- Powiedziałas właśnie to, na co cicho liczyłam, Lavley - usmiechnęłam się do wilczycy.
- No to sie cieszę - Uśmiech lav jak zwykle rozjasnił cała okolicę.
Nagle poczułam, ze sztywnieję, nie mam władzy nad ciałem. 'Wszyscy kochamy otrzymywać wizj, eh..' pomyslałam i odpłynęłam...
... Zobaczyłam wilka przemierzającego las. Był ogromny i czarny. Po
prawej stronie pyska miał bliznę, od ucha po sam policzek. Nagle z
sakwty, którą miał zawieszoną na rzemieniu coś wyjął i powąchał. Olsniło
mnie - to tropiciel. Po chwili zobaczyłam co tam z powrotem chowa - to
mój amulet z poprzedniego domu! Nagle okolica stała siię znajoma...
- Lavley, uciekaj! - warknęłam na wilczyce, popychając ją jednocześnie -
zaraz tu przyjdzie wilk. Zły wilk. Tropiciel. Polował na mnie. Musze
się z nim zmierzyć, a będzie mi trudniej, gdy będziesz stała obok.
Musisz być bezpieczna. Już, uciekaj!
Odwróciłam się od niej, stając przodem do lasu. Wypatrywałam mojego
prześladowcę. 'To on musiał mnie obserwowac..' pomyślałam. Nagle
zobaczyłam jak jakas postać porusza krzakami. Zjerzyłam się na grzbiecie
i przyjęłam postawe obronną. Wyszczerzyłam zęby. 'Łatwo mu ze mną nie
pójdzie' - pomyślałam.
Odwróciłam się jednak jeszcze na chwilę i zobaczyłam, że Lav wciąz tam stoi.
- No już głuptasie, UCIEKAJ! - krzyknęłam błagalnie.
(Lavley?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz