sei jest tak naprawdę duchem rządnym zemsty. A istnieje tylko dlatego, gdyż wiele lat temu po dokonaniu swej najbardziej upragnionej zemsty zobaczyła przyszłość swego ludu, bez jej dowództwa. Jednak zanim to nastąpiło, wiedząc, że dokonała tego czego chciała była już zmęczona życiem jako męczenniczka. Tylko jedna rzecz mogła ją zniszczyć. Rzucenie się z Lodowej góry na metalowe szpice przesiąknięte straszliwą klątwą śmierci. Podczas jej przygotowań do tego rytuału przyszedł do niej mędrzec. Przepowiedział królowej, że bez niej, jej lud nie da sobie rady. Biorąc to za zwykłe seplenienie bezdomnego rzuciła się w przepaść. Wtedy przed jej oczami ukazała się cała przyszłość bez jej dowództwa. Większość poddanych jak i wojowników została wymordowana przez Satyry i Pająki. Resztka, która została przy życiu została wykorzystana do inwazji sił Przymierza. Kiedy szala się przeciwko nam odwróciła, oglądaliśmy jak nasze domy płoną żywym ogniem. Zrozpaczeni, nie mogliśmy już walczyć, byliśmy bezbronni, przerażeni. Uciekając od życia jako niewolnicy Imperium i od brutalnej śmierci, rzucaliśmy się w oszalałe płomienie. Powiadają, że po przebiciu ciała Sei przez szpice, znalazła się w ciemnej próżni, gdzie zaznała tylko przerażenia, chłodu, rozpaczy, strachu i żalu. Tam odnalazła duszę tego, na którym się zemściła, ale jego postać była przedstawiona pod ciałem małego bezbronnego chłopca. Patrząc na człowieka, przez którego tyle wycierpiała, Sei przyznała, że jej dusza nie jest już rozbita i może ona czuć litość dla niego mimo tego co zrobił - Dostrzegłem w oczach wadery błysk zaciekawienia - Jednak powróciła i do tej pory sprawuje rządy, pilnując by jej lud, jak i całe Przymierze, żyło w dostatku. - By dokończyć historię z lekkim dreszczykiem pokazałem wilczycy by spojrzała na sam dół urwiska. Zdezorientowana skierowała tam wzrok i jej sierść stanęła dęba.
- Stalowe szpice... - Wyszeptała, na co się lekko uśmiechnąłem i przywdziałem minę poważnego człowieka. - Więc tutaj była ta lodowa góra? - Zadała pytanie jakby do siebie, jednak nie odpowiedziałem na nie, tylko zacząłem mówić na temat, który mnie ty przywiódł.
- Wybacz, że cię wystraszyłem na początku, lecz musimy porozmawiać - Powiedziałem wypinając pierś do przodu, a na wilczycy zatrzymując jasno-błękitne oczy - Poinformowano mnie, że jesteś w tej okolicy, a także, że odeszłaś z Imperium.. - Chciałem mówić, dalej jednak wadera zaczęła się bronić.
- Chyba wiem do czego zmierzasz.. - Zmarszczyła brwi - Nie ufacie mi? W dodatku po co Ci te informacje? Skąd mam wiedzieć, że sam nie jesteś od Imperium - Oczekiwała odpowiedzi na wszystkie jej pytania
- Opowieść, którą Ci właśnie przedstawiłem znają tylko nieliczni... starsi i oddani członkowie Przymierza - Podniosłem kąciki ust - Muszę się dowiedzieć, coś na temat przeciwnika, inaczej trudno mi będzie bronić naszego sojuszu - Te słowa wypowiedziałem, z poważną mimiką twarzy
- Bronić? Uważasz się w takim razie za kogoś tak ważnego, odgrywającego dla Przymierza, tak wielką rolę? - Zapytała kpiąco dokładnie się we mnie wpatrując
- Owszem - Odparłem walcząc z nią na spojrzenia - Teraz jestem twoim bratem, nie mam zamiaru cię osądzać, czy jesteś dobra, czy zła. Robię wszystko co jest potrzebne dla dobra mojego ludu.. - W tym momencie ugryzłem się w język
- Twojego ludu? - Spojrzała podejrzliwie
- Dlatego też potrzebuję informacji, jeśli mi ich nie udzielisz, nie będę miał Ci tego za złe - Odwróciłem się do wilczycy tyłem w celu odejścia - Jednak pamiętaj po czyjej teraz stronie jesteś - Zerknąłem na nią przez ramię, przy okazji mówiąc, że w razie czego znajdzie mnie w jaskini, w której się spotkaliśmy.
< Tytania? Dupy nie urywa wiem... xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz