- Fire...
- Co? - Nudzi mi się! - A co ja jestem? Twoja matka?! Nie zapewnię ci rozrywki! - zaśmiał się - Jak już tu siedzisz to chodź się zapytać czy jest zabawa sylwestrowa. Wstałam i spojrzałam na Fire'a. Ten powoli podniósł się i stanął obok mnie. Poszliśmy do Colet. - Jest jakaś zabawa sylwestrowa? - zapytałam się - Jest, a co? Nie możesz się doczekać? - zapytała się Colet - Nie, nudzę się - uśmiechnęłam się - Poczekaj do wieczora. Luna zorganizowała przednią zabawę. - powiedziała z szerokim uśmiechem Colet i wróciła do swoich zajęć Wyszliśmy z jaskini. Spojrzałam na słońce. - Jest jeszcze trochę czasu. - stwierdziałam - Dasz się zaprosić na spacer? - uśmiechnął się Fire - Hmm... Nie mam nic ciekawego do robienia, więc dam się zaprosić. Poszliśmy do lasu. Spojrzałam do tyłu. Na białym puchu zostawiliśmy ślady łap. Moje były o wiele mniejsze i drobniejsze od łap Fire'a. - Podziwiam twoją odwagę! - powiedziałam w pewnej chwili - A co takiego zrobiłem? - zapytał zdziwiony - Nie boisz się spoglądać w moje czerwone oczy! - zaśmiałam się - Oczy jak oczy, nie ma nic dziwnego w tym kolorze. - Dobrze że tak uważasz! Już nie raz odstraszyłam swoją domniemaną ofiarę. Fire wybuchł śmiechem. Również zaśmiałam się niezręcznie. - O co ci chodzi? - zapytałam - Rozmawiamy o twoich oczach, a tu zrobiło się ciemno. - wskazał na gwiazdy - I to jest takie śmieszne? Fire przystanął. - No właściwie - wzruszył ramionami Tym razem ja wybuchnęłam śmiechem. - T-to nie ma sensu! - powiedziałam powstrzymując salwy śmiechu - Karmel! Zamiast się śmiać, ogarnij się i chodźmy sprawdzić czy nie zaczęła się impreza sylwestrowa. - powiedział spokojnie Fire Chwilę po jego słowach rozległo się wycie. Było to wycie Billy'ego. Billy najprawdopodobniej wyje najgłośniej w całej watasze. - Chodź! - krzyknęłam Pobiegliśmy w stronę wycia. Były tam już prawie wszystkie wilki. - Jak wiecie dzisiaj kończy się rok! - krzykneła Colet - Już jutro zaczniemy nowy rok! To dobry czas aby podsumować wszystko, przeprosić lub podziękować. Tak więc zasiądźcie wokół ogniska. Wszyscy zajęli miejsca. Usiadłam obok Fire'a. Jest jednym wilkiem którego w miarę dobrze znam. Każdy mówił za co dziękuje, za co przeprasza, co chce osiągnąć, poprawić. Najwięcej podziękowań dostały Colet i Luna, to chyba oczywiste. Później odbyła się uczta. Każdy musiał coś upolować. Na stole znalazły się myszy upolowane przez szczenięta, jak i jeleń upolowany przez dorosłe wilki. Moją ofiarą padł skromny zając, ale zawsze coś. Po uczcie odbył się pokaz sztucznych ogni. Właściwie nie były to sztuczne ognie, tylko ptaki posypane magicznym świadczącym pyłem. Wyglądały niesamowicie. Następnie ptaki, którymi dyrygowała Cupidyn, zaśpiewały cudowną melodię. - Mogę prosić do tańca? - zapytał się Fire - Oczywiście że możesz - powiedziałam rozbawiona Bawiłam się niesamowicie! Szkoda tylko, że taka zabawa jest raz w roku. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz