No i Infil nam przeszkodził. Pokonałbym tego małego. Co Amber w nim
widzi? Ja jestem o wiele lepszy... wpatrywałem się w Amber, ale ona w
ogóle mnie nie zauważała. Potem zasnęła, i nieświadomie zrobiła sobie ze
szczeniaka poduszkę. Ona jest cholernie piękna i seksowna, ja
wiedziałbym jak to wykorzystać, ale ON nie wie. Po za tym ja na prawdę
Amber kocham, będę o nią walczył aż do śmierci. Gdyby to mnie wybrała,
nie musiałaby spędzać nocy w szpitalu. Nie, nie leżałaby na łóżku obok
rannych. Leżałaby koło mnie, i o nic nie musiałaby się martwić. Ja bym
dla niej niebo nagiął, ale ona woli JEGO. Między nim a mną walka nie
skończona, to była dopiero rozgrzewka... Nie wiem czemu, ale kiedy tak
Amber spała, a ON głaskał ją po grzbiecie i głowie ogarnęła mnie
wściekłość. Dlaczego on tak może, a ja nie?! Zerwałem się z łóżka i
rzuciłem w kierunku szczeniaka. On tylko mruknął coś o psuciu
romantycznych chwili i ostrożnie położył Amber na łóżku. Ona natychmiast
przytuliła się do poduszki i mruknęła coś przez sen, co brzmiało jak
imię mojego przeciwnika. On jej się nawet śni, a ja?! Byłem coraz
bardziej wściekły, wyszedłem z tym szczeniakiem na zewnątrz i zmieniłem
się w wilka krwi. A ten mały...zniknął! Po chwili na moją głowę coś
spadło i nic już nie widziałem. Tylko ciemność, ciemność, ciemność... A
potem promień słońca. I kolejny. A potem cała ich masa. Światłość na
chwilę mnie oślepiła. Ale potem wszystko się wyostrzyło. Widziałem
wszystko bardzo wyraźnie. W norze, pod ogromnym drzewem leżała Amber z
kilkoma szczeniakami. Były dokładnie takie jak ona, wszystkie. Zauważyła
mnie i uśmiechnęła się do mnie. Podszedłem do niej i o dziwo na
powitanie mnie pocałowała. Zacząłem zaważać drobne, prawie niewidoczne
moje cechy w szczeniętach. Wtedy jedno spojrzało mi w oczy i powiedziało
głosem tego, który zabrał mi kiedyś Amber :
-Wstawaj i walcz tchórzu! Boisz się zwyczajnie! Ja się z takimi nie
zadaję...-zamrugałem zdziwiony i wszystko zrobiło się inne. Zobaczyłam
tylko koło swojej głowy kowadło i ogon szczeniaka znikający w szpitalu.
Udałem się tam za nim. Zobaczyłem tylko jak uspokaja całkowicie
rozbudzoną już Amber, i jak ona się w niego wtula. To strasznie bolało.
Jakby ktoś przebił moje serce. Coraz trudniej było złapać mi oddech. W
końcu padłem na ziemię jak bez życia...
*Ktoś z obecnych w szpitalu?*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz