Obudziłam
się rano z silnym przeświadczeniem, że o czymś zapomniałam. Wstałam,
porządnie uczesałam jedwabistą sierść, wpięłam we włosy kilka róż z
mojego ogrodu za grotą i wyszłam. Na drodze spotykałam wiele wilków,
które żywo o czymś dyskutowały. Wpadła na mnie Betha, Luna zwijająca się
jak w ukropie.
- Czy coś się stało? - Nie mogę znaleźć Billego i Carli! – Odkrzyknęła tylko. Popatrzyłam w ślad za nią. Może Wiera będzie coś wiedziała? Jest przecież szamanką. I tam dowiedziałam się wszystkiego! Sylwester! Ojejku, pewnie jako jedyna nie będę miała żadnego zajęcia podczas przyjęcia! Na łące wilki przygotowywały ognisko, Colet i Luna stały na postumęcie głośno dyrygując: - Billy! Przesuń trochę ten głaz! Teraz ok. Dzięki! - Dzieciaki nie plączcie się i pobawcie się w lesie – wtórowała Luna. Umiały postawić władczą łapę, ale dla każdego były miłe – to mi imponowało! - Czy mogę jakoś pomóc? – Podeszłam - Och, nie mamy jak rozwiesić girland. Pomożesz Meyrin i Magicznej Afrodycie w tym? - Dobra! – W 2 min. Przywołałam gołębie pokoju, które uwinęły się raz, dwa. - Dzięki! – Wilczyce wyraźnie zmęczone popatrzyły z ulgą na girlandy. Wieczorem wszyscy zebrali się, aby świętować. Tańcom i muzyce nie było końca, sama dyrygowałam ptasim chórem. Zostałam poproszona do tańca 3 razy przez: Orlando, Demona i Fire’a. Potem razem z Sainą, Keirą, Luną, Colet, Carlą oraz Kate urządzałyśmy zabawy: przypinanie ogona do namalowanego na głazie smoka, ciuciu babka i inne, ale najpiękniejsze były fajerwerki, jakie wykonała na niebie dzięki swojej mocy Alpha. Piękne były te, które po rozpryśnięciu tworzyły małe serca. W tłumie ujrzałam Kovu, przystojnego Basiora. Chciałam zagadać, ale nie śmiałam podejść, bo wiele wilków ciągle z nim rozmawiało. Zabawa była cudowna urządzona z wielką pasją i rozmachem. Nie pożałowano na nią dublonów, a końcowa piosenka zaśpiewana przez Cindy była tak wzruszająca, że połowa widowni ocierała łzy i tylko jakiś ciemno przyodziany basior stał w rogu, Cindy spojrzała się tam i drgnęła nuta w jej głosie. Znałam się na tym, to była nuta dawnej, niechcianej miłości. Może kiedyś coś na to poradzę… Teraz jest 6 rano, a ja piszę swój pamiętnik. Musiałam opisać to teraz, bo później zaspana nic bym nie pamiętała, a tak wszystko mam przed oczami: Fajerwerki, tańce, zabawy i Kovu, którego tak chce poznać. Może mi się to uda! |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz