Spotkałam go tam, gdzie zwykle, na skraju skał. Na powitanie wykrzyknęłam z daleka:
- Mój ukochany!
Odwrócił się ze smutkiem w oczach. Przeczuwał, co chcę mu powiedzieć.
Podeszłam bliższej i zaczęłam mówić zrywanym przez łzy głosem:
- Muszę odejść. - wzięłam głęboki oddech - Nie wiesz, jak straszna jest
dla mnie ta decyzja, jednak muszę to zrobić. Moje serce będzie za Tobą
płakało, wiem, ze.. Nie pozwoli mi żyć spokojnie. - załkałam. Basior
siedział obok, wyglądał niczym wykuty w skale - Kochanie.. Wyruszę teraz
daleko. Nie wiem, kiedy wrócę. Postaram się to zrobić... Dla Ciebie... -
szeptałam już teraz, płacząc - Jeżeli nie będziesz na mnie czekał,
wiedz, że zrozumiem. Ale pamiętaj tylko, ze.. - przez chwilę musiałam
się uspokoić, aby kontynuować wyznanie - Że Cię kocham Ezrealu. Jak
nikogo innego wcześniej.
Odeszłam kawałek i odwróciłam się, aby spojrzec po raz ostatni na
basiora. Dark odbiegł już dawno, nie miał siły na rozmowę z ojcem -
zostawił mu list z jaskini. Starałam się zapamiętać sylwetkę basora,
wykuć ją w swym umyśle.
- Kocham Cię - powtórzyłam szeptem.
Basior podniósł pysk i zawył, a mnie pękło serce.
(Ezrealu? Czekaj na mnie, proszę. Wrócę dla Ciebie, jeżeli tylko mi na to pozwolisz. Wrócę w maju.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz