Szliśmy powoli, las nie był promienny, można było pomyśleć, że wszystkie
żywe istoty śpią. Panowała tam błoga cisza, cisza która stawała się
podejrzana, coś mi nie pasowało, "Czemu jest tak spokojnie?" zapytałem
się w myślach. Spojrzałem na Inke, a potem znowu w las.
- Nie sądzisz, że.. jest tu za spokojnie?
- Nie rozumiem?
- Cicho tu, i... nikogo nie ma.
- Faktycznie, jest tu dość cicho.
- Nie martwi cię to?
- Nie...
- Mogłem się tego spodziewać.
Znowu rozglądałem się po okolicy, las zaczął znikać i ujawniała się
dolina. Zobaczyłem strumyczek. Inka szła w jego stronę, gdy byłem bliżej
zauważyłem, że strumyk ma wodę koloru ciemno niebieskiego. Włożyłem tam
łapę i okazało się, że nie ma tam gruntu.
- Ciekawe.
- Co?
- W tej wodzie nie ma gruntu, sama sprawdź.
Inka podeszła i też włożyła łapę, trochę brakowało a by się przewróciła.
- Faktyczni.
- Sprawdzimy co jest na dnie?
<Inka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz