-miło mi cię poznać - powiedziałem do wadery i spojrzałem na nią niebieskimi oczami
-ciebie też - powiedziała miło
-długo tu jesteś? - zapytałem patrząc za siebie
-owszem, a ty? - spojrzała w to samo miejsce co ja
-też... - w miejsce gdzie patrzyłem leżał mój długi ogon, zacząłem go ciągnąć
-czaszka? - szepnęła lekko przerażona
-spokojnie - uśmiechnąłem się - nie zabiłem żadnego wilka ...
-uh... - odetchnęła z ulgą - to skąd ją masz? - zapytała ciekawie
-jak byłem młody, na pierwszym polowaniu, natrafiłem na dziwne zwierze no i zabiłem - powiedziałem bez entuzjazmu
-brzmi to trochę jakbyś robił trofea ze zdobyczy - powiedziała i wyglądało jakby przeszły jej po plecach ciarki
-jakbym tak robił, to widziała byś tu ponad 5-set czaszek - szepnąłem
-w uszach tez masz kości - powiedziała
-owszem... może to obrzydliwe, ale zmarłej matki...
-a branzolety?
Wbiłem ostre pazury w ziemie
-siostry... - szepnąłem ponuro
<Cosette? spoczko :P>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz