Poszłam w stronę Zakątka Podróżników z dwóch powodów. Widziałam wzrok basiora patrzącego w jego stronę oraz dlatego, że sama dawno tam nie byłam. Było to miejsce, które wzbudzało mnie mnie obawę, której nie umiałam przezwyciężyć. Ale czułam, że z nim, idącym za mną myślałam, że mi się uda. Przystanęłam.
- Proszę, idź koło mnie. - Uśmiechnęłam się zachęcająco.
- Ale...
- Nie przyjmuje żadnych sprzeciwów. -Zachichotałam podchodząc do Javier'a i delikatnie trącając go barkiem.
- Widzisz, nie jestem taka straszna na jaką wyglądam.
- W ogóle tak nie myślałem... - Coś w jego tonie ujęło mnie za serce, ale starałam się to powstrzymać. Wilk ociągając się szedł koło mnie. Teraz czułam się lepiej. Nawet nie zauważyłam, kiedy doszliśmy do Zakątka.
Znaleźliśmy się przed ogromną połacią czarnych skał, z których wypływała lawa, strumieniami spadając w nicość. Podobało mi się ciepło bijące od tego miejsca. Wysoko, ponad mgłami rosło drzewo o bladoróżowej barwie.
Chciałam dotrzeć do niego dotrzeć, ale nie odzywałam się. Nie chciałam narażać żadnego z nas na niebezpieczeństwo.
<Javier? Mało treściwe :/>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz