Szłam lasem, oczekując czegoś interesującego.... wszędzie tylko śnieg. Dawałam sobie zawsze radę, to teraz też dam sobie radę. Las był nawet spokojny, liści prawie nie było, a na gałęziach widniały piękny blask śniegu... Wszędzie widzę coś miłego... rzadko to widzę, a szczególnie z moich stron... Ahhhh... wspomnienia o moich rodzicach... rzygać mi się chce na miejscu.
Usłyszałam jakieś kroki. Szybko cofnęłam się do tyłu, chowając w krzakach.
Kto to może być?! Tutaj?! Muszę szybko coś wymyślić! Wzięłam głęboki wdech, by się uspokoić. Wyskoczyłam przed siebie z warkiem, ale po chwili pisnęłam, czując jak jakieś zęby wbijają mi się w łapę. Warknęłam, spoglądając na pułapkę na niedźwiedzie. Chol*era jasna! Czemu ja zawszę muszę trafiać w takie... Ugh! Zaczęłam się siłować, by pułapka puściła, ale bardziej wbiła mi się w łapę. Pisnęłam lekko, zaczynając znów warczeć. Czemu nie chce puścić?! Zawsze to działało! Ugh... Czułam jak moja krew spływała po mojej łapie. Pewnie mi odpadnie, albo przebije do końca i na tym się skończy! Kocham to... kocham swojego pecha... Popatrzyłam pod łapę. Krew coraz szybciej leciała na podłoże, a dodatkowo czułam jak tracę przytomność.
- Szybko, otwórz to! - usłyszałam głos jak przez mgłę. Gdy poczułam jak pułapka się rozluźnia, straciłam przytomność.
****
Obudziłam się... w sumie nie wiem gdzie. Chciałam wstać, ale gdy postawiłam tylną łapę, natychmiast ją podniosłam z sykiem.
- Nic ci nie jest? - usłyszałam głos basiora. Natychmiast wyprostowałam uszy. Serce zaczęło mi szybciej bić ze strachu.
- Nie - warknęłam.
- Nie chce ci zrobić krzywdy. Z resztą. Nawet gdybym chciał, już dawno bym to zrobił - odpowiedział - jak Cię zwą?
- Ascrasia Lightwood - odpowiedziałam. Ten zaczął mnie okrążać. Stałam prawie wyprostowana. Spojrzał na moją łapę.
- Jak tu trafiłaś?
- Szłam tu i tam, aż nagle znalazłam się tu - odpowiedziałam - a tak na serio. Wyruszam z Starfall Forest... już od 14 lat podróżuje po świecie...
- Rozumiem...
- Jestem ci dłużniczką. Można wiedzieć, jak Cię zwą?
Avaresh?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz