Czemu nie może po prostu wyjść z budynku w ludzkiej skórze? Hmmm... To zaczyna być zastanawiające... Ale cóż kiedy dość mocno wyróżniasz się wyglądem od reszty cywilizacji, to ta ludność zaczyna cię mocno obserwować. Brzmi to prawie jak filozofia... Mogłem iść na filozofa, przynajmniej nie musiałbym brać udziału w tej wojnie o wolność. Tylko gdy wrodzy wojownicy wchodziliby do mojego domu to ja zastanawiałbym się nad sensem bytu na ziemi. Mógłbym nim zostać gdyby nie ta beznadziejna magia... Och i tak nic nie zmienię, więc może nie warto o tym myśleć. Dobra skup się. Skup się.
Rozejrzałem się dookoła. Apsalar prowadzona przez Arszennika. Czemu nazwałem go tak? Wracając, dziewczyna nawet nie próbowała się wyrwać. Szła że wzrokiem wbitym w kocie łby. Trochę mi jej szkoda. Nie zawsze była taka. Tyle wspólnych dni nas łączyło... Nie myśl o niej! Ona nie myślała o tobie kiedy uciekła! Nawet nie spojrzała...
Apsalar. Lekka ironia losu, bo sama wybrała to imię jako pseudonim. Prawdziwa Apsalar, w moim rodzinnym domu, to była bogini opiekująca się złodziejami. Ironia.
Dziewczyna nagle się szarpnęła, ale Arszennik nic sobie z tego nie zrobił tylko przyspieszył kroku. Apsalar, jak wszyscy złapani przestępcy, czując zbliżające się więzienie zaczęła się szarpać.
- Zaczekaj tutaj. - powiedział Arszennik.
Posłuszenie stanąłem przed drzwiami lochów, w końcu nie będę się wtrącał w sądownictwo i te inne zbędne rzeczy. Obserwowałem jak biało - granatowy ogon wilka powoli znika we wnętrzu budynku. Teraz tylko czekać. Tylko czekać, a może aż czekać? Podeszłem do najbliższej ławki i usiadłem na niej nasłuchując głośnych i charakterystycznych kroków wilka. Ziewnąłem przeciągle wciąż obserwując drzwi. Nuda robiła się niemiłosierna. Co on tam do jasnej masłej robi?! Ileż można siedzieć w jakiś lochach?!
<Avaresh? Sorry za długość i czas oczekiwania>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz